AO: Udana inauguracja Novaka Djokovicia, Berdych i Verdasco grają dalej

Żadnych problemów z wygraniem pojedynku I rundy wielkoszlemowego Australian Open nie miał Novak Djoković. Serb bez straty seta ograł Paula-Henri Mathieu. Swoje mecze wygrali także Berdych i Verdasco.

Marcin Motyka
Marcin Motyka

Novak Djoković walkę o obronę tytułu zainaugurował meczem z Paulem-Henri Mathieu. Serbski tenisista pokazał bardzo dobrą dyspozycję i wygrał 6:2, 6:4, 7:5. Dla Djokovicia był to pierwszy oficjalny mecz w tym sezonie.

Serb rozpoczął mecz od przełamania już w pierwszym gemie, w piątym po raz drugi odebrał podanie przeciwnikowi. Druga partia także rozpoczęła się od przełamania na korzyść tenisisty z Belgradu, który uzyskawszy przewagę breaka spokojnie kontrolował grę w tej odsłonie.

Najbardziej wyrównany był set trzeci. Obaj gracze z łatwością utrzymywali własne podanie. Decydujące o losach meczu przełamanie nastąpiło w gemie jedenastym. Djoković objał prowadzenie 6-5, by po chwili zakończyć całe spotkanie.

- Myślę, że zagrałem dziś dobre spotkanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że pierwsza runda w Szlemie nigdy nie jest łatwa - powiedział po meczu zadowolony Djoković.

- Grałem przeciw Mathieu kilka razy, nigdy nie były to łatwe mecze, on jest bardzo nieprzyjemnym rywalem. Jestem pozytywie zaskoczony dzisiejszą pogodą. Nie było gorąco, wiał przyjemny wiaterek, to były świetne warunki do gry - dodał lider światowego rankingu, który w kolejnej rundzie zmierzy się z Amerykaninem Ryanem Harrisonem.

Nadspodziewanie wiele emocji przyniósł pojedynek Nicolása Almagro z amerykańskim kwalifikantem Stevem Johnsonem. Rozstawiony z numerem dziesiątym Almagro, aby wygrać 7:5, 6:7(4), 6:2, 6:7(6), 6:2, potrzebował ponad trzech godzin.

Grający niezwykle ofensywnie i nieszablonowo Johnson okazał się być bardzo niewygodnym rywalem dla hiszpańskiego tenisisty. Przez cztery sety na korcie trwała zażarta i wyrównana walka. W czwartej partii Amerykanin obronił dwie piłki meczowe. Niestety w decydującym secie opadł z sił i nie był w stanie nawiązać wyrównanej rywalizacji, aczkolwiek pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

Aż pięciu setów potrzebował Fernando Verdasco, aby uporać się z Davidem Goffinem. Hiszpan ostatecznie wygrał 6:3, 3:6, 4:6, 6:3, 6:4. Pojedynek był niezwykle dramatyczny, lecz gra obu tenisistów pozostawiała wiele do życzenia. Na korcie dominowały niewymuszone błędy - Verdasco popełnił ich aż 58, zaś Goffin 54.

Oznaczony numerem 16. Kei Nishikori zwyciężył 6:7(5), 6:3, 6:1, 6:3 Victora Hanescu. Pierwszy set niespodziewanie wygrany przez Rumuna wyraźnie pobudził Japończyka, który zaczął grać agresywniej i dokładniej, co poskutkowało pewnie wygranymi trzema kolejnymi partiami.,

Sporą niespodziankę sprawił Julien Benneteau. Francuz nie był faworytem w pojedynku z Grigorem Dimitrowem, jednak wygrał 6:4, 6:2, 6:4.

- Byłem przygotowany na o wiele cięższy bój, bo doskonale zdawałem sobie sprawę jakim trudnym rywalem jest Grigor. Pamiętam nasz mecz sprzed dwóch miesięcy z Bazylei, kiedy to zagraliśmy trzy tie breaki. Jestem zadowolony z wygranej, ale też jednocześnie zaskoczony, że przyszła mi ona tak łatwo - stwierdził Francuz.

Najdłuższym i najdramatyczniejszym z dotychczas rozegranych meczów w Melbourne Park było starcie Edouarda Rogera-Vasselina z Rubenem Bemelmansem. Fancuz wygrał 6:3, 6:7(5), 2:6, 7:5, 11:9 po 4 godzinach i 46 minutach. Uwagę zwraca fakt, iż decydujący set tego widowiska trwał aż 95 minut.

Zwycięsko pojedynek z Michaelem Russellem zakończył Tomáš Berdych. Czech do wygranej 6:3, 7:5, 6:3 potrzebował nieco ponad dwóch godzin, ale o jego formie nie można powiedzieć wiele dobrego. Berdych grał nerwowo, popełniał proste błędy, zawodził go nawet serwis, który jest  jego najgroźniejszą bronią. Podopieczny Tomasa Krupy zaserwował zaledwie pięć asów, został też dwukrotnie przełamany. Na swoje szczęście sam sześć razy odebrał podanie rywalowi.

Bardzo łatwe trzysetowe zwycięstwa odnieśli Stanislas Wawrinka, Jürgen Melzer oraz Xavier Malisse.

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×