Poranne rozgrywki w Toronto zostały opóźnione z powodu opadów deszczu. Tenisistki co prawda zdążyły na większości kortów zakończyć rozgrzewkę, czy nawet rozegrać pierwszego gema, ale chwilę po godzinie 11 ulewa zmusiła organizatorów do przerwania gier, a zawodniczki czmychnęły do szatni.
Po prawie dwugodzinnej przerwie mecze zostały wznowione, a pierwszym spotkaniem na korcie centralnym była konfrontacja między Na Li i Anastazją Pawluczenkową. Rosjanka rozegrała fatalne zawody, bez planu i bez pomyślunku. Podobnie jak Yanina Wickmayer w pojedynku z Agnieszką Radwańską, Pawluczenkowa popełniała mnóstwo błędów z obu skrzydeł i wywalczyła zaledwie pięć gemów.
- Dobrze się czułam w czasie meczu, więc mogę już myśleć o kolejnym spotkaniu. Oczywiście, pierwszy mecz zawsze jest trudny, szczególnie że po Wimbledonie przez miesiąc nie grałam żadnego pojedynku - powiedziała po meczu Li.
- Czułam się dobrze także dlatego, że udało mi się poćwiczyć różne elementy. Próbowałam ruszyć się z linii końcowej, grać więcej przy siatce, jak podczas treningów z Carlosem [Rodriguezem]. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będę w stanie wprowadzać ten element jeszcze częściej - stwierdziła Chinka.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Udany powrót na korty zanotowała także mistrzyni Wimbledonu, Marion Bartoli. Francuzka pewnie pokonała Lauren Davis 6:0, 6:3, choć na pierwszy rzut oka wyglądała, jakby podczas przerwy zyskała na wadze.
- Nie spodziewałam się, że zacznę tak dobrze, nie grałam na kortach twardych od turnieju w Monterrey, na początku kwietnia. Nie chciałam wywierać na sobie zbyt dużej presji, bo podczas dwóch ostatnich startów w Toronto przegrałam w pierwszej rundzie - mówiła zadowolona Bartoli.
- Moje ścięgno ma się coraz lepiej, ale muszę o nie dbać. W domu pracowałam z fizjoterapeutą i chodziłam na rehabilitację, poza tym wykonywałam ćwiczenia wzmacniające. Sezon letni jest niezwykle wymagający, trzeba być w świetnej formie - powiedziała mistrzyni Wimbledonu, która zakończyła londyński turniej z dość poważnym urazem.
Czwartkową rywalkę poznała Agnieszka Radwańska. Polka zmierzy się w meczu III rundy z utalentowaną Amerykanką, Sloane Stephens, która w środę pokonała w trzech setach Monę Barthel. Z turniejem pożegnała się Maria Kirilenko, zaś pewne zwycięstwo odniosła Roberta Vinci.
Rogers Cup, Toronto (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,369 mln dol.
środa, 7 sierpnia
II runda gry pojedynczej:
Na Li (Chiny, 4) - Anastazja Pawluczenkowa (Rosja) 6:1, 6:4
Marion Bartoli (Francja, 7) - Lauren Davis (USA, Q) 6:0, 6:3
Roberta Vinci (Włochy, 10) - Jekaterina Makarowa (Rosja) 6:0, 6:4
Sloane Stephens (USA, 14) - Mona Barthel (Niemcy) 6:3, 4:6, 6:3
Alizé Cornet (Francja) - Maria Kirilenko (Rosja, 11) 7:5, 7:5
Magdaléna Rybáriková (Słowacja) - Varvara Lepchenko (USA) 6:4, 6:2
Robert Pałuba
z Toronto
robert.paluba@sportowefakty.pl