Każdy kto liczył na niespodziankę w finale, lub chociaż zacięty mecz, srogo się pomylił. Dinara Safina jest ostatnio nie do zatrzymania, co potwierdziła w niedzielnym spotkaniu. Rosjanka, która w obecnej formie jest główną faworytką do zdobycia olimpijskiego złota, oddała Dominice Cibulkovej zaledwie trzy gemy.
Przewaga Rosjanki odzwierciedliła się w przebiegu meczu. Safina dominowała we wszystkich elementach gry, od serwisu, przez piłki wygrywające, aż do ogólnej liczby zdobytych punktów w meczu. W niedzielne popołudnie lokalnego czasu panie rozegrały równo 100 punktów, z czego aż 61 padło łupem Safiny. Podobnie wyglądała sytuacja ze skutecznością serwisową. Na koncie Rosjanki znalazło się osiem asów, przy zaledwie jednym Cibulkovej. Jedynym, niechlubnym zresztą, elementem statystyki, w jakim górą była Słowaczka, były podwójne błędy serwisowe. Cibulkova zaserwowała sześć dubli przy pięciu Safiny.
Wygrana w Montrealu była trzecim turniejowym zwycięstwem Rosjanki w tym sezonie. Wcześniej zwyciężała w Berlinie i Los Angeles. Ostatnia wygrana miała miejsce w poprzedzającym zawody w Montrealu tygodniu.
Dzięki wygranej w Kanadzie Rosjanka zapewniła sobie także zwycięstwo w US Open Series. Jeśli Safina zwycięży także w wielkoszlemowym US Open, podwoi sumę pieniędzy przeznaczoną dla najlepszego zawodnika imprezy.
Wynik meczu finałowego:
Dinara Safina (Rosja, 7) - Dominika Cibulkova (Słowacja) 6:2, 6:1