87 lat przed Kubotem był Kleinadel - polscy pionierzy w Paryżu

Tenisiści znad Wisły są związani z międzynarodowymi mistrzostwami Francji od ich pierwszej edycji, w 1925 roku. Na premierowe zwycięstwo trzeba było jednak poczekać dwa lata.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Otwarte dla zawodników z całego świata mistrzostwa Francji od swojej premiery miały wysoką rangę. Na Stade Français, w obrębie położonej w sercu podparyskiego parku Saint Cloud bażantarni, nie zabrakło mistrzów, choć nie pojawili się Amerykanie. Nr 1 w drabince otrzymał legitymujący się tytułem w RPA Patrick Spence. Ślepy los chciał, że już na inaugurację był on rywalem Edwarda Kleinadla.

Turniej teoretycznie rozpoczął się w środę, 27 maja 1925 roku, ale na dobre grano dopiero od piątku, gdy ustał deszcz. Wtedy też, na początek sesji (godz. 14) na kort centralny wyszli pierwszy mistrz Polski (z roku 1921) i Spence, który triumfował 6:3, 6:2, 6:1.

Kleinadel, jak na swoje pionierskie czasy profesjonalista niezwykły (urządził w mieszkaniu siłownię), rok wcześniej był niedoszłym reprezentantem na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Dla tak obytego w świecie człowieka perspektywa gry na głównej arenie z faworytem wcale nie musiała być deprymująca. W poprzednim tygodniu Kleinadel w barwach paryskiego Tennis Club rywalizował o drużynowe mistrzostwo Francji przeciw słynnemu Racingowi: w singlu lepszy był od Polaka Toto Brugnon, w deblu natomiast wspólnie z partnerem skreczowali.

Owym klubowym kolegą był Jean Augustin, także dzięki któremu już w 1925 roku polski tenisista zanotował pierwsze zwycięstwo w międzynarodowym czempionacie Francji, mianowicie w deblu (1 czerwca). W II rundzie rywalami nie do przejścia dla Kleinadla i Augustina byli "muszkieterowie" Jean Borotra i René Lacoste.

Gra małżeńska

Tymczasem legendarna Suzanne Lenglen nie oddała nawet gema Yvonne des Landes de Danoët, która podzieliła los Kleinadla. Dlaczego panna o wieloczłonowym nazwisku nas interesuje? Rok później wystąpiła w grze mieszanej u boku Kleinadla, a w 1927 roku rywalizowała już jako madame Kleinadel.

Podczas "kampanii" francuskiej (turniej w Cannes) w 1926 roku Kleinadlowi towarzyszył Stanisław Czetwertyński, ówczesny mistrz kraju. Przed występem w mistrzostwach Francji obaj zadebiutowali w Pucharze Davisa.

W Paryżu, tym razem na należącym do Racingu obiekcie Croix Catelan w Lasku Bulońskim, nasz duet ugrał tylko po secie. Tego samego dnia, 4 czerwca. Czetwertyński już o 9 rano mierzył się z Hiszpanem Flaquerem, natomiast Kleinadel także przed południem walczył z Finem Grahnem. Panowie w drugim tygodniu próbowali sił w turnieju pocieszenia.

Syn księcia otwiera polską kartę zwycięstw

Surowo ocenieni przez prasę po porażce w Pucharze Davisa z Belgią (0:5), Polacy w maju 1927 roku udali się do stolicy Francji, gdzie miał wystartować przełomowy dla polskiego tenisa turniej wśród tych, które później zaczęto nazywać wielkoszlemowymi.

25 maja w II rundzie (po wolnym losie na pierwszym szczeblu drabinki) powracających do Saint Cloud mistrzostw grać mieli zarówno Kleinadel, jak i Czetwertyński. Rywal pierwszego, Grek Papadopoulos, nie stawił się na korcie. Czetwertyński natomiast dzięki szybkiemu 6:0, 6:1, 6:0 ze Szwajcarem Chiesą został pierwszym polskim singlistą, który wygrał mecz w Wielkim Szlemie. Mijało 15 lat od debiutu Stanisława Jakimowicza w Wimbledonie (stulecie tego wydarzenia będziemy świętować 24 czerwca 2012 roku).

Oznaczony w drabince numerem 16 Czetwertyński poszedł za ciosem i pokonał także reprezentanta gospodarzy Piela. Dzień wcześniej Szwajcar Aeschlimann wygrał z Kleinadlem walkowerem i otworzył sobie drogę do walki z Williamem Tildenem. "Big Billa" dopiero w finale zatrzymał Lacoste, który w walce o ćwierćfinał odprawił 6:3, 8:6, 6:3 Czetwertyńskiego.

To ostatnie spotkanie IV rundy nie wzbudziło wielkiego zainteresowania prasy, także dlatego, że nie zostało wyznaczone na kort centralny, gdzie w tym samym czasie walczył Cochet. "Czetwertyński zaprezentował piękną wytrwałość w drugim secie" - to zdawkowa uwaga w "Le Figaro".

Po wygranych Czetwertyńskiego były inne ważne dla nas akcenty. Okazało się, że ani Kleinadel nie stracił szansy na walkę z Tildenem, ani Czetwertyński okazji występu na korcie centralnym. 29 maja Polacy w II rundzie debla zmierzyli się z Tildenem i Hunterem. Dzień później państwo Kleinadelowie spotkali się w mikście z Lacostem.

Jadzia pisze szybko maturę

Zanim w mistrzostwach Francji ponownie wystąpili nasi reprezentanci, w 1931 roku miał miejsce wielkoszlemowy debiut Polki, i to od razu tej najbardziej znanej. To Jadwiga Jędrzejowska, która już premierowy występ w Paryżu zaznaczyła zwycięstwem - 6:4, 3:6, 6:2 nad Francuzką Vaussard. Mamy sobotę, 23 maja. Jędrzejowska była już po maturze, zdanej w trybie przyspieszonym.

Rozpoczynała się wielka kariera Dżadży. Wysoko notowana Amerykanka Elizabeth Ryan w II rundzie miała ciężką przeprawę (2:6, 9:7, 6:3), a byłoby jej trudniej, gdyby nie problemy fizyczne Jędrzejowskiej, którą podczas toczonego w upale meczu złapały skurcze, i to gdy prowadziła 3:1 w decydującym secie.

18-letnia Jadzia popełniała po dwa podwójne błędy serwisowe w gemie. Płaciła frycowe. Po raz pierwszy bez bliskich tak daleko poza domem... Ale z kopciuszka stała się wkrótce bywalczynią salonów i pierwszą damą polskiego tenisa. W 1931 roku trafiła w Paryżu pod opiekę kolarza Henryka Szamoty, a na przyjęcie zaprosił ją sam Borotra.

"Wielu znawców tenisu zachwycało się jej grą - relacjonował Kazimierz Gryżewski - a słyszałem, że jeden ze znanych graczy francuskich chciał się zakładać, że krakowianka w niezadługim czasie zostanie mistrzynią Europy". O brakach Jędrzejowskiej pisał dziennik "L'Auto" (ojciec Tour de France), zaznaczając jednak, że "jej strzał z prawej ręki jest prawie że brutalny".

krzysztof.straszak@sportowefakty.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×