ATP Sztokholm: Bój rewolwerowców dla Gulbisa, Janowicz bez drugiego półfinału w sezonie

Jerzy Janowicz nie wywalczył awansu do swojego drugiego półfinału w tym sezonie. W meczu 1/4 finału halowego turnieju ATP w Sztokholmie Polak przegrał w trzech setach z Ernestsem Gulbisem.

Mecz Jerzego Janowicza z Ernestsem Gulbisem był wyczekiwany przez wielu sympatyków białego sportu na całym świecie. Nic dziwnego, Polak i Łotysz to dwaj czołowi przedstawiciele młodej fali, która w niedalekiej przyszłości ma przejąć rządy w męskim tenisie, a dodatkowo to dwaj gracze o nieokiełznanym charakterze, grający efektowny i nieszablonowy tenis. Na korcie miało iskrzyć i iskrzyło od samego początku.

Już w pierwszym punkcie Janowicz popisał się fenomenalnym bekhendem po linii, a w gemie otwarcia zanotował przełamanie. Na placu gry trwała prawdziwa wojna na potężne uderzenia z linii końcowej. Jeden drugiemu chciał udowodnić, że to właśnie on dysponuje mocniejszym forhendem, bekhendem, czy serwisem i że potrafi zagrać efektowniejszego drop szota, albo ma lepsze czucie w grze przy siatce.

Gulbis się wściekł rzucał rakietą, ale przetrwał okres dominacji Polaka i ruszył do ataku. W siódmym gemie tenisista z Rygi obronił dwie kolejne piłki na przełamanie, a w następnym sam uzyskał przełamanie, wykorzystując zły skrót Janowicza. Łotysz ze stanu 3:4, wyszedł na 5:4, a w gemie 12. postawił kropkę nad "i". Po dwóch z rzędu podwójnych błędach łodzianina Gulbis uzyskał dwie piłki setowe. Pierwszą nasz reprezentant obronił kapitalnym forhendem, ale przy drugiej łotewski tenisista zagrał głęboki return, pod nogi rywala, a następnie wygrywającym bekhendem zamknął pierwszą odsłonę.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Drugą partię, tak jak pierwszą, Janowicz rozpoczął od breaka. Sfrustrowany Gulbis wyładował złość na sprzęcie, łamiąc rakietę. Atak furii pozwolił Łotyszowi powrócić na właściwe tory. 25-latek z Rygi odrobił stratę breaka i ze stanu 2:3 wyszedł na 3:2. Janowicz jednak nie zamierzał składać broni, jego język ciała, gesty, motywujące okrzyki, pokazywały, że Polak ma ciągle chęć, by walczyć.

W siódmym gemie łodzianin wywalczył kolejnego breaka, przy piłce na przełamanie popisując się kosmicznym forhendem po linii. Najlepszy polski tenisista objął tym samym prowadzenie 4:3, następnie podwyższył na 5:3, a seta zakończył gemem serwisowym wygranym bez straty punktu.

W decydującej, trzeciej odsłonie obaj tenisiści jak oka w głowie pilnowali własnego podania. Zdawali sobie bowiem sprawę, iż każde potknięcie serwisowe może być równoznaczne z przegraniem całego meczu. Niestety, zapaść serwisowa dopadła Janowicza. W szóstym gemie Polak popełnił dwa podwójne błędy serwisowe, lecz świetnymi, ofensywnymi akcjami oddalił break pointy.

Przy trzeciej piłce na przełamanie Janowicz zachował się bardzo nieroztropnie, postanowił popisać się skrótem, jednak ta decyzja okazała się brzemienna w skutkach. Gulbis z łatwością dobiegł do piłki i z uśmiechem na ustach minął Polaka. Łotysz nie wypuścił już rąk przewagi przełamania, pewnie wygrał dwa ostatnie gemy serwisowe, kończąc mecz efektownym smeczem.

W trwającym dwie godziny i pięć minut pojedynku Janowicz posłał 11 asów serwisowych, przy 44 uderzeniach kończących popełnił 19 niewymuszonych błędów i na przełamanie zamienił trzy z pięciu break pointów. Natomiast na koncie Łotysza zapisano dziewięć asów, 49 winnerów, 26 pomyłek własnych i cztery przełamania.

W półfinale, kontynuujący serię zwycięstw Gulbis (ostatnią porażkę poniósł w US Open, od tego czasu zwyciężył w dziesięciu kolejnych pojedynkach) zagra z najwyżej rozstawionym tenisistą turnieju, Hiszpanem Davidem Ferrerem.

IF Stockholm Open, Sztokholm (Szwecja)
ATP World Tour 250, kort twardy w hali, pula nagród 530,1 tys. euro
piątek, 18 października

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Ernests Gulbis (Łotwa, 5) - Jerzy Janowicz (Polska, 3) 7:5, 4:6, 6:3

Źródło artykułu: