AO: Dramat w pięciu aktach, koniec singlowej przygody Łukasza Kubota

Łukasz Kubot na I rundzie zakończył udział w turnieju singla 101. edycji wielkoszlemowego Australian Open. Polski tenisista przegrał po pięciosetowej walce z Hiszpanem Danielem Gimeno.

Łukasz Kubot trzykrotnie wcześniej mierzył się w głównym cyklu z Danielem Gimeno i dwa z tych spotkań zapisał na swoje konto. Ostatni ich pojedynek, podczas ubiegłorocznej imprezy w Sankt Petersburgu, rozstrzygnął jednak na swoją korzyść 27-latek z Nules. Hiszpan w poniedziałek wyrównał rachunek z Polakiem, zwyciężając 6:7(4), 6:4, 6:0, 4:6, 6:4 po trzech godzinach i 17 minutach gry.

Premierową odsłonę Kubot rozpoczął w słabym stylu, prawie w ogóle nie trafiał 1. serwisem, w wyniku czego stracił podanie już w trzecim gemie. Z czasem lubinianin zaczął prezentować się jednak coraz lepiej, pojawiły się pierwsze break pointy, dzięki którym nasz reprezentant błyskawicznie wyrównał na po 2. Od tego momentu wyraźnie uskrzydlony Polak oddał Hiszpanowi przy własnym serwisie zaledwie dwa punkty, a sam wypracował kilka szans na przełamanie, których ostatecznie nie był w stanie wykorzystać. O losach partii zadecydował zatem tie break, a w nim Kubot szybko odskoczył na 5-2, wieńcząc seta przy drugiej okazji.

Kolejną część meczu polski tenisista rozpoczął od przegrania 9 z 10 piłek, lecz podobnie jak w poprzedniej odsłonie, błyskawicznie udało mu się wyrównać na po 2. Obaj panowie mieli problemy z utrzymaniem własnego podania: w szóstym gemie Kubot przegrał swój serwis, by po chwili jednak odrobić stratę. Po niezwykle zaciętym ósmym gemie na tablicy wyników znów widniał remis, ale końcówka należała już do Gimeno. Tenisista z Półwyspu Iberyjskiego przełamał na sucho w 10. gemie podanie lubinianina.

Trzecia partia była fatalna w wykonaniu naszego reprezentanta. Kubot wyraźnie nie radził sobie przy własnym serwisie, wygrywając zaledwie 9 z 26 punktów. Hiszpan z kolei nie miał żadnych problemów z utrzymaniem podania, co walnie przyczyniło się do rozmiarów jego zwycięstwa w tej części spotkania. Wszystkie gemy padły łupem Gimeno, który z dużym komfortem przystępował do kolejnej odsłony.

Po przegraniu dziewięciu gemów z rzędu, Kubot wreszcie ruszył do ataku. Lubinianin wygrał 12 kolejnych punktów, szybko obejmując prowadzenie 3:1 w secie. Hiszpan nie wypracował tym razem nawet break pointa, a sam w siódmym gemie zmuszony był bronić się przed ponowną stratą serwisu. Polak nie marnował czasu, zakończył sprawę w 10. gemie, wykorzystując ku temu pierwszego setbola.

W decydującej partii obaj panowie starali się przede wszystkim nie stracić własnego podania. Początkowo inicjatywę miał lubinianin, jednak nie był on w stanie wykorzystać trzech break pointów. W 10. gemie do natarcia przystąpił Gimeno, który wypracował sobie piłkę meczową. Hiszpan okazji nie zmarnował, przełamał podanie Kubota, kończąc tym samym cały pojedynek.

Panowie rozegrali w poniedziałek łącznie 301 punktów, z czego 156 padło łupem tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego. Gimeno posłał na drugą stronę kortu 15 asów oraz wykorzystał 8 z 14 wypracowanych break pointów. Kubot miał tylko cztery asy oraz aż 15 okazji na przełamanie serwisu rywala, lecz ostatecznie dokonał tego zaledwie czterokrotnie.

Gimeno, który po raz pierwszy w karierze wygrał spotkanie w turnieju singla wielkoszlemowego Australian Open, o 1/16 finału powalczy ze swoim rodakiem Nicolásem Almagro. Rozstawiony z numerem 10. Hiszpan także potrzebował pięciu partii, aby wyeliminować Amerykanina Steve'a Johnsona.

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 30 mln dolarów
poniedziałek, 14 stycznia

I runda gry pojedynczej mężczyzn:

Daniel Gimeno (Hiszpania) - Łukasz Kubot (Polska) 6:7(4), 6:4, 6:0, 4:6, 6:4

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Komentarze (11)
avatar
steffen
14.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Połowa zawodników przegrywa w I rundzie. Mówi się trudno i gra się dale. 
avatar
gorofil
14.01.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Już był w ogródku... Kolejny mecz minimalnie przegrany przez Kubota. Sporo takich już było i trochę to wkurza, że nie wytrzymuje takich końcówek. 
avatar
vamos
14.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Załamka. 
kkt
14.01.2013
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
A czemu Kubot miałby być niby pewniakiem do wygranej? Ze niby jakiś pseudodziennikarz na jakimś onecie tak napisał? W tenisie męskim na tym poziomie nie ma wielkich różnic, obaj mają nawet rank Czytaj całość
avatar
Wars
14.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A taki niby ....PEWNIAK do wygranej!!! I tylko "nibym" został, bo pewniakiem nie już nie jest !!!