Łukasz Kubot nie mógł wspominać dobrze swoich wcześniejszych spotkań na korcie z Florianem Mayerem. Panowie mierzyli się ze sobą dwukrotnie, w Sopocie w 2006 roku polski tenisista ugrał zaledwie trzy gemy, ale w tym roku w Monachium, doszło do trzysetowej batalii. Niemiec wyszedł z niej zwycięsko, ale nie była to wygrana tak pewna, jak ta sprzed siedmiu lat. Historia lubi się jednak powtarzać, trzeci raz pomiędzy tymi zawodnikami, po raz trzeci już w początkowej fazie turnieju - w I rundzie.
Mecze takich tenisistów mają to do siebie, że w warunkach halowych są szybkie i dynamiczne, a kibice to lubią. Od pierwszego gema publiczność nagradzała obu zawodników, a doping i oklaski są tym, co motywuje Kubota do dobrej gry.
Pierwsze gemy były dość nerwowe z obu stron, zawodnicy nie zdążyli oswoić się z kortem podczas rozgrzewki. Serwis jeszcze nie działał tak, jak powinien, zdarzały się podwójne błędy. Mimo początkowych kłopotów, serwujący zapisywali gemy serwisowe na swoje konto. Dopiero szósty gem różnił się nieco od poprzednich, bo szansę na przełamanie miał Polak, ale Mayer wybronił się serwisem. Return Kubota zaczął bardzo dobrze funkcjonować i przy kolejnym swoim podaniu przeciwnik znów miał problemy. Lubinianin na korcie dzielił i rządził, niemiecki tenisista bronił się serwisem, bo w pozostałych elementach dominował jego rywal, nie będąc jednak nieomylnym. Ostatecznie doszło do tie breaka.
Kubot rozpoczął od wygrywającego serwisu i szybkiego mini-breaka, dzięki błędowi rywala. Polak wpakował forhend w siatkę i był to pierwszy, i zarazem ostatni punkt dla Mayera w tej części meczu. Lubinianin pięć kolejnych piłek wygrał w bardzo dobrym stylu: serwisem, returnem oraz wolejem, a przy piłce setowej zagrał efektownego odwrotnego krosa forhendowego.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Przegrany set nie zniechęcił Niemca, powrócił po przerwie na kort wygrał na sucho premierowego gema drugiej partii. Zdawało się, że Kubot będzie kontynuować dobrą grę, ale po znakomitym kończącym woleju z bekhendu, zaczął popełniać błędy. Przy break poincie wyrzucił forhend poza kort, a Mayer dołożył po chwili jeszcze jednego gema i Polak przegrywał już 0:3. Strata jednego przełamania była do odrobienia i po krótkiej przerwie Kubot poderwał się do walki. Z opresji uratował go return, straty udało się odrobić i polski zawodnik wyrównał stan seta na 3:3. Dwa gemy później Niemiec wypracował sobie szansę na przełamanie, ale lubinianin wybronił się serwisem.
Return Kubota cały czas funkcjonował wyśmienicie. Bezradny Mayer czasami nawet nie ruszał się w stronę piłki, a innym razem piłkę odgrywał końcówką rakiety, co i tak oznaczało dobrą okazję dla Polaka na zakończenie wymiany. Tak właśnie stało się w dziewiątym gemie, kiedy po potężnym returnie Kubot wybrał się do siatki. Rywal próbował go minąć, ale nie udało mu się to. W następnej wymianie zepsuł loba, co dało polskiemu tenisiście szansę na przełamanie. Przy pierwszej okazji Mayer się wybronił, ale drugiej Polak już nie zmarnował i wyszedł na prowadzenie 5:4. Swojego gema serwisowego wygrał do zera, przy meczbolu popisując się finezyjnym drop szotem.
W trwającym 82 minuty spotkaniu Kubot zaserwował 10 asów, Mayer miał ich 5. Polak zgarnął 32 z 37 punktów przy swoim pierwszym podaniu, a przy drugim podaniu rywala 15 z 27. Wykorzystał dwa z sześciu break pointów, sam oddając podanie tylko raz, na początku II seta. W sumie łupem Łukasza padło 73 ze 138 rozegranych punktów. Kolejnym rywalem Polaka będzie rozstawiony z numerem 3. Fabio Fognini, który w I rundzie miał wolny los.
Erste Bank Open, Wiedeń (Austria)
ATP World Tour 250, kort twardy w hali, pula nagród 501,3 tys. euro
środa, 16 października
I runda gry pojedynczej:
Łukasz Kubot (Polska) - Florian Mayer (Niemcy) 7:6(1), 6:4