- Nie grałam źle, to rywalka grała niewiarygodnie - tłumaczyła Radwańska po porażce 1:6, 2:6 z mistrzynią turnieju sprzed trzech lat.
Ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Kuzniecowa zagrała jeden ze swoich najlepszych meczów od 2009 roku, długimi fazami spotkania agresywnie i - przede wszystkim - w zasadzie bezbłędnie, cały czas wywierając na Radwańskiej presję: - Wyszła z nastawieniem - komentuje krakowianka - że musi grać agresywnie. Ładowała w piłkę, ile się da. Dobrze uderzała kątowo, grała dobrze zarówno w ofensywnie, jak i w defensywie.
- Na początku bardzo uciekł mi wynik, w drugim secie tak samo. Przeciwniczka zaczęła dobrze i potem ciężko się wraca - relacjonuje Isia.
Wyjaśnia, że turniej deblowy nie miał znaczącego wpływu na jej dyspozycję: - Wiadomo, że mecze na kortach ziemnych bardziej męczą, ale generalnie to nie miało znaczenia, ja bym się tak z tego nie tłumaczyła. Gdybym miała problem, że gram singla i debla, i siły by były na samych granicach, to bym debla odpuściła, nawet w połowie turnieju. Nie było takiej potrzeby i dzisiaj nie miało to znaczenia.
Co można było jednak poprawić? - Na pewno serwis nie był aż tak dobry, jak w poprzednich meczach. Nie wykorzystałam też wielu szans i na początkach setów popełniłam troszkę za dużo niewymuszonych błędów. A jak się gra z kimś dobrym, to - powtórzyła - potem wynik szybko ucieka.
Radwańska udaje się na kilkudniowy odpoczynek w Krakowie, gdzie potem rozpocznie treningi na sztucznej trawie. Następny cel: Wimbledon.
Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal