Król mączki, królem hardu i polski bohater - podsumowanie turnieju mężczyzn US Open

Tegoroczny US Open zostanie zapamiętany przede wszystkim ze względu na świetną postawę Rafaela Nadala, który w znakomitym stylu sięgnął po mistrzostwo. Bohaterem polskich fanów został Kamil Majchrzak.

Bohater turnieju: Rafael Nadal 

Hiszpan zdobył swój drugi tytuł w US Open w sposób absolutnie nie pozostawiający wątpliwości. Nadal przez turniej przeszedł jak walec. Pierwszego seta stracił w meczu IV rundy z Philippem Kohlschreiberem, zaś pierwszego gema serwisowego przegrał dopiero w półfinale z Richardem Gasquetem. W finałowej wojnie na wyniszczenie okazał się lepszy od Novaka Djokovicia, prezentując tenis niczym z innej galaktyki. Na naszych oczach, król ceglanej mączki przemienił się w króla kortów twardych, a przecież nie tak dawno sam miał wątpliwości, czy będzie mógł na tej nawierzchni rywalizować. Nadal został tym samym drugim tenisistą po Rogerze Federerze, który w wieku 27 lat ma na koncie 13 triumfów wielkoszlemowych, a także zainkasował...

Rekordowa premia pieniężna: Rafael Nadal

...największą jednorazową wypłatę w historii tenisa. Za triumf w US Open konto Majorkanina wzbogaciło się o 2,6 mln dolarów, a jako zwycięzca końcowej klasyfikacji US Open Series oraz nowojorskiej lewy Wielkiego Szlema, otrzymał kolejny milion "zielonych". Łącznie Rafa za miesiąc pracy zarobił 3,6 mln dolarów. Nawet po odliczeniu podatku, w tym przypadku wynoszącego 30 proc., wychodzi z tego całkiem przyjemna sumka.

Dobroczyńca turnieju: John Isner

Podobno pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Z takiego założenia wyszedł zapewne także i John Isner. Amerykanin zadeklarował, że 20 proc. premii jaką otrzyma za występ w US Open ofiaruje fundacji American Vet Dogs, zajmującej się szkoleniem psów dla amerykańskich weteranów wojennych. - To był właściwie pomysł mojej mamy - tłumaczył tę inicjatywę tenisista. 28-latek z Greensboro odpadł w III rundzie, przegrywając z Philippem Kohlschreiberem, za co otrzymał 93 tys. dolarów, tak więc ponad 18,5 tys. trafiło na konto czworonogów.

Mecz turnieju: Richard Gasquet - Milos Raonić 6:7(4), 7:6(4), 2:6, 7:6(9), 7:5

Niestety, ostatni w sezonie turniej wielkoszlemowy, w porównaniu z poprzednimi, nie obfitował w pasjonujące spotkania, o których z wypiekami na twarzy będzie się wspominać przez lata. Owszem, nie zabrakło ciekawych spotkań, ale meczu, który można by określić mianem "epickiego" jednak nie było. Postanowiliśmy wyróżnić starcie IV rundy, rozgrywane na korcie numer 17, dopiero czwartej co do ważności arenie na Flushing Meadows, starcie rozegrane w drugi poniedziałek turnieju, które wobec sensacyjnej porażki Rogera Federera z Tommym Robredo i boju Rafaela Nadala z Philippem Kohlschreiberem, zostało zepchnięte na dalszy plan, lecz widzowie na pewno nie mieli prawa narzekać na jego poziom. Francuz z Kanadyjczykiem spędzili na placu gry prawie pięć godzin, Raonić posłał 39 asów serwisowych i 102 uderzenia wygrywające, zdobył łącznie 12 punktów więcej od przeciwnika, ale to Gasquet ostatecznie zwyciężył, broniąc w czwartej partii meczbola.

Wymiana turnieju:

W finale długich i morderczych wymian nie brakowało, ale zapamiętana zostanie przede wszystkim jedna. W szóstym gemie drugiego seta przy piłce na przełamanie Nadal i Djoković rozegrali niesamowitą akcję, złożoną z 55 uderzeń. Wymiana została wygrana przez Serba i niemal natychmiast zyskała miano "najlepszego break pointa w historii tenisa". Czy słusznie? Wystarczy ją obejrzeć.


Wydarzenie turnieju: Zakończenie kariery przez Jamesa Blake'a


To już stało się niemal tradycją, że najwięksi amerykańscy tenisiści ostatnich lat kończą swoje kariery podczas US Open. Jako pierwszy uczynił to legendarny Pete Sampras, który w 2002 roku wygrał na Flushing Meadows ostatni turnieju w karierze, ale oficjalnie zakończenie kariery ogłosił dopiero rok później. Następnie, w ślady Samprasa szli Andre Agassi (w 2006 roku) i Andy Roddick (rok 2012). W tym roku, tak jak jego wielcy poprzednicy, zakończenie kariery w nowojorskiej imprezie ogłosił James Blake. Były gracz nr 4 rankingu ATP miał zapewne nadzieję, iż jego ostatnia przygoda z kortami na Flushing Meadows potrwa nieco dłużej, ale poległ już w I rundzie z  Ivo Karloviciem. Blake nie zakończył kariery w glorii i chwale jak Sampras, ale jak Agassi, asem serwisowym posłanym przez rywala.

Rozczarowania turnieju: Roger Federer i Juan Martín del Potro 

Dwaj byli mistrzowie nowojorskiej imprezy: pięciokrotny - Federer i Del Potro, który właśnie na Flushing Meadows przed czterema laty święcił swój jedyny jak dotychczas wielkoszlemowy tytuł. Obaj nie byli wskazywani jako główni kandydaci do końcowego triumfu, ale chyba nikt nie mógł przypuszczać, że odpadną tak szybko. Występujący w Nowym Jorku z urazem lewego nadgarstka Del Potro, wymęczył w I rundzie zwycięstwo z Guillermo Garcią-Lopezem, ale w kolejnej fazie wszystkie jego braki obnażył stary mistrz, 33-letni Lleyton Hewitt. Natomiast Federer swoją przygodę zakończył już na IV rundzie, w której przegrał sensacyjnie z Tommym Robredo, z którym miał perfekcyjny bilans bezpośrednich konfrontacji, 10-0. Szwajcarski Maestro nie zagrał w żadnym finale wielkoszlemowym pierwszy raz od 2002 roku, nic więc dziwnego, że coraz głośniej mówi się o sportowej agonii tenisisty wszech czasów.

Oczarowania turnieju: Stanislas Wawrinka i Richard Gasquet

Obaj o ponadprzeciętnym talencie, genialnie wyszkoleni technicznie, fantastycznie operujący jednoręcznym bekhendem, potrafiący tworzyć wspaniałe widowiska, ale nie mający w sobie "genu zwycięzcy", który cechuje największych mistrzów. Zarówno Wawrinka, jak i Gasquet, z jednej strony mają niemal wszystko, by odnosić wielkie triumfy, lecz z drugiej - obu przez całe lata próżno było szukać w rozstrzygających fazach turniejów wielkoszlemowych. Wreszcie obaj odpalili w tym samym czasie, podczas tegorocznego US Open. Wawrinka w końcu wyszedł z cienia swojego rodaka, Rogera Federera, pierwszy raz w historii doszedł dalej w turnieju wielkoszlemowym niż słynny bazylejczyk, pierwszy raz zagrał w półfinale imprezy tej rangi i był o krok od awansu do finału. Gasquet, po latach rozczarowań, jakie sprawiał rodakom, udowodnił, że stać go nie tylko na to, by w bardzo ważnych meczach grać pięknie, ale co pokazały pojedynki z Raoniciem i Davidem Ferrerem, aby je wygrywać. Pytanie tylko, czy nowojorska impreza to jednorazowy wyskok Szwajcara i Francuza, czy znak, że już na tyle dojrzeli mentalnie, iż będziemy ich coraz częściej oglądać w decydujących rozdaniach najważniejszych turniejów.

Klęska amerykańskiego tenisa

W tegorocznym US Open wystąpiło 14 amerykańskich tenisistów, począwszy od 17-letniego Collina Altamirano, skończywszy na 35-letnim Michaelu Russellu. Jednak po raz pierwszy w historii, ani jeden z reprezentantów gospodarzy nie dotarł do najlepszej szesnastki imprezy. Ten, na którego najbardziej liczyli, John Isner, przegrał w III rundzie z Philippem Kohlschreiberem, a jako ostatni na placu boju został Tim Smyczek. 25-letni tenisista z Milwaukee, w swojej ojczyźnie dość anonimowa postać, miał za zadanie uratować honor męskiego tenisa w USA. Ale i on poległ, w III rundzie z Marcelem Granollersem, mimo że był naprawdę blisko sukcesu.

Nowy Jork niegościnny dla Polaków

Nie tylko Amerykanie przeżyli na kortach Flushing Meadows swoje Waterloo. O ile  patrząc na występy polskich tenisistów w Wimbledonie mogła nas rozpierać duma, tak w US Open musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę. Nasi trzej reprezentanci w turnieju singlowym: Jerzy Janowicz, Łukasz Kubot i Michał Przysiężny przegrali już w I rundzie. Gdy do tego dodamy solidarne porażki również w I rundzie wszystkich naszych pięciu reprezentantów w turnieju gry podwójnej, to kreuje się prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. Na szczęście mieliśmy...

Polski bohater: Kamil Majchrzak

... Kamila Majchrzaka. 17-latek zwyciężył w juniorskim turnieju gry podwójnej i został pierwszym reprezentantem Polski od 2007 roku, który zdobył tytuł wielkoszlemowy. Tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego i jego partner, Amerykanin o polskich korzeniach, Martin Redlicki, w fantastycznym stylu triumfowali w całych zmaganiach, w drodze po końcowy sukces tracąc tylko jednego seta (w I rundzie z najwyżej rozstawioną parą Borna Corić / Stefan Kozlov), a w finale nie dali szans duetowi Quentin Halys / Frederico Ferreira Silva - Cały czas to do mnie dociera. Nie byliśmy zaliczani do grona faworytów. Powoli uświadamiam sobie co tak naprawdę wraz z Martinem zrobiliśmy - przyznał po tym sukcesie Majchrzak.

Frustracja Gasqueta:

Francuz, w meczu z Raoniciem, pokazał nie tylko ogromny hart ducha i waleczność, ale także dość niestandardowy sposób okazywania irytacji. Gasquet, wściekły po przegraniu pierwszego seta, usiadł na swoim krzesełku w trakcie przerwy i cisnął skarpetkami na kort. Dopiero interwencja sędziego stołkowego, który uświadomił tenisiście, że chłopcy do podawania piłek nie są od tego, aby zbierać z placu gry części jego garderoby, spowodowała iż 27-latek z Beziers uprzątnął swoje rzeczy i mecz mógł być kontynuowany.

Cytat turnieju: Dmitrij Tursunow

- Ktokolwiek zabrał moje buty z szatni, mam nadzieję, że dostaniesz grzybicy stóp i skręcisz kostkę - pół żartem, pół serio, napisał na Twitterze Rosjanin. Powód? Otóż po meczu I rundy Tursunow zorientował się, że z szatni zniknęło jego tenisowe obuwie. Nie wiadomo, kto był sprawcą tego sabotażu, ani czy "klątwa" rzucona przez moskwianina zadziała. Wiadomo jednak, że swoich butów Tursunow już nie odzyskał.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Czekając na dach

Australijczycy na obiekcie Melbourne Park dysponują trzema kortami z zasuwanym dachem. Nawet konserwatywni Anglicy postanowili zadaszyć świątynię białego sportu, kort centralny Wimbledonu. Amerykanie, mimo licznych nawołań ze strony nie tylko tenisistów, ale także sponsorów, kibiców, a przede wszystkim - stacji telewizyjnych, długo nie dopuszczali do siebie myśli, aby nad główna areną kompleksu Flushing Meadows wybudować dach. Jednak w końcu postanowili się ugiąć i na uroczystej konferencji prasowej zapowiedzieli, że główna arena zmagań w Nowym Jorku od 2017 roku będzie wyposażona w dach. Odetchnęli wszyscy, a najbardziej, wykładające setki milionów dolarów za prawa do pokazywania turnieju amerykańskie stacje telewizyjne, którym częste opady deszczu i zarazem przerwy w rozgrywaniu pojedynków, niejednokrotnie przewracały do góry nogami całą ramówkę.

Źródło artykułu: