Andy Murray nie powtórzy swojego ubiegłorocznego wyniku w Australian Open. Szkot, który w zeszłym sezonie zagrał w finale, pokonując po drodze m.in. Rogera Federera, tym razem odpadł w 1/4 finału, przegrywając właśnie ze Szwajcarem 3:6, 4:6, 7:6(6), 3:6. - Jestem dumny z tego, jak walczyłem w tym meczu. Pozwoliłem się przełamać w końcówce, to było dla mnie rozczarowujące - powiedział dwukrotny mistrz wielkoszlemowy.
- W pierwszych dwóch setach on grał wielki tenis - prawił komplementy Federerowi reprezentant Zjednoczonego Królestwa. - Roger narzucał szybkie tempo, rozgrywaliśmy błyskawiczne punkty. Znakomicie serwował, ale ja nie returnowałem tak, jakbym chciał. Ale gdy miałem możliwość, to po jego drugich serwisach posyłałem świetne returny. On zagrał wielki mecz, ja cieszę się, że potrafiłem dotrzymać mu kroku i wytrzymałem kondycyjnie.
- Wierzyłem w siebie, nawet po przegraniu dwóch setów - kontynuował Murray. - Ciągle walczyłem. Zmieniłem nieco taktykę i starałem się grać bardziej agresywnie, ale może to właśnie było moją zgubą - wyjaśniał.
Tenisista z Dunblane, który przed startem turnieju mówił, iż nie ma szans na końcowy triumf, jest zadowolony ze swojego występu w Melbourne. - Nie wiem, ilu tenisistów w drugim starcie po powrocie po kontuzji wygrało turniej wielkoszlemowy, prawdopodobnie niewielu. Jestem szczęśliwy, że zagrałem tu pięć meczów, a dwa ostatnie były bardzo trudne. Szybko wróciłem do gry na przyzwoitym poziomie, teraz mam nadzieję, że moja forma będzie szła w górę. Na szczęście z moimi plecami wszystko już jest w porządku - zapewnił Szkot, przypominając o operacji kręgosłupa, której poddał się we wrześniu.
Na koniec Brytyjczyk powiedział, iż chciałby, aby turniej kobiecy wygrała Agnieszka Radwańska. - Chciałbym, aby wygrała Radwańska. Gdybym miał kogoś wybrać, chciałbym, żeby była to właśnie ona.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!