Karlović znany jest z potężnego serwisu, dzięki któremu potrafi seriami posyłać asy i wygrywające podania. Nie inaczej było w piątkowym spotkaniu z Rogerem Federerem.
W I partii obaj tenisiści pewnie wygrywali własnego gemy serwisowe i o losach seta decydował tie-break. Zawodnicy rozgrywali 13. gema w każdym z dziesięciu poprzednich spotkań (Federer prowadził w tej statystyce 10-3), więc można było w zasadzie przyjąć za pewnik, że tak będzie i tym razem. W dogrywce zapachniało sensacją - Karlović szybko zdobył małe przełamanie i przy stanie 6-5 miał piłkę setową przy własnym serwisie. Nie udało się jej jednak wykorzystać i to ostatecznie Szwajcar był górą 8-6.
W II secie Chorwat ponownie znakomicie podawał, lecz w końcu pękł, przegrywając własnego gema (i w efekcie seta) przy stanie 5:6. W partii ostatniej Szwajcar przełamał rywala już w czwartym gemie i nie dał sobie odebrać prowadzenia, wygrywając ostatecznie 6:3.
Federer kontynuuje znakomitą passę (jest niepokonany od półfinału US Open), a w kolejnej rundzie zmierzy się ze zwycięzcą meczu pomiędzy Aleksandrem Dołgopołowem i Bernardem Tomiciem. W całym spotkaniu Federer skończył aż 55 piłek i popełnił zaledwie 13 błędów własnych, zanotował także dziewięć asów.