Nadzieje WTA: Taylor Townsend

Świat usłyszał o Taylor Townsend rok temu, kiedy amerykańska federacja tenisowa obcięła jej finansowanie z powodu zbyt puszystej sylwetki. Townsend była wtedy juniorską mistrzynią Australii.

W tym artykule dowiesz się o:

Młoda reprezentantka USA urodziła się 16 kwietnia 1996 roku w Chicago, w tenisowej rodzinie. Jej mama, Sheila, grała w college'u, a starsza siostra, Symone, aktualnie reprezentuje barwy drużyny uniwersyteckiej z Florydy. Taylor Townsend również rozważała do niedawna ścieżkę rozwoju tenisowego w połączeniu z nauką, ale w tym sezonie zdecydowała się przejść na profesjonalizm i podpisała kontrakt z Lagardere Unlimited. Wspomnieniem ze szkoły pozostanie gra na skrzypcach w orkiestrze honorowej.

Jej znak zodiaku to Baran, może dlatego uparcie dąży do sukcesu wbrew przeciwnościom losu. W ubiegłym roku została pierwszą amerykańską juniorką kończącą sezon na czele rankingu od Gretchen Rush trzydzieści lat temu. Dwadzieścia lat po Lindsay Davenport uniosła podwójną juniorską koronę, gdy triumfowała w singlu i deblu w Australian Open.

Od tego momentu, musiała się mierzyć z dwiema legendami:

1) Bycie mini-Sereną. Jest to nieodwracalny los wszystkich młodych Afroamerykanek, które odnoszą jakiekolwiek tenisowe sukcesy w młodszych kategoriach wiekowych. To samo słyszy się o Sloane Stephens, a wkrótce pewnie i o Victorii Duval.

2) Bycie Donaldem Youngiem z WTA. Young również jest Afroamerykaninem i również wygrał Australian Open na początku juniorskiej kariery. Mediom zza oceanu to wystarczyło, by go ochrzcić skrzyżowaniem Samprasa z Agassim. Pompowanie balona, aroganccy rodzice (którzy, swoją drogą, uczyli tenisa także Townsend) i głośne spory na Twitterze z amerykańską federacją USTA nie pomogły zawodnikowi w rozwoju. Swego czasu, Young otrzymywał dzikie karty do praktycznie wszystkich imprez rozgrywanych w USA.

Niewykluczone, że pomimo całej brutalności przyczyn, brak deszczu dzikich kart podziała w dłuższej perspektywie na korzyść Townsend. Jako najlepsza juniorka świata, w 2012 roku otrzymała raptem... jedną przepustkę - do challengera w Phoenix z pulą nagród 75000 dolarów. Od marca 2013 federacja wspiera Taylor bardziej aktywnie. W tym okresie Amerykanka zaliczyła kilka bolesnych porażek, ale i osiągnęła deblowy finał w Waszyngtonie u boku Kanadyjki Eugenie Bouchard, a w singlu w Indian Wells pokonała niezłą Czeszkę, Lucie Hradecką. Kontynuowała też dobre występy juniorskie, ze szczególnym uwzględnieniem finału Wimbledonu.

Historia "odpowiedniej formy"

"Proper shape" możemy tłumaczyć jako "odpowiednią formę" w dwóch znaczeniach: dyspozycji oraz kształtu. Ta druga opcja brzmi niepoprawnie politycznie, ale o nią właśnie chodziło Patrickowi McEnroe z amerykańskiej federacji tenisowej, gdy organizacja odmawiała przyznania Taylor dzikiej karty do turnieju głównego czy nawet eliminacji. - Musi wrócić do Boca Raton i trenować, aż zrzuci wagę - powiedział brat słynnego Johna.

- Płakałam. Byłam wstrząśnięta. Po przyjeździe do Boca Raton byłam w stanie trenować tylko trzy razy w tygodniu po 45 minut, a poprzednio grałam dwa razy dziennie - opowiadała dziennikarzom Townsend.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Kiedy tylko media zwęszyły historię i naskoczyły na McEnroe, federacja wycofywała się rakiem, zrzucając winę na "błąd w komunikacji". Środowisko tenisistki używało zdecydowanych słów, by podkreślić, że to nie była żadna pomyłka. Ich wersję potwierdza fakt, że Townsend nie otrzymała od federacji żadnego wsparcia na podróż do Australii, gdzie jako juniorska mistrzyni z ubiegłego sezonu miała prawo występu w eliminacjach. Podobnie jak Jerzego Janowicza swego czasu, również najlepszej juniorki z kraju będącego tenisową potęgą nie stać było na start w prestiżowym turnieju na Antypodach.

Styl gry

Townsend prezentuje się nieco inaczej od swoich rówieśniczek. Owszem, atakuje, ale nie bijąc mocno z linii końcowej, a raczej udając się do siatki. Jej styl to bardziej wyczucie niż siła. Dodatkowym atutem jest leworęczność.

- Zawsze czułam się dobrze przy siatce - mówi Townsend. - Kiedy stawiałam pierwsze kroki w tenisie, ćwiczyliśmy sporo woleja. Zawsze ten styl gry był dla mnie normalny. Dopiero gdy zaczęłam jeździć na turnieje, zdałam sobie sprawę, że dla innych on nie jest normalny.

Śledząc doniesienia prasowe na temat młodej Amerykanki, łatwo zauważyć, że to nie jej odróżniający się od reprezentantek tej samej generacji styl gry, a jednak waga, jest tematem wiodącym. Może podzielić tym samym los Amelie Mauresmo, u której dziennikarze, zamiast zachwycać się jednoręcznym bekhendem, kontestowali muskularną sylwetkę i nawiązywali do orientacji seksualnej słynnej Francuzki.

"Odpowiednia forma" po raz kolejny

Nic dziwnego, że po inauguracyjnym seniorskim zwycięstwie nad Hradecką, nagłówki amerykańskich artykułów traktowały o brukselce, która podobno wówczas stanowiła ważną część diety Townsend. Nikt nawet nie zadał sobie trudu, żeby skomentować gabaryty Ziny Garrison, Lindsay Davenport, Moniki Seles, Jennifer Capriati czy najsłynniejszej z nich, Sereny Williams. Wszystkie one dysponowały dużą masą i odnosiły duże sukcesy. Ale to Townsend jest naznaczona "brakiem odpowiedniej formy". Na konferencjach prasowych zadaje się jej wprost pytania: "proszę opowiedzieć o swojej walce z nadwagą", czy "który z produktów fastfood zdecydowałaś się porzucić?". Głos w sprawie zabrała również 15-letnia Chorwatka Ana Konjuh, obecnie numer 2 wśród juniorek: "Ona jest bardzo utalentowana i mądra, dobrze gra, ale jeśli chce zostać profesjonalną tenisistką, to musi schudnąć. W drugim secie biegała gorzej". Odpowiedź Townsend była taka, że w kolejnym meczu po tej wypowiedzi, pokonała Chorwatkę w półfinale dziewczęcego Wimbledonu.

Źródło artykułu: