Dlaczego Murray przypomina Lendla

Nie można powiedzieć, że Andy Murray wygrał Wimbledon tylko dlatego, że miał za trenera Lendla - uważa Tim Henman. - Trener jest tylko tak dobry, jak jego zawodnik, a Andy jest fenomenalny - mówi.

Henman zgadza się z tym, że Lendl miał wpływ na Murraya. - To świetnie dla Andy'ego, mentalnie i psychologicznie, że miał kogoś w swoim narożniku, kto przeszedł przez to samo, co on przechodzi obecnie. Zatem Andy miał przekonanie, że porusza się w odpowiednich rejonach i robi właściwe rzeczy. To musi dodawać otuchy.

- To niesamowite - mówił w tym tygodniu Henman, nieaktywny w zawodowym tenisie od 2007 roku - jak kariera Murraya przypomina tę Lendla, ponieważ obaj przegrali swoje cztery pierwsze finały wielkoszlemowe.

W rozmowie z oficjalną stroną internetową Wimbledonu czterokrotny półfinalista najstarszego turnieju świata i nadzieja Brytyjczyków na triumf w nim w erze poprzedzającej Murraya, dodaje, że od strony technicznej nie sądzi, by Lendl zmienił u Murraya wiele. - Ale pomógł mu z jego stylem gry.

Lendl wygrał osiem turniejów Wielkiego Szlema, ale ani razu Wimbledonu, w finale którego wystąpił dwukrotnie (1986-7). Murray po finałowych porażkach w Nowym Jorku (2008) i Melbourne (2010-1 i 2013) swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy wywalczył, z Lendlem jako trenerem, w US Open 2012.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze[b]!

[/b]

Źródło artykułu: