Andy Murray: Zmierzam we właściwym kierunku

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Andy Murray przegrał po czterosetowym boju z Novakiem Djokoviciem w finale 101. edycji Australian Open. Na pomeczowej konferencji Szkot nie szukał wymówki odnośnie niedzielnej porażki.

- Trzeci set był niesamowicie wymagający, w czwartym przegrałem sporo gemów, ale były też takie, które były niezwykle wyrównane. Często prowadziłem 15-0, 30-0, czy 30-15 przy jego podaniu, ale nie byłem w stanie tego wykorzystać i to było bardzo niezadowalające. Oczywiście, kiedy przegrywasz 1-2 w setach, zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz dobrze rozpocząć czwartą partię, bo jeśli zawodnicy z czołówki złapią swój właściwy rytm, to trudno ich powstrzymać - powiedział Andy Murray.

Tenisista z Dunblane nie szukał usprawiedliwień dla swojej porażki, mimo iż narzekał na uraz prawej stopy. - Zrobił mi się po prostu sporej wielkości odcisk, co się zdarza. To nie jest to samo, co naciągnięcie mięśni łydek, boli tylko trochę podczas biegania. Nie zmusza ciebie również do przerwania gry - wyznał Szkot, dodając jednocześnie, iż nie grał również z kontuzją mięśni uda - Podczas meczu z Federerem, przy jego serwisie, w pewnym sensie lekko go naciągnąłem, ale teraz wszystko już jest w porządku - odpowiedział.

Spotkanie ze Szwajcarem nie miało również według Murraya wpływu na przebieg niedzielnego finału. - Czułem się dobrze, byłem trochę zesztywniały, w końcu był to czterogodzinny pojedynek. Oczywiście, po takim meczu nie budzisz się następnego dnia w rewelacyjnym stanie, szczególnie gdy ma to miejsce podczas jednego z pierwszych turniejów w sezonie. Czułem się więc troszkę obolały i naturalnie poczułem się lepiej dzisiejszego dnia. Zregenerowałem się, dobrze zjadłem, zatem to naprawdę nie było dzisiaj żadnym problemem. Mecz zacząłem dobrze i całkiem nieźle się poruszałem - powiedział Szkot.

25-letni tenisista z nadzieją patrzy w przyszłość. - W ciągu ostatnich kilku miesięcy grałem najlepszy tenis w całej mojej dotychczasowej karierze. Byłem w finale Wimbledonu, wygrałem igrzyska olimpijskie oraz US Open, tutaj również byłem bardzo blisko. Wiem, że nikt nigdy nie wygrał imprezy wielkoszlemowej zaraz po swoim premierowym triumfie. To nie jest łatwe do osiągnięcia, a ja byłem niesamowicie blisko. Staram się szukać pozytywnych rzeczy z ostatnich kilku miesięcy i uważam, że zmierzam we właściwym kierunku - stwierdził trzeci aktualnie tenisista świata.

Reprezentant Wielkiej Brytanii wypowiedział się również o młodych zawodnikach, którzy na korcie nastawieni są wyjątkowo ofensywnie. - Ludzie starają się zaadoptować styl gry do warunków, piłek, oraz procesu spowalniania kortów. Tacy zawodnicy jak Isner czy Raonic dysponują odpowiednim arsenałem, który skutecznie może uniemożliwić ci właściwe odegranie piłki. Będzie ich z pewnością jeszcze więcej, bowiem z każdym rokiem pojawia się coraz więcej wysokich tenisistów. Są już Isner, Raonic oraz Janowicz, który jest dużym facetem. Wygląda więc na to, że gra zmieni się trochę właśnie w tym kierunku. Oczywiście ja już nie urosnę i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, iż w ciągu najbliższych kilku lat przeobrażenia nie będą zbyt duże - zakończył Murray.

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu: