Tegoroczne występy w najsłynniejszym turnieju tenisowym na świecie Michał Przysiężny rozpoczął od pomyślnego przejścia przez eliminacje. W pierwszym meczu turnieju głównego głogowianin bez straty seta pokonał groźnego na trawie Philippa Petzschnera i w dobrym nastroju wyczekiwał kolejnego pojedynku.
Kevin Anderson, rywal Polaka w II rundzie, w najnowszym notowaniu rankingu ATP jest notowany 104 miejsca wyżej od 29-latka z Głogowa. W czwartkowe popołudnie na korcie numer 17 aż taka różnica w umiejętnościach obu graczy nie była widoczna, lecz Przysiężny nie sprawił niespodzianki. Po dość wyrównanym pojedynku tenisista z RPA zwyciężył i to on po raz pierwszy w karierze zagra w III rundzie Wimbledonu. Przysiężny na swój premierowy występ w tej fazie zmagań, nie tylko przy Church Road, ale w ogóle w turnieju wielkoszlemowym, będzie musiał jeszcze poczekać.
Pierwszy set rozstrzygnął się już w pierwszym gemie. Anderson wykorzystał niemrawy początek w wykonaniu Polaka i zanotował przełamanie. Przysiężny dość szybko obudził się z letargu, ale nie był w stanie odwrócić losów partii otwarcia. Potężnie serwujący tenisista z Johannesburga sukcesywnie utrzymywał swoją przewagę, kończąc premierową odsłonę po 34 minutach gry.
Przysiężny grał nierówno, potrafił popisać się wspaniałą akcją przy siatce, czy zagrać efektowne minięcie ze strony bekhendowej, ale równie często oddawał inicjatywę przeciwnikowi, który spychał reprezentanta naszego kraju do momentami rozpaczliwej defensywy.
Najlepszym okresem w grze Ołówka była środkowa część drugiego seta. Anderson nieco spuścił, jego serwis nie siał już tak wielkiego spustoszenia po stronie Polaka, a niezwykle mocne forhendy coraz częściej wylatywały poza plac gry.
W szóstym gemie, po serii forhendowych błędów Afrykanera, głogowianin wywalczył breaka, a następnie powiększył prowadzenie na 5:2. Gdy wydawało się, że Polak wyrówna stan meczu, wróciły demony z pierwszego seta.
Przysiężny znów grał niedokładnie, nie trafiał pierwszym podaniem, a wracający po okresie załamania na właściwe tory Anderson, przełamał serwującego po zwycięstwo w secie Polaka, a po chwili wyrównał na 5:5.
W tie breaku, który decydował o losach drugiej odsłony, pierwsza rakieta RPA udowodniła swoją wyższość. Anderson wzniósł się na poziom nieosiągalny dla Polaka, który na domiar złego popełnił kilka bardzo kosztownych w skutkach niewymuszonych błędów.
W początkowych dziewięciu gemach trzeciego seta obaj tenisiści bez najmniejszych kłopotów wygrywali gemy przy własnym podaniu, do zera bądź do 15. W tej fazie meczu sukcesem tenisisty, który odbierał serwis rywala, był choćby jeden zdobyty punkt.
Psychika nigdy nie była mocną stroną Przysiężnego i to niestety potwierdziło się w gemie numer dziesięć. 29-letni głogowianin, który w czterech poprzednich gemach serwisowych stracił łącznie zaledwie sześć punktów, pozwolił Andersonowi na uzyskanie piłki na przełamanie, która jednocześnie była meczbolem.
Polak wygrywającym podaniem obronił piłkę meczową, lecz w następnym punkcie trafił z forhendu w siatkę. Drugiej szansy na zakończenie meczu Afrykaner już nie zmarnował i po niespełna dwóch godzinach gry zakończył wimbledońską przygodę głogowianina.
W boju o IV rundę Anderson zmierzy się z rozstawionym z numerem siódmym, finalistą Wimbledonu sprzed trzech lat, Tomášem Berdychem. Czech, który w trzech setach wygrał w 1/32 finału z Danielem Brandsem, już ośmiokrotnie grał przeciw tenisiście z Johannesburga i za każdym razem wygrywał.
The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu mężczyzn 8,588 mln funtów
czwartek, 27 czerwca
II runda gry pojedynczej:
Kevin Anderson (RPA, 27) - Michał Przysiężny (Polska, Q) 6:4, 7:6(2), 6:4
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!