Puchar Davisa: Janowicz celuje w Top 60

Jerzy Janowicz, dopingowany przez rodzinę, wykorzystał atut własnej ziemi i zapewnił drugi punkt tenisowej reprezentacji Polski w starciu z Białorusią.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

Łodzianin pokonał Uładzimira Ignatika 7:6(4), 6:2, 6:3. - Przeciwnik był lepszy ode mnie - powiedział Białorusin. - Jest w dobrej formie. Jerzy Janowicz wykorzystał atut własnego boiska. Trudno mi powiedzieć, żebym zrobił coś źle, starałem się grać najlepiej, jak mogłem. Nie przypadkiem Jerzy jest w Top 100, dlatego też wynik odzwierciedla jego dobrą grę, nie zaś moją złą - podsumował mecz Ignacik (w transkrypcji z białoruskiego: Ihnacik).

Zadowolony z postawy Janowicza był kapitan reprezentacji, Radosław Szymanik. - Jurek trochę wstrzymywał rękę. Były momenty słabsze, kiedy nie utrzymał serwisu, ale wywalczył gemy i zaserwował mnóstwo asów. Trzeba było wywierać presję i to się udawało. Jestem bardzo zadowolony z postawy i wyniku tym bardziej, że miał z boku rodzinę i chciał się pokazać. Utrzymał przyzwoitą dyspozycję od początku do końca - komplementował Jerzyka.

Wiele ciepłych słów padło również pod adresem całej kadry grającej w Pucharze Davisa. - Mamy świetną drużynę i to, że jesteśmy w Grupie II Strefy Euro-Afrykańskiej jest skutkiem tego, że w ubiegłym roku niemalże każde spotkanie było okupione kontuzjami. Teraz prowadzimy 2-0 i mam nadzieję, że w sobotę spotkamy się w równie dobrych nastrojach. Chciałbym, żeby docenić tych zawodników, którzy tutaj grają. Należałoby podziękować wszystkim trenerom, którzy na co dzień pracują z zawodnikami. Jestem pełen uznania dla tenisistów i ich sztabów - podkreślił Szymanik.
Jerzy Janowicz, 21 lat, łodzianin (foto Bartłomiej Chłąd) Jerzy Janowicz, 21 lat, łodzianin (foto Bartłomiej Chłąd)
Bohater drugiego piątkowego spotkania nie ukrywał, iż ten pojedynek nie był łatwy z kilku powodów. - Mecz był bardzo ciężki pod względem mentalnym - mówił Janowicz. - Znamy się z Uładzimirem z czasów juniorskich, kiedy to on był ode mnie lepszy. Musiałem wyjść bardzo zmobilizowany, ponieważ powiedziałem sobie, że nie przegram tego meczu, że będę orał kort i walczył o każdą piłkę. Udało się, przeciwnik grał dość nerwowo. Nie było nowości w mojej grze, była agresja w każdym serwisie i uderzeniu - analizował Jerzy Janowicz. Kolejną trudnością było granie przed rodzimą publicznością. - Są to specyficzne rozgrywki, emocje były spotęgowane tym, że grałem w moim mieście. Do tej pory tutaj grałem dwie istotne imprezy: mistrzostwa Polski w ubiegłym roku i teraz mecz reprezentacji. Nie mogę ukrywać, że nie byłem zdenerwowany, bo stres się pojawiał. Ufałem swojej grze, wiedziałem że muszę grać agresywnie bez względu na to, jaki będzie wynik. Mam nadzieję, że publiczność była zadowolona. Wiadomo, że mój tenis nie jest super pozytywny dla oka, bo opieram go na serwisach, ale mam nadzieję, że w sobotę i niedzielę pojawi się wiele osób w hali - powiedział Jerzyk. Tenisowa reprezentacja Polski zmagania w Pucharze Davisa zainicjowała w lutym bieżącego roku, kiedy to w Warszawie mierzyła się z Madagaskarem. Wówczas Jerzy Janowicz zajmował odległe, 243. miejsce w rankingu ATP. Podkreślał wtedy, że będzie starał się awansować do Top 100. Ten cel został osiągnięty, a do końca roku zostało jeszcze kilka miesięcy. Jakie kolejne wyzwanie postawił przed sobą łodzianin? - Jak już wszedłem do setki, to trzeba się jeszcze bardziej zaciąć i starać na treningach, Do końca roku mam do obrony 20 punktów, wiadomo, ze wszystko się może zdarzyć, mogę przegrać, ale będę starał się awansować. Nie wszystkie mecze mi wychodzą, czasem jestem na siebie bardzo wściekły, jednak mam nadzieję, że do końca roku pojawi się Top 60 - zakończył.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×