ATP Madryt: Spektakl w hiszpańskiej stolicy, Dimitrow wyeliminował Djokovicia!

Do niesamowitej sensacji doszło w pojedynku II rundy turnieju w Madrycie. Grigor Dimitrow pokonał po niezwykle emocjonującym pojedynku Novaka Djokovicia 7:6(8), 6:7(8), 6:3.

Ostatnie lata przyzwyczaiły wszystkich, że pojedynki pierwszych rund największych imprez zazwyczaj są zaledwie przetarciem dla tenisistów z najściślejszej czołówki męskiego cyklu. Porażki tenisistów pokroju Djokovicia, Federera czy Nadala przed ćwierćfinałami są rzadkością, a klęska Serba w II rundzie imprezy z Madrycie jest jedną z większych sensacji ostatnich miesięcy.

Wtorkowy pojedynek z coraz śmielej sobie poczynającym w zawodowym Tourze, wielce utalentowanym Grigorem Dimitrowem zapowiadano jako hit dnia i rzeczywiście nim był. Kibice zgromadzeni na przyjemnie dla oka wypełnionym korcie centralnym im. Manolo Santany ujrzeli jeden z najbardziej dramatycznych spektakli w historii turnieju.[i]

[/i]Pojedynek rozpoczął się niepozornie, od sześciu łatwo utrzymanych serwisów i licznych błędów. Tenisowe cuda zaczęły się przy stanie 3:3, kiedy Djoković najpierw popełnił trzy niecodziennie błędy, następnie Serb otrzymał upomnienie za zbyt wolną grę, Dimitrow wylądował na plecach, a piłka podczas w jednej wymian odbiła się w sposób przeczący prawom fizyki. Lider rankingu zdołał utrzymać podanie, a chwilę później sam miał szansę na breaka, którą zmarnował popełniając niewymuszony błąd.

Punktem zwrotnym była piłka setowa dla Djokovicia, przy stanie 5:4 i podaniu Bułgara. Dimitrow zaatakował akcją serwis-wolej, a po jego zagraniu z powietrza Serb przerwał grę, by sprawdzić ślad. Gdy sędziujący Carlos Bernardez oznajmił, że jego zdaniem wolej bułgarskiego tenisisty zahaczył o linię końcową i przyznał mu punkt, publiczność wybuchła (Serb wcześniej także kwestionował decyzje liniowych). Od tego momentu większości akcji Djokovicia towarzyszyły gwizdy i buczenie, a poirytowany tenisista oddał podanie w kolejnym gemie.

Był to jednak dopiero początek karuzeli. Fatalnie serwujący Dimitrow nie wykorzystał szansy na zamknięcie partii przy własnym podaniu, a w tie breaku przegrywał już 4-6, by najpierw po błędach Serba wyrównać na 6-6, następnie genialnym forhendem w biegu wywalczyć setbola i trzy punkty później wygrać seta. Wściekły Djoković powędrował do ławki, ironicznie dziękując publiczności, która podjudzona jeszcze dokuczliwiej dawała o sobie znać w kolejnej odsłonie.

W drugim secie podbudowany Dimitrow przełamał słabego, nieregularnego lidera rankingu na 4:2 i był o krok od sprawienia gigantycznej niespodzianki. Jednak podobnie jak w pierwszej partii, w kluczowym momencie kolejnego gema opuścił go serwis i musiał bronić się od stanu 0-40. Dwa punkty później doszło do kolejnego zwrotu akcji, bowiem Serb podkręcił kontuzjowaną kostkę i konieczna była interwencja lekarska. Fatalnie zachowująca się madrycka publiczność wygwizdała wracającego na kort po przerwie Djokovicia, a gdy ostatecznie przełamał podanie rywala, buczenie i gwizdy można było usłyszeć nawet na Gran Vía.

Choć trudno to sobie wyobrazić, w końcówce seta emocje i dramatyzm osiągnęły jeszcze wyższy poziom. Dimitrow zmagał się ze skurczami, a rozjuszony Djoković za wszelką cenę nie chciał dać publiczności satysfakcji z własnej porażki. W tie breaku każdemu serwisowi Serba towarzyszyła salwa gwizdów, a w jego niesamowitej końcówce cały stadion głośno skandował nazwisko bułgarskiego młokosa. Ten najpierw przy 5-6 odparł setbola znakomitym bekhendem po linii, by chwilę później stanąć przed szansą na wygranie spotkania. W tym momencie zaważyło niedoświadcznie Dimtrowa, który dał się zaskoczyć akcją serwis-wolej i jego bekhendowe minięcie wylądowało w połowie siatki. Przy trzecim setbolu, przy stanie 9-8 dla Serba, Bułgar ostatecznie pękł i przegrał seta. Po ostatniej piłce partii Djoković eksplodował, wykrzykując przekleństwa w stronę trybun.

Patrząc na zmarnowane szanse Dimitrowa i jego kłopoty ze skurczami, przebieg decydującej odsłony był całkowicie niespodziewany. Bułgar najpierw w doskonałym stylu przełamał podanie przeciwnika, by następnie heroicznie wybronić się ze stanu 15-40 i udokumentować breaka utrzymanym serwisem. Korzystając z dogodnej sytuacji w secie (Dimitrow serwował w gemach parzystych i przystępował do nich po przerwie), bułgarski tenisista bez cienia zawahania czy zwątpienia rzetelnie utrzymywał serwis i przy stanie 5:3 był tylko gem dzielił go od największego sukcesu w karierze.

Trwające trzy godziny spotkanie zakończyło się banalnie, na swój sposób niegodnie tak emocjonującego widowiska. Serwujący Djoković szybko zepsuł trzy piłki i przy stanie 15-40 popełnił kolejny prosty błąd, kończąc pojedynek. Idąc do siatki zdezorientowany Dimitrow tylko złapał się za głowę. 22-latek z Chaskowa, który przed dwoma tygodniami urwał seta na ceglanej mączce w Monte Carlo samemu Rafie Nadalowi, postawił kolejny, być może przełomowy krok.

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Robert Pałuba
z Madrytu
robert.paluba@sportowefakty.pl

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu: