Novak Djoković: Nie rozumiem madryckiej publiczności

Przed rokiem pożegnany z turniejem w atmosferze skandalu, Novak Djoković z tej edycji madryckiej imprezy odpadł już po pierwszym meczu. - Przez dwanaście dni nie miałem w ręku rakiety - tłumaczył.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak
W spotkaniu z Grigorem Dimitrowem (6:7, 7:6, 3:6) lider rankingu zmagał się nie tylko z bułgarskim rywalem, ale i z urazem kostki (od drugiego seta) i... publicznością: - Poczułem, że nie jest po mojej stronie już wcześniej, przed doznaniem kontuzji - przyznał. - W pierwszym secie przy każdym śladzie, który sprawdzałem, i kiedy przychodził go sprawdzić sędzia, byłem wygwizdywany. Nie widzę żadnego wytłumaczenia dla tego. Nie zrobiłem nic złego, a byłem wygwizdywany - lamentował. Djoković dowodził swojej niewinności: - Kiedy widzę, że piłka jest dobra, zacieram ślad. Nigdy nie zrobiłem niczego przeciwnego w moim życiu. Jestem uczciwy. Jeśli piłka trafia w kort, puszczam grę, a jeżeli nie jestem pewien, wzywam arbitra. Nie wiem, dlaczego publiczność obróciła się przeciwko mnie, ale tak się stało. Jestem zawodowcem, a to nie jest pierwszy raz, gdy mi się coś takiego przytrafia. Nie chodzi o to, że madrycka publiczność nie zna się na tenisie, bo tak nie jest.

Przyznał, że przez dwanaście dni po turnieju w Monte Carlo nie miał w ręku rakiety i że z powodu doznanego podczas meczu Pucharu Davisa urazu kostki aż do soboty nie wiedział, czy wystartuje w Madrycie. - Nie żałuję decyzji, bo tak naprawdę dzisiaj nie stało się nic poważnego: moja kostka była zabezpieczona. Nie czuję się dobrze fizycznie, nie przygotowałem się odpowiednio. Ale oczywiście nie szukam wytłumaczeń dla porażki. Dałem z siebie wszystko, ale nie była to moja najlepsza gra, taka jak w Monte Carlo. Słowa uznania należą się Dimitrowowi, bo był dzisiaj lepszym zawodnikiem.

Krzysztof Straszak
z Madrytu
krzysztof.straszak@sportowefakty.pl


Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×