Biało-czerwonych w radosny nastrój wprawiła najpierw Agnieszka Radwańska, która choć miała moment zawahania w drugiej partii, to ostatecznie zdołała w trzech setach pokonać Eugenie Bouchard. - W pierwszym secie przegrywałam 1:3, ale powróciłam do gry z trzema przełamaniami. Taki właśnie jest kobiecy tenis, wszystko się zmienia przez cały czas. W drugiej partii było już 4:1 dla mnie, ale nie wykorzystałam licznych szans i zapłaciłam za to porażką w secie - powiedziała po meczu 24-letnia Polka.
Krakowianka zakończyła cały pojedynek przy czwartej piłce meczowej, popisując się niezwykle widowiskowym minięciem znajdującej się przy siatce Kanadyjki. - To było uderzenie bardzo zbliżone do tego, które zaprezentowałam w Pekinie, bodajże w ćwierćfinale. Tak więc była to identyczna rzecz. Sądzę, że to po prostu takie moje uderzenie - stwierdziła uradowana Radwańska.
Bouchard pokazała się w niedzielę z dobrej strony, ale sama przyznała, że z czasem to Polka przejęła inicjatywę na korcie. - W I secie nie grałam dobrze, dlatego straciłam kilka gemów z rzędu. Byłam szczęśliwa, że przynajmniej udało mi się choć trochę to odwrócić i zrobił się mecz. W końcówce czułam się już zmęczona, a do tego ona była w stanie utrzymać swoją grę na wysokim poziomie - wyznała wielka nadzieja kanadyjskiego tenisa.
[wrzuta=9aR5ezkYnnD,amonte]
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Po trzysetowym zwycięstwie Radwańskiej nad Bouchard, w prawdziwą euforię wprawił polskich kibiców Grzegorz Panfil. Zabrzanin sprawił największą niespodziankę w 26. edycji Pucharu Hopmana, wygrywając w dwóch partiach z 11. obecnie tenisistą świata, Milosem Raoniciem.
- Jestem naprawdę zaskoczony. To był mój najlepszy mecz w całej karierze, więc jestem bardzo szczęśliwy z mojego powrotu do Australii po sześciu latach. Jestem uradowany, że mogę być tutaj i wciąż nie mogę w to uwierzyć - powiedział tuż po zakończeniu spotkania szczęśliwy reprezentant Polski, nawiązując tym samym do deblowego triumfu w juniorskiej edycji Australian Open razem z Błażejem Koniuszem.
- Byłem bardzo skoncentrowany na każdym punkcie. Serwowałem naprawdę dobrze, zdecydowanie lepiej niż wczoraj. Jak zawsze starałem się grać swój najlepszy tenis. Serwisy były całkiem dobre, podobnie jak mój forhend - dodał trenujący w Górniku Bytom Panfil, który w Nowy Rok skończy 26 lat.
duzo lepiej oglada sie panfila niz jj gdy sa w gazie