(Około)Tenisowy przegląd sezonu: Serbska rekonkwista

Podczas turnieju w Szanghaju nie mogło zabraknąć największych gwiazd światowego tenisa. Niesamowite emocje towarzyszyły zwłaszcza finałowemu starciu pomiędzy Novakiem Djokoviciem a Andym Murrayem.

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński

Pojedynek Novaka Djokovicia z Andym Murrayem był dla Serba doskonałą okazją do rewanżu za dwie doznane w ostatnich potyczkach porażki. Pochodzący z Dunblane tenisista okazał się lepszy od swojego rówieśnika podczas półfinału gry pojedynczej igrzysk olimpijskich w Londynie, a nieco ponad miesiąc później powtórzył ten wyczyn na Flushing Meadows, zdobywając tym samym pierwsze w karierze wielkoszlemowe trofeum.

Djoković szybko otrząsnął się z tych niepowodzeń, do Chin udał się z zamiarem dokonania rekonkwisty, czyli odebrania Rogerowi Federerowi miana pierwszej rakiety globu. Od samego początku wszystko układało się niemal idealnie, bowiem wicelider rankingu w ramach przetarcia zwyciężył w turnieju rangi ATP World Tour 500, który tradycyjnie rozgrywany jest przed szanghajskimi zawodami w Pekinie.

Następnie przyszła pora na najważniejszą imprezę tenisową organizowaną w Państwie Środka. Szanghaj od 2010 roku był bastionem Murraya, a sezon wcześniej uniknął podboju głównie z powodu kontuzji Djokovicia. Tym razem jednak pozycja Szkota zdawała się być poważnie zagrożona.

Serb docierając do finału bez straty seta, nie mógł już co prawda w przypadku końcowego triumfu zostać po azjatyckim tournee liderem rankingu, gdyż wcześniej Federer osiągnął rezultat gwarantujący mu pozostanie na tronie, ale całkowite zapanowanie nad Chinami dawało mu znaczną korzyść na przyszłość. Szwajcar bowiem miał do obrony punkty za ubiegłoroczne zwycięstwa święcone w europejskich halach.

Ci fani białego sportu, którzy w niedzielę 14 października zjawili się przy korcie centralnym szanghajskiej imprezy, byli świadkami niezwykle dramatycznego spotkania, trwającego aż trzy godziny i 21 minut. Niesamowite emocje, wspaniałe wymiany i częste zwroty akcji sprawiały, że mecz trzymał w wyjątkowym napięciu od początku aż do samego końca.

Jako pierwszy przewagę przełamania uzyskał w w drugim gemie Djoković, jednak nie cieszył się on długo prowadzeniem, gdyż Murray błyskawicznie wyrównał. Reprezentant Wielkiej Brytanii rewelacyjnie spisywał się w obronie i w miarę często starał się wyprowadzać zabójcze kontry, dzięki czemu zdołał wyjść na 3:2. Waleczny Serb wcale nie ustępował rywalowi, cały czas świetnie poruszał się po korcie, posyłając na drugą stronę kortu coraz to trudniejsze piłki.

Serwis nie był mocną strona obu panów, w premierowej odsłonie padło kilka przełamań, lecz najważniejszy moment seta nastąpił w 11. gemie. Mimo prowadzenia 40-0, tenisista z Belgradu stracił podanie, a zepsuty przy break poincie wolej stał się powodem wyładowania przez Djokovicia złości na własnej rakiecie. Murray prezentu nie zmarnował i po wykorzystaniu drugiej piłki setowej, zapisał na swoje konto pierwszą część spotkania.

W drugiej partii Szkot ruszył do ataku w siódmym gemie i po zdobyciu breaka wydawało się, że koniec Serba jest już bliski. Djoković walczył jednak ambitnie, w 10. gemie najpierw przy 30-0 broniąc się efektownym "hot dogiem" przy stanie 30-0 dla mistrza US Open, chwilę później odparł meczbola, a po fatalnie przestrzelonym przez rywala forhendzie zdołał powrócić do gry. W tie breaku Murray zmarnował kolejne cztery piłki meczowe, zanim wicelider rankingu wykorzystał setbola, wyrównując tym samym stan rywalizacji.

Szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść Djokovicia, choć 25-latek z Dunblane bronił się przez jakiś czas przed stratą podania. Od stanu 3:3 nic już jednak nie było w stanie powstrzymać reprezentanta Serbii, który pewnie zapisał na swoje konto trzy kolejne gemy, kończąc przy trzeciej okazji ten morderczy pojedynek.

- Trudno jest ocenić, kto był lepszy, ponieważ przez cały mecz byliśmy tak blisko - stwierdził Djoković. - Rozegraliśmy tyle wymian w 3,5 godziny - jak na formułę do dwóch wygranych setów to bardzo długo. Równie dobrze mogło to pójść w drugą stronę. Andy miał pięć piłek meczowych - gdy ich broniłem starałem się koncentrować na każdej indywidualnie. On był tak blisko zwycięstwa, więc nie mogę powiedzieć, że byłem lepszym zawodnikiem.

- Porażka jest rozczarowaniem - powiedział Murray. - Wcześniej jednak w największych turniejach przegrałem bardziej zacięte mecze. Jestem pewien, że szybko się po tym otrząsnę. W II secie prawdopodobnie zagrałem odrobinę lepiej, jednak Novak świetnie serwował przy piłkach meczowych. Pierwszego meczbola miałem przy swoim podaniu, ale on uderzył forhend na krawędź linii. W gemie, w którym podawałem na mecz, mój przeciwnik również postarał się o inne dobre uderzenia. To nie tak, że wypuściłem ten mecz, nie zrobiłem jakiś piorunujących błędów. Kiedy miałem swoje szanse Novak bardzo dobrze serwował i uderzał w linię, gdy tego potrzebował.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×