ATP Cincinnati: Nadal obronił się przed bombardowaniem Isnera, 59. tytuł Hiszpana w karierze

Ani jednego break pointa nie wywalczył Rafael Nadal w finałowym meczu turnieju ATP w Cincinnati z Johnem Isnerem, ale nie przeszkodziło mu to w odniesieniu zwycięstwa. Hiszpan wygrał 7:6(8), 7:6(3).

Do imponującej listy osiągnięć Rafaela Nadala można dopisać kolejny cenny skalp. Hiszpan pierwszy raz w karierze wygrał turniej ATP w Cincinnati, w finale po dwóch tie breakach pokonując Johna Isnera. Hiszpan w tym sezonie nie przegrał ani jednego pojedynku z 15 rozegranych na kortach twardych i wydaje się być głównym faworytem startującego 26 sierpnia wielkoszlemowego US Open.

W niedzielnym meczu Isner, który w drodze do swojego drugiego w karierze finału imprezy z serii ATP Masters 1000 pokonał trzech tenisistów tenisistów z czołowej "10" rankingu ATP, w tym lidera tej klasyfikacji, Novaka Djokovicia, bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę hiszpańskiemu arcymistrzowi. Amerykanin fenomenalnie serwował, nie dał przeciwnikowi ani jednej szansy na przełamanie, ale w rozstrzygających momentach górę wzięła rutyna Majorkanina.

W partii otwarcia bliżej sukcesu był reprezentant gospodarzy. Nadal znalazł się w opałach w 12. gemie, przegrywając przy własnym podaniu 15-40, ale posłał cztery serwisy nie odbioru, oddalił dwie piłki setowe i doprowadził do tie breaka. W decydującej o losach setach rozgrywce Hiszpan roztrwonił prowadzenie 5-3 z mini przełamaniem, następnie Isner obronił piłkę setową i wyrównał na 6-6. Po chwili 28-latek z Greensboro znów stanął przed szansą na zwycięstwo w premierowej odsłonie, lecz Nadal kolejny raz pokazał klasę. Ostatecznie tie break i cały pierwszy set padł łupem Nadala, gdy przy stanie 9-8 dla Hiszpana, Isner zdecydował się na akcję serwis-wolej, ale został skarcony przez Nadala i wpakował woleja w siatkę.

Druga odsłona to niemal kopia pierwszej. Amerykanin ciągle imponował serwisem, zaś Nadal nie był w stanie wywalczyć nawet jednego break pointa, a sam musiał bronić się przed przełamaniem. Znów doszło do rozgrywki tie breakowej, ale tym razem nie była ona tak wyrównana. Nadal błyskawicznie uciekł na prowadzenie 5-1, Isner zdołał zmniejszyć część strat, ale dwa ostatnie punkty na swoje konto zapisał Hiszpan. Po ostatniej piłce meczu uszczęśliwiony Rafa padł na kort, celebrując swój pierwszy triumf w turnieju w Cincinnati.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Tenisista z Manacor zdobył swój 26. tytuł w karierze w turniejach rangi ATP Masters 1000, czym umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji obejmującej ilość triumfów w tych turniejach. Dzięki temu zwycięstwu (już dziewiątemu w tym roku, a 59. w karierze) Hiszpan powróci na drugie miejsce rankingu ATP, które opuścił w czerwcu ubiegłego roku.

Nadal jest również liderem klasyfikacji US Open Series, jednak nie może być jeszcze pewnym końcowego zwycięstwa. Hiszpana wyprzedzi właśnie John Isner, jeżeli w przyszłotygodniowym turnieju w Winston-Salem dotrze co najmniej do półfinału.

Western & Southern Open, Cincinnati (USA)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 3,08 mln dolarów
niedziela, 18 sierpnia

finał gry pojedynczej:

Rafael Nadal (Hiszpania, 4) - John Isner (USA) 7:6(8), 7:6(3)

Program i wyniki turnieju

Komentarze (21)
avatar
justyna7
19.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Brawo Rafa! 
avatar
panda25
18.08.2013
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Isner jest w napędzie i rzeczywiście (tu mój ulubiony komentator chyba się nie myli) gra lepiej. Szkoda, bo to taki tenis na "rympał". Choć zaskoczył mnie pozytywnie z kilka razy w tym meczu. N Czytaj całość
avatar
RF
18.08.2013
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Żartowniś Murray niedawno się dziwił że jeszcze nie został numerem 1. Zabawne, bo teraz nawet 2 nie będzie. 
avatar
crzyjk
18.08.2013
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Brawo! 60-ty już w Nowym Jorku? 
avatar
tomasf33
18.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Rafa zdobywa Cincinnati,piąty Msters w sezonie (rekord Djokovica wyrównany), 26 masters w karierze - absurdalne liczby.Numer jeden za tygodni...ile?