- Uważam, że w pierwszym secie grałem dobrze, on miał problemy ze znalezieniem właściwego rytmu. W drugiej partii prowadziłem 2:1 z przewagą przełamania i wtedy zaczął grać lepiej. Nie byłem w stanie właściwie uderzyć piłki, w moje poczynania wdarł się niepokój. To naprawdę wyglądało źle w dalszej fazie meczu - ocenił na gorąco Bernard Tomic swój czwartkowy występ z Danielem Evansem. Brytyjski kwalifikant pokonał zdolnego Australijczyka 1:6, 6:3, 7:6(4), 6:3, notując swój życiowy sukces w Wielkim Szlemie.
Klasyfikowanego aktualnie na 52. miejscu w świecie tenisistę z antypodów na pomeczowej konferencji zapytano o ocenę obecnego sezonu. - Bardzo przypomina ostatni rok, miałem swoje wzloty i upadki. Gram bardzo dobrze, po czym przegrywam przez kilka miesięcy. Następnie znowu prezentuję się dobrze, by ponownie wpaść w dołek. Teraz będę grał w Azji. Przez następne sześć, siedem tygodni nie bronię żadnych punktów. Czeka mnie jeszcze występ w Pucharze Davisa, więc zobaczę, jak te wszystkie turnieje się ułożą. Przed końcem roku chciałbym powrócić do Top 30 - wyznał rezydujący w Monte Carlo 20-latek.
Aktualny numer jeden australijskiego tenisa wyjaśnił jeszcze przyczyny swojej nierównej gry w ciągu roku. - Wciąż jeszcze jestem młody i się uczę [śmiech]. To trudne, większość moich rywali jest bardziej doświadczona. Mój tenis jest dobry, ale brakuje mi rutyny. Każdy kolejny sezon, niezależnie od tego jaki jest, to dla mnie cenne doświadczenie. Sporo się w tym roku nauczyłem, a przede mną wciąż dwa miesiące. To sześć, siedem turniejów i postaram się zaprezentować jak najlepiej.
Tomic nie uniknął pytań o zbliżający się mecz Australii z Polską, który w dniach 13-15 września w Warszawie wyłoni przyszłorocznego uczestnika Grupy Światowej Pucharu Davisa. - To bardzo dobra drużyna, będzie bardzo ciężko. Cztery, pięć lat temu oni nie mieli tak dobrej ekipy. Myślę, że Jerzy jest teraz lekko kontuzjowany. Rozmawiałem z nim wczoraj w szatni i mówił, że postara się zagrać debla. To interesujące. Jego plecy są obolałe, dlatego nie mógł zagrać na swoim wysokim poziomie w I rundzie singla. W następnym tygodniu musimy się dobrze przygotować. Wiem, że chłopaki bardzo tego chcą, cała drużyna tego chce. Ten mecz jest dla nas bardzo ważny. Mieliśmy szansę w zeszłym roku, ale ją zaprzepaściliśmy [porażka z Niemcami 2-3 na kortach ziemnych w Hamburgu - przyp. red.]. Byliśmy blisko także rok wcześniej. Będziemy na to spotkanie przygotowani i mam nadzieję, że tym razem wygramy - odpowiedział.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
20-letni Australijczyk w Nowym Jorku gra jeszcze debla z Chrisem Guccione, z którym awansował już do II rundy (zmierzą się teraz z Marcelem Granollersem i Markiem Lópezem, parą numer trzy międzynarodowych mistrzostw Stanów Zjednoczonych). Zapytany o możliwość startu w grze podwójnej na warszawskim Torwarze zażartował: - Jeśli wygramy US Open, to najprawdopodobniej tak.
13 września (start od 15:45): ceny od 53,00 złotych
14 września (start od 14:00): ceny od 42,00 złotych
15 września (start od 12:00): ceny od 53,00 złPiotr Buczkowski, Online Ekspert PZT/Davis Cup Czytaj całość