Organizatorzy we wtorek zaplanowali mecze sześciu reprezentantów Polski. Tylko Grzegorz Panfil został oddelegowany poza kort centralny, ale za to miał szczęście i zdołał rozegrać swój mecz. Michał Przysiężny, Jerzy Janowicz i Piotr Gadomski jedynie trenowali, ich spotkania I rundy odbędą się w środę.
Planowe rozpoczęcie wtorkowych gier zaplanowano na godzinę 10:30. Opady deszczu spowodowały, że tenisiści wyszli na kort tuż po godzinie 12 (lub później, bo nie wszystkie place gry zdołały wyschnąć). Jako pierwszy na korcie centralnym pojawił się Andriej Kapaś. Tenisista AZS Poznań walczył prawie trzy godziny (z przerwą na deszcz) z rozstawionym z numerem 8. Arnau Bruguesem. Zabrzanin przegrał 7:6(2), 6:7(3), 4:6. Hiszpan okazał się lepszy w decydujących momentach, ale Kapaś po raz kolejny nawiązał walkę z tenisistą wyżej notowanym (w Szczecinie był bliski pokonania Álberta Montañésa). Zabrzanin w duecie z Marcinem Gawronem po chwili odpoczynku wygrał na otarcie łez pojedynek deblowy, ostatnie gemy tenisiści rozgrywali podczas obfitych opadów deszczu.
Na bocznym korcie około godziny 16. swój mecz rozpoczął Panfil, jego rywalem był reprezentant Holandii - Boy Westerhof. Aktualny mistrz kraju nie rozegrał najlepszego spotkania. Rywal w pierwszej partii był niemal bezbłędny, a Panfil w II secie nie wykorzystał przewagi przełamania i ostatecznie przegrał w tie breaku.
Ostatnim szczęściarzem, który miał okazję tego dnia wyjść na kort (choć meczu nie dokończył) był miejscowy zawodnik - Maciej Smoła. Rywalem był zwycięzca ubiegłorocznego turnieju Talex Open (ITF Futures) - Javier Martí. Poznaniak przełamał rywala już w trzecim gemie i przy stanie 5:4 serwował po seta. Przy równowadze po obronionym break poincie zaczął padać deszcz. Po ponad godzinie pojedynek wznowiono, Martí odrobił straty i doprowadził do tie breaka, w nim lepszy okazał się Smoła. W drugiej partii polski zawodnik nie spuścił z tonu, pewnie wygrywał swoje gemy, agresywnie returnował. Bardziej doświadczony rywal wykorzystał moment dekoncentracji i przełamał ostatecznie Polaka. W decydującej partii zawodnicy rozegrali tylko trzy pełne gemy (bez przełamań) i deszcz oraz powoli zapadające ciemności spowodowały przeniesienie spotkania na środę. Smoła mocno dopingowany przez publiczność regularnie serwował ponad 220 km/h, korzystał także ze swoich umiejętności deblowych, co niezmiernie irytowało Hiszpana. Martí złościł się nie tylko swoimi gorszymi momentami w grze, ale także zbyt głośnymi rozmowami dochodzącymi z trybuny VIP.
Jeżeli opady deszczu w środę oszczędzą Poznań, to mecze rozpoczną się o godzinie 11.
Ciekawe , jak im pójdzie z Hiszpanami (bo na nich stawiam, że wygrają z Rumunami)