Agnieszka Radwańska: To był mój drugi sukces w Wielkim Szlemie

Agnieszce Radwańskiej, mimo przegranej w półfinale Wimbledonu, udało się obronić rankingowe punkty. Krakowianka podkreśliła, że tegoroczny wynik jest drugim jej sukcesem w Wielkim Szlemie.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

- Dla mnie to był dość ważny turniej z tego względu, że miałam coś do obronienia z zeszłego roku i cieszę się, udało się obronić punkty - przyznała Agnieszka Radwańska. - Cieszę się również dlatego, że jest coraz więcej Polaków rozstawianych w drabince - dodała.

W półfinale turnieju rozgrywanego w świątyni tenisa Polka musiała uznać wyższość Sabiny Lisickiej, chociaż miała świadomość, że na wygraną trzeba będzie solidnie zapracować. - Wiedziałam, że Sabina bardzo dobrze gra na trawie, mimo że nie miała dobrych wyników przed turniejem. Gra jednak poziom wyżej i wiedziałam, że to nie będzie łatwy mecz - jej zwycięstwa nad Sereną [Williams - dop. aut.] i Samanthą [Stosur - dop. aut.] o czymś świadczyły. Od 3. rundy średnia mojego czasu na korcie to były 3 godziny i to było czuć w każdej kości i każdym mięśniu. Zabrakło kilku piłek i tego szkoda - tłumaczyła Isia.

- Nikt nie jest szczęśliwy po przegranym meczu, ale to był mój drugi sukces w Wielkim Szlemie. Nie mogę aż tak narzekać - zaznaczyła najlepsza polska singlistka.
Prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Agnieszkę Radwańską Złotym Krzyżem Zasługi Prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Agnieszkę Radwańską Złotym Krzyżem Zasługi
Czwarta rakieta świata nie ukrywała, że zaskoczył ją wynik finałowej rywalizacji wśród pań, gdzie jej pogromczyni przegrała z Marion Bartoli. - Sabina miała o wiele trudniejszą drogę do finału niż Bartoli i przez cały turniej grała lepiej. Górę wzięło jednak doświadczenie Bartoli, Sabina wyszła tak spięta, że nawet w połowie nie była w stanie zagrać tak dobrze jak w poprzednich meczach. To było trochę zaskoczenie, bo myślałam, że puszczą jej nerwy.

Wyniki Agnieszki Radwańskiej a także pozostałych wimbledończyków: Łukasza Kubota i Jerzego Janowicza mają przełożenie na coraz większe zainteresowanie tenisem w Polsce. Jednak, póki co, infrastruktura w kraju nad Wisłą pozostawia wiele do życzenia. - W Polsce nie ma aż takich warunków jak w USA, Hiszpanii czy różnych akademiach. Zawsze wychodziłam z założenia, że dla chcącego nic trudnego. W Krakowie, gdzie mieszkam, nie ma nawet hard kortu. Jakoś trzeba to tak wykombinować, żeby było ok. Mam nadzieję, że to się będzie zmieniać w dobrym kierunku, że będzie powstawać coraz więcej obiektów i kortów. Tenis jest coraz bardziej popularny i miejmy nadzieję, że będzie lepiej - oceniła 24-latka.

O tym, że czynione są już pierwsze kroki w poprawie takiego stanu rzeczy zapewnił prezes Polskiego Związku Tenisowego, Krzysztof Suski. - Pierwszym sukcesem, który odnieśliśmy w Polsce po Wimbledonie było to, że w poniedziałek dostałem informację z Ministerstwa Sportu i Turystyki, że będziemy przymierzali się do budowy lekkich hal w terenie - w 50 proc. będą one finansowane z budżetu ministerstwa, a w połowie przez samorządy terytorialne. Infrastruktura jest najważniejsza. Będę odpowiedzialny za to, żeby w terenie pojawiły się korty a nie balony. Również gram pod takimi balonami i jest to bardzo trudne.

Teraz przed krakowianką kilka dni wolnego, a następnie przygotowania do turnieju w Stanford. - Gramy tyle turniejów, że na drugi dzień już jest po nich - nie kryła Isia.

Tenisiści odznaczeni przez Prezydenta RP

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×