Andy Murray (ATP 3)w Szanghaju triumfował w dwóch poprzednich sezonach, a pokonując Rogera Federera, z którym mierzył się też w finale w 2010 roku, wygrał tutaj 12 mecz. Szkot podwyższył bilans spotkań ze Szwajcarem na 10-8 i osiągnął 37. finał w karierze (bilans 24-12) oraz 11. w cyklu Masters 1000 (bilans 8-2). W decydującym meczu 25-latek z Londynu spotka się z Novakiem Djokoviciem, którego pokonał w ubiegłym miesiącu w finale US Open zostając tym samym pierwszym brytyjskim mistrzem wielkoszlemowym w grze pojedynczej mężczyzn od 76 lat. Eliminując w III rundzie Stanislasa Wawrinkę Federer osiągnął 13. półfinał w sezonie i zapewnił sobie pozostanie na pozycji lidera rankingu na 300. tydzień w karierze. Murray w niedzielę zagra w siódmym finale w sezonie i powalczy o czwarty tytuł (Brisbane, złoto igrzysk olimpijskich w Londynie, US Open).
Kilka wspaniałych zagrań, w tym na zakończenie kros forhendowy, dało Murrayowi przełamanie w gemie otwarcia I seta. W drugim gemie Federer odpowiedział równie efektownym zagraniem po krosie, a błąd forhendowy dał mu szansę na błyskawiczne odrobienie straty, do którego doszło, gdy bekhend Szkota wylądował poza kortem. W trzecim gemie Szwajcar obronił break pointa akcją serwis + forhend, ale robiąc trzy podwójne błędy serwisowe z rzędu w piątym oddał podanie na sucho. Utrzymując podanie Murray podwyższył na 4:2 i dowiózł tę przewagę do końca seta. As serwisowy dał 25-latkowi z Londynu dwie piłki setowe w 10. gemie i po błędzie z returnu Federera I partia przeszła do historii.
W gemie otwarcia II seta (na chwilę przerwanym przez deszcz) Murray popisał się trzema pięknymi returnami oraz minięciem bekhendowym, ale Federer obronił siedem break pointów - tego ostatniego wolejem bekhendowym wieńczącym fantastyczną wymianę. W trzecim gemie Szwajcar wrócił z 0-30, ale w piątym gemie nie wykorzystał prowadzenia 40-0. Szkot popisał się minięciem forhendowym oraz posłał dwa kończące returny i uzyskał przełamanie. Po utrzymaniu podania 25-latek z Londynu odskoczył na 4:2. W siódmym gemie Federer od 0-30 zdobył cztery punkty, a w chwili, gdy Murray miał serwować na mecz przy 5:4 nastąpiła dłuższa przymusowa przerwa wywołana deszczem. Mecz został wznowiony pod dachem - Brytyjczyk zakończył go pewnie utrzymując podanie. Szwajcar przy pierwszej piłce meczowej dla rywala popsuł prosty return.
W trwającym 98 minut spotkaniu Murray zaserwował pięć asów i wykorzystał trzy z 11 szans na przełamanie. Szkot bronił tylko jednego break pointa, a przy swoim pierwszym podaniu stracił cztery punkty. Brytyjczyk imponował nie tylko serwisem, ale i returnem uprzykrzając Federerowi niemiłosiernie życie. Przy drugim serwisie Szwajcara 25-latek z Londynu zgarnął 21 z 33 piłek.
- Mój przeciwnik dzisiaj nie serwował tak dobrze, jak potrafi, więc mogłem być bardzo agresywny przy jego drugim podaniu - stwierdził Murray. - Być może jego pierwszy serwis był odrobinę wolniejszy, więc mogłem wykorzystać kilka szans, co mi oczywiście pomogło. Wykonywałem to, co w kilku ostatnich meczach grając przeciwko niemu i to dzisiaj zapracowało dla mnie. Pokonanie prawdopodobnie najlepszego tenisisty wszech czasów zawsze będzie czymś specjalnym.
- To był generalnie dobry tydzień - powiedział Federer. - Grałem jak należy, ale nie zagrałem wielkiego tenisa. Jednak tu przyjechałem i osiągnąłem 300. tydzień (na pozycji numer jeden) - myślę, że mogę być z tego zadowolony. Chciałbym grać lepiej niż dzisiaj wieczorem z Andym i wywierać więcej presji, choć wyglądało, że było niedaleko. Wiem, że to mogło też pójść w drugą stronę - bardzo się starałem, ale to było wszystko, co mogłem zrobić dziś wieczorem.
Do półfinału imprezy doszło czterech najwyżej rozstawionych tenisistów (wcześniej w tym sezonie zdarzyło się to cztery razy - Dauha, Australian Open, Estoril, Umag), a taka sytuacja w cyklu Masters 1000 miała miejsce po raz pierwszy od turnieju w Toronto w sierpniu 2010 roku.
Murray w 2010 roku w finale pokonał Federera, a w ubiegłym sezonie wygrał z Davidem Ferrerem. W ubiegłym miesiącu w rozgrywanym w wietrznych warunkach i tradycyjnie już w poniedziałek finale US Open Szkot pokonał Djokovicia w pięciu setach setach. Brytyjczyk odniósł nad Serbem drugie z rzędu zwycięstwo - wcześniej był od niego lepszy w półfinale turnieju olimpijskiego. Łączny bilans ich pojedynków to 8-7 dla Djokovicia, który w niedzielę grał będzie o 33. tytuł w karierze (bilans finałów 32-19) i 13. w cyklu Masters 1000 (bilans finałów 12-10).
Andy wciąż musi nabierać pewności siebie. Chciałabym go zobaczyć z kolejnym wielkoszlemowym trofeum.