Martina Hingis: Podoba mi się tylko gra Kvitovej, reszta to monotonia

Jest nadzieja na następczynie Martiny Hingis wychowane przez nią samą, podziwianą za styl i zimną krew mistrzynię tenisa. Była liderka rankingu (przez 209 tygodni) pomaga w szkoleniu w paryskiej akademii Patricka Mouratoglou.

W tym artykule dowiesz się o:


Martina Hingis, 31 lat, pięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa (foto EPA)

- Kocham trenować innych - mówi Hingis w rozmowie z dziennikiem "L'Équipe". Celem jej konsultacji jest wpojenie młodym tenisistkom odważnej filozofii gry. - W mojej opinii - twierdzi Mouratoglou, od 1995 roku szef akademii, w której zaczepili się m.in. Mario Ančić, Marcos Baghdatis, Ivo Karlović i Nastja Pawluczenkowa - problemem kobiecego tenisa jest to, że poza Kvitovą zawodniczki panicznie boją się wchodzić w kort, jakby był to "no man's land".

Według Hingis, mistrzyni Wimbledonu w wieku 16 lat, dziś zwycięstwo w Wielkim Szlemie w tak młodym wieku ciągle nie powinno być oceniane jako "zbyt wczesne". Ale "cudownych dzieci" w tenisie już nie ma. - Ja w wieku 14 lat grałam w zawodowym cyklu, a dziś zawodniczki do 17. roku życia rywalizują ciągle między sobą w kategorii juniorskiej - mówi.

Bardziej plastyczny obraz porównawczy maluje Hingis na polu przygotowania do wyzwań, jakie czekają na światowych kortach. - Moja matka ciągle zachęcała mnie do uprawiania różnych sportów i tak brałam się za narty, konie, rolki, basen. Pozwała mi na wszystko, nawet jeśli było to niebezpieczne. Ale w ten sposób nauczyłam się adaptować do sytuacji, przewidywać zagrożenie. To bardzo ważne. Jeśli nie przewidzisz reakcji konia, upadasz. Jeśli nie zobaczysz górki na nartach, bum, upadasz. Jeździłam na rowerze górskim po lesie, po korzeniach. (...) Dzisiaj młode tenisistki prezentują tylko tenis i fitness! (...) I potem stając przed niebezpieczeństwem, jak break point, są wystraszone i nie potrafią podjąć ryzyka.

Grą, która najbardziej zachwyciła Hingis jest ta w wykonaniu Petry Kvitovej. - Jest tak solidna, leworęczna... jedyna, jaką tak naprawdę lubię oglądać. U innych rządzi monotonia. Woźniacka, która może porusza się lepiej od rywalek, chce częściej wchodzić w kort, ale i tak robi to niewystarczająco często.

Hingis wspomina zwycięstwo w Pucharze Hopmana w parze z Rogerem Federerem w 2001 roku ( - Ze mną nauczył się wygrywać - żartuje), ale nie chciała mówić o ewentualnym z nim występie w igrzyskach olimpijskich w Londynie.

Perfekcyjny mecz Hingis to zwycięstwo 6:0, 6:0 nad Moniką Seles w Miami w 2000 roku. Za najbardziej godną podziwu tenisistkę wszech czasów uważa natomiast Billie Jean King ( - Dzięki niej pierwsze dolary trafiły do kobiecego sportu).

Źródło artykułu: