Jerzy Janowicz po kiepskim początku na kortach ziemnych, już w Madrycie pokazał, że łapie lepszą dyspozycję. W Rzymie udowodnił, że paryska impreza w hali Bercy nie była przypadkiem, po Santiago Giraldo, wyeliminował dwóch Francuzów z Top 10: Jo-Wilfrieda Tsongę oraz Richarda Gasqueta.
Roger Federer nigdy nie wygrał w Rzymie, a słaby start w Madrycie (porażka już w drugim meczu z Keiem Nishikorim), pozwalał wątpić w wywalczenie tego tytułu właśnie w tym roku. Szczególnie mając na uwadze imponującą grę Rafaela Nadala w Hiszpanii oraz zwycięstwo Novaka Djokovicia w Monte Carlo. Szwajcar jednak w dwóch pierwszych spotkaniach w Rzymie przegrał zaledwie sześć gemów, a los był łaskawy także, jeśli chodzi o kolejnych rywali. Jeszcze przed meczem z Janowiczem było wiadomo, że zwycięzca o półfinał zagra z nierozstawionym Benoitem Paire.
Już w premierowym gemie Janowicz sięgnął po swoją silną broń, jaką jest drop szot, jakby pokazując, że nie zamierza się obawiać swojego utytułowanego rywala. Niestety uderzenie to wylądowało za kortem, a Szwajcar utrzymał podanie. Łodzianin przy swoim serwisie jeszcze raz spróbował zagrać skrót i był to początek jednej z ładniejszych akcji meczu. Federer dobiegł, został przelobowany, ale zdołał odegrać piłkę, która wylądowała prosto na rakiecie Polaka, Janowicz zakończył akcję wolejem, a po chwili wyrównał stan meczu.
W trzecim gemie najlepszy polski tenisista nie wykorzystał dwóch break pointów, a właściwie to rywal znakomicie je wybronił serwisem. Niewykorzystane szanse się mszczą? Tak się stało w tym secie, kolejne gemy na swoje konto zapisywali serwujący, a przy stanie 4:5 nastąpiła seria łatwych błędów Polaka. Przy setbolu zagrał drop szota, jednak Federer wykazał się dobrą intuicją, zakończył seta spokojnym minięciem z forhendu.
Drugą partię Janowicz rozpoczął od serii fantastycznych returnów, co błyskawicznie dało mu przełamanie. Kolejne gemy zapisywali na swoje konto serwujący, choć pierwsze podanie Polaka czasami szwankowało, ryzykował drugim serwisem. Opłaciło się to, ale pod koniec meczu pojawiał się grymas bólu na jego twarzy, prawdopodobnie odczuwał ból łokcia. Federer w końcówce przystąpił do ofensywy, starając się odrobić straty i mimo wszystko nie grać już trzeciego seta (dochodziła północ). Janowicz prowadził 5:4 i serwował po seta, znów w kluczowym momencie popełniał błędy, przeplatając je dobrym serwisem.
Przy setbolu zepsuł drop szota, a następnie podwójne błędy serwisowe dwukrotnie doprowadzały do break pointów. W końcu Federer zagrał w stylu swojego młodszego przeciwnika: rozpoczął od drop szota, a następnie zakończył akcję minięciem. Szwajcar odrobił straty i miał dwie szanse na zakończenie meczu przed tie breakiem, ale Polak obronił się serwisem, utrzymał podanie i doszło do tie breaka. Niestety Janowicz niemal całkowicie opadł z sił, zdołał wywalczyć tylko dwa punkty, ale jeden z nich po fenomenalnej akcji zakończonej wolejem z bekhendu. Federer wygrał, ale po wyrównanym meczu. Panowie serdecznie podziękowali sobie przy siatce za mecz, a kibice wielkimi brawami pożegnali Polaka.
W całym meczu Janowicz zanotował 29 piłek bezpośrednio wygranych, ale popełnił przy tym aż 26 niewymuszonych błędów. Federer miał ich na koncie o połowę mniej, a uderzeń kończących policzono mu 26. Szwajcar był także lepszy w statystyce asów - zaliczył ich 11, a Polak ledwie pięć, a dodatkowo popełnił cztery podwójne błędy serwisowe. Na 18 wypraw do siatki, łodzianin punktował jedenastokrotnie.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 2,64 mln euro
piątek, 17 maja
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Roger Federer (Szwajcaria, 2) - Jerzy Janowicz (Polska) 6:4, 7:6(2)
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Mamy bardzo dużo Polaków:
Alicja Rosolska/Oksana Kalashnikova,
Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski,
Łukasz Kubot/Jeremy Chardy,
Tomasz Be Czytaj całość