ATP Londyn: Murray i Cilić wygrali z pogodą i przeciwnikami w półfinale

Faworyt gospodarzy, Andy Murray, oraz broniący tytułu Marin Cilić zagrają w niedzielnym finale turnieju ATP rozgrywanego w Queen's Clubie. Pogoda w sobotę nie rozpieszczała tenisistów i organizatorów.

W sobotę w Wielkiej Brytanii mocno padał deszcz, co pokrzyżowało plany organizatorów. Marin Cilić i Lleyton Hewitt wyszli jako pierwsi na kort centralny tuż po godz. 14:00 czasu polskiego, ale po rozegraniu dwóch gemów znów o sobie dała znać londyńska aura i panowie szybko udali się do szatni. Po długim wyczekiwaniu niebiosa zlitowały się i około godz. 19:00 można było kontynuować rywalizację na trawnikach Queen's Clubu. Podjęto również słuszne decyzje co do planu gier, dzięki czemu oba półfinały singla i debla zostały zakończone w sobotę.

Čilić i Hewitt wznowili swój pojedynek na korcie numer 1 przy stanie 2:0 w I secie dla broniącego tytułu Chorwata: Australijczyk stracił serwis w pierwszym gemie, po tym jak popełnił w nim aż cztery podwójne błędy. 24-latek wywalczonej przewagi nie oddał już do końca partii, choć w 10. gemie były lider rankingu miał jeszcze trzy okazje na powrót do gry. Drugą część spotkania Čilić rozpoczął od prowadzenia 2:0, lecz pięć kolejnych gemów zapisał na swoje konto popularny Rusty, który ostatecznie triumfował w całym secie 6:4.

W decydującej o losach meczu trzeciej odsłonie 32-letni Australijczyk wyraźnie osłabł i nie był już w stanie zagrozić swojemu przeciwnikowi. Chorwat od stanu 2:2 dwukrotnie przełamał podanie Hewitta i przy pierwszej okazji zakończył cały pojedynek. Po 140 minutach gry Čilić zwyciężył 6:4, 4:6, 6:2, dzięki czemu wziął rewanż na utytułowanym Australijczyku za porażkę doznaną w II rundzie londyńskiego turnieju olimpijskiego. 24-letni tenisista po raz drugi z rzędu awansował do finału zawodów rozgrywanych w Queen's Clubie.

Podczas gdy broniący tytułu Chorwat walczył z Australijczykiem, na korcie centralnym rozegrano hit dnia, czyli spotkanie pomiędzy Andym Murrayem a Jo-Wilfriedem Tsongą. W premierowej odsłonie obaj panowie wypracowali po kilka okazji na breaka, ale przełamanie uzyskał w dziewiątym gemie rozstawiony z numerem czwartym Francuz i to on zakończył po chwili całego seta. Brytyjczyk w siódmym gemie drugiej partii był bliski porażki, ale reprezentant Trójkolorowych nie wykorzystał dwóch break pointów. Tsonga następnie sam stracił podanie, a chwilę później było już po 1 w setach.

Decydująca o awansie do finału trzecia partia była już popisem najwyżej rozstawionego w zawodach 26-latka z Dunblane. Murray po niezwykle zaciętym trzecim gemie przełamał serwis Tsongi i od tej pory w pełni kontrolował wydarzenia na korcie. W piątym gemie zdobył jeszcze drugiego z rzędu breaka, by przy stanie 5:2 pewnie podawać na mecz, który zwieńczył przy pierwszej okazji. Reprezentant Wielkiej Brytanii po godzinie i 48 minutach zwyciężył 4:6, 6:3, 6:2, poprawiając na 8-1 bilans bezpośrednich gier z Tsongą.

W niedzielę Murray powalczy o trzecie mistrzostwo na kortach londyńskiego Queen's Clubu, na których zwyciężał wcześniej w 2009 oraz 2011 roku. Z rozstawionym z numerem piątym Čiliciem legitymuje się bilansem gier 8-1, a jedyny triumf nad swoim rywalem broniący tytułu Chorwat odniósł przed czterema laty w IV rundzie US Open.

AEGON Championships, Londyn (Wielka Brytania)
ATP World Tour 250, kort trawiasty, pula nagród 683,6 tys. euro
sobota, 15 czerwca

półfinał gry pojedynczej:

Andy Murray (Wielka Brytania, 1) - Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 4) 4:6, 6:3, 6:2
Marin Čilić (Chorwacja, 5) - Lleyton Hewitt (Australia) 6:4, 4:6, 6:2

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Komentarze (6)
avatar
Fabulous_Killjoy
16.06.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Andy luźno weźmie. Obawiam się tylko jednej rzeczy. W ostatnim czasie przed każdym ważnym turniejem grał piach, a potem nagle złoty medal, mistrzostwo US i finał AO. A tutaj, w Queen's Clubie w Czytaj całość
avatar
iva
16.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda Lleytona, mam nadzieję, że powalczy na Wimblu. A jutro tytuł dla Muzzy! 
Armandoł
16.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Andrew nie zawiedź swoich i mnie! 
avatar
vamos
15.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Come on Muzzardinho! Vamos Andy :) 
avatar
RvR
15.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Muzza po tytuł! A potem Wimbledon! Do boju! :)