"Do czterech razy sztuka" - tak może powiedzieć Rafael Nadal, który po raz czwarty z rzędu zmierzył się w meczu o wielkoszlemowy tytuł z Novakiem Djokoviciem. Hiszpan, który trzykrotnie schodził z kortu pokonany przez Serba (podczas Wimbledonu, US Open i Australian Open), zdołał odwrócić losy tej rywalizacji w swoim ostatnim bastionie: na korcie centralnym w Paryżu.
- Przegrałem trzy finały wielkoszlemowe z rzędu. Podczas US Open czułem, że mogę wygrać, ale nie byłem w stanie. W Australii byłem zadowolony ze swojej gry, ale mimo wszystko zakończyłem turniej rozczarowany, miałem szansę na zwycięstwo - opowiadał Rafa o tym, jak podchodził do poprzednich konfrontacji z Djokoviciem i jak podchodził do porażek: - Spotkało mnie wielkie szczęście, że tyle osiągnąłem. Mam wspaniałych rywali i jestem więcej niż szczęśliwy, że mogę się cieszyć takimi spotkaniami jak dzisiaj. Cieszyłem się także pojedynkiem w Australii, mimo że cierpiałem.
Niedzielny finał rozpoczął się późno, o 15 czasu lokalnego. Wiadomo było, że jeśli mecz nie zakończy się szybko, to nadchodząca ulewa prawdopodobnie uniemożliwi dokończenie spotkania, a warunki gry z biegiem czasu zmieniły się diametralnie.
- Warunki były niecodziennie, piłki były strasznie ciężkie. Przez ostatnie pół godziny piłka dużo gorzej się odbijała. Moim zdaniem, takie warunki bardziej odpowiadały Novakowi - opisywał Nadal swoje odczucia odnośnie trudnych warunków, w których przyszło rozgrywać spotkanie w niedzielę.
Jakie myśli krążyły w głowie Nadala, gdy ten od momentu 2:0 w III secie nie był w stanie przez 45 minut ugrać gema? - Grałem przeciwko najlepszemu tenisiście świata w sprzyjających mu okolicznościach. Gdy wygrywał osiem gemów z rzędu, grał po prostu fantastycznie. Nie popełniał błędów, doskonale returnował, wszystko bardzo dobrze mu wychodziło - komentuje. - Bardzo wycofałem się za linię końcową. Czułem, że nie jestem w stanie go odepchnąć tak, jak na początku meczu. Cały czas mnie spychał, miałem wrażenie, że ciągle znajduję się w złym miejscu na korcie - relacjonował siedmiokrotny mistrz imprezy.
Złą passę udało się przerwać dopiero przy 0:2 w partii czwartej. Po wygranym gemie spotkanie jednak przerwano i tego dnia zawodnicy już nie wrócili na kort: - Nawet, jeśli skorzystałem na tej przerwie, należało zawiesić spotkanie. Warunki na korcie w ostatnich kilku gemach nie nadawały się do rozgrywania finału imprezy wielkoszlemowej. Musieliśmy przerwać - mówi Nadal.
Jak Rafa się czuł, wiedząc, że następnego dnia musi wrócić na kort by dokończyć mecz? - Przez całą noc byłem strasznie zdenerwowany. Wizja dokończenia meczu mnie niepokoiła. Dobrze poczułem się dopiero na trzy minuty przed wznowieniem spotkania.
W poniedziałek Nadal szybko odrobił stratę przełamania, a przy 6:5 i podaniu Serba zdołał zakończyć spotkanie (Djoković popełnił przy piłce mistrzowskiej podwójny błąd serwisowy): - Czuję, że dziś grałem lepiej niż wczoraj. Mój serwis funkcjonował bardzo dobrze, mój forhend, poruszanie się po korcie. Byłem bardziej agresywny - opowiadał Nadal o zmianach, które wprowadził w stosunku do niedzielnej części spotkania.
Przy okazji triumfu w Paryżu nie można nie przywołać postaci Björna Borga, którego rekord Nadal pobił w poniedziałek. Hiszpan jako pierwszy zawodnik w Erze Otwartej wygrał turniej w Paryżu siedmiokrotnie (wśród kobiet takim osiągnięciem może się poszczycić Chris Evert). Szwed, sześciokrotny zdobywca Pucharu Muszkieterów, w 1983 roku zszokował tenisowy świat, nagle ogłaszając zakończenie kariery.
- Każdego dnia ciężko trenuję. Każdego ranka wstaję zmotywowany, by ćwiczyć i poprawiać swoją grę. Gdy to ulegnie zmianie, będzie to zapewne oznaka, że czas się pożegnać. Na razie nie ma jednak o tym mowy - zapewnia jednak Hiszpan.
Podczas turnieju Nadal kilkakrotnie, acz z różnym efektem, podejmował próby zjednania sobie paryskiej publiczności i na przedmeczowe pytania zawsze starał się odpowiadać po francusku. - Może popełniłem dużo błędów, ale próbowałem i sądzę, że kibice mnie zrozumieli - żartował Rafa, który także po finałowym meczu udzielił wywiadu na korcie w ojczystej mowie gospodarzy.