WTA Miami: Maria Szarapowa w 1/8 finału, zwycięstwo za dziewiątą piłką meczową

Pięciokrotna finalistka turnieju Sony Open Tennis, Maria Szarapowa, gra dalej. Rosjanka pokonała po zaciętym meczu Czeszkę Lucie Safarovą 6:4, 6:7(7), 6:2.

Maria Szarapowa w niespełna trzygodzinnej konfrontacji pokonała Lucie Safarovą. W czwartym spotkaniu pomiędzy tymi tenisistkami po raz trzeci lepsza okazała się młodsza z tenisistek. Było to ciężkie do oglądania widowisko, pełne błędów i złych decyzji. Złe wspomnienie jednak zatarła sama końcówka meczu, w której Šafářová obroniła w świetnym stylu osiem piłek meczowych. Z drugiej strony Rosjanka w tie breaku miała dwa meczbole, a żadnego z nich nie wykorzystała przez zachowawczą grę.

Spotkanie 1/16 finału rozpoczęła pięciokrotna finalistka tego turnieju. Zaczęła w złym stylu, od niewymuszonego błędu i oddania inicjatywy przeciwniczce. Šafářová zdawała się być zaskoczoną takim obrotem spraw i popsuła sporą okazję na szybkie prowadzenie. W swoim pierwszym gemie serwisowym Czeszka rozpoczęła w takim samym stylu jak rywalka. Jedyną różnicą był tylko fakt, że rozstawionej z numerem czwartym Szarapowej udało się przełamać urodzoną w Brnie tenisistkę. 2:0 po siedmiu minutach rozluźniło Rosjankę i swoje podanie oddała do zera, wtedy dopiero można było oglądać kilka ciekawych zagrań. Sytuacja na korcie uspokoiła się. Do stanu 5:4 dla faworytki obie panie utrzymywały swój serwis.

Widowisko stało na niskim poziomie, obie miały ogromne problemy z drugim podaniem. Poza tym gra Czeszki wydawała się być bardziej efektowna, to 27-latka mieszkająca w Monte Carlo zaskakiwała genialnymi zagraniami. Szarapowa, bardzo niestabilna, popełniała jednak odrobinę mniej głupich błędów w ważnych momentach. W dziesiątym gemie turniejowa 26. spaliła się psychicznie. Popełniła trzy proste błędy, które przybliżyły Rosjankę do awansu do 1/8 finału. Pierwszego setbola Šafářová obroniła w genialnym stylu, kontrą forhendową do narożnika. Przy drugim pomyliła się turniejowa "czwórka", ale to było wszystko na co było stać reprezentantkę naszych południowych sąsiadów w partii otwarcia. Po 50 minutach Szarapowa prowadziła 6:4. Statystyki potwierdzają mierną jakość prezentowanego tenisa przez obie bohaterki wydarzeń na głównym korcie w Miami. Szarapowa zagrała dziewięć piłek kończących, przy 17 niewymuszonych błędach. Była tylko troszkę lepsza od Šafářovej, która skończyła bezpośrednio osiem punktów, a zepsuła 18.

Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego wejścia Czeszki, jak również sporego falstartu zeszłorocznej finalistki. Czterokrotna mistrzyni turniejów wielkoszlemowych oddała swoje podanie, racząc widzów m.in. podwójnym błędem serwisowym. Niżej rozstawiona tenisistka pewnie podwyższyła prowadzenie, korzystając z błędów rywalki. Była blisko podwójnego przełamania, jednak popularna Masza znów zaczęła trafiać, dzięki czemu zapisała na swoje konto pierwszego gema w tej partii. Rosjanka miała potem dwie okazje na odrobienie strat, lecz wtedy jej przeciwniczka podniosła poprzeczkę i utrzymała z trudem serwis. Waleczność opłaciła się, ponieważ w grze faworytki znów pojawiła się mała zapaść. Oddała niewymuszonymi kolejny raz podanie, co znacząco przybliżyło Šafářovą do wyrównania stanu meczu. Szarapowa, która rozpoczęła batalię z jednym pomysłem: agresywnym returnowaniem drugich serwisów, była bardzo schematyczna i przewidywalna. Postawiła na moc zamiast na precyzję. Na jej szczęście razem z nią na korcie grała inna jednowymiarowa zawodniczka. Dzięki temu finalistka trzech ostatnich edycji Sony Open Tennis pozostała w grze i nadal walczyła o wygranie w dwóch setach.

Jej nadzieje umocnił siódmy, lacoste'owski gem, który wreszcie Szarapowa wygrała pewnie, przypieczętowując go trzecim w meczu asem. Za trzecią okazją Rosjanka wyrównała stan seta i znacznie przybliżyła się do zwycięstwa. Powrót do gry nie był okraszony pięknymi winnerami, wręcz przeciwnie, żadna z pań nie pokazała niczego nadzwyczajnego, był to najgorszy gem tej batalii. Powrót do gry rozjuszył rodaczkę Petry Kvitovej, która czwartego gema z rzędu przegrała do zera, "ze spuszczoną głową". Dopiero będąc pod ścianą przerwała fatalną dla siebie serię. Faworytka tej batalii nie wykorzystała niestety przewagi psychologicznej. Miała duże problemy z wyjściem na prowadzenie 6:5, w tym gemie popełniła dwa podwójne z rzędu. Przy podaniu rywalki była dwie piłki od zwycięstwa, lecz też nie wykorzystała tej szansy.

O wszystkim musiał decydować tie-break. Był to, podobnie jak cały mecz, festiwal błędów. Pierwsze cztery piłki wygrała returnująca zawodniczka, dopiero Szarapowa asem przerwała tę serię. Jej śladem podążyła Šafářová, która wygrała dwa punkty przy swoim podaniu. Agresywna gra turniejowej "czwórki" dała jej pierwszą piłkę meczową po niespełna dwóch godzinach gry. Czeszka obroniła ją świetnym atakiem forhendowym po linii. Drugiego meczbola Rosjanka też nie wykorzystała bojąc się zaryzykować. Tę sytuację wykorzystała reprezentantka Czech, która drugą partię wygrała 7:6(7) w ciągu godziny i 14 minut. Siódma tenisistka rankingu WTA zanotowała osiem winnerów i 23 niewymuszone, zaś 31. dziewięć kończących i 20 błędów.

Szarapowa z impetem rozpoczęła decydującą partię. Pomimo początkowego prowadzenia Šafářovej, to Rosjanka była wreszcie odważna i ruszyła za ciosem. Szczególnie dobrym było bekhendowe minięcie, na które przyklasnęła urodzona w Brnie zawodniczka. Masza rozpoczęła od przełamania, następnie podwyższyła prowadzenie. Mecz "uspokoił się" w trzech kolejnych gemach, które pewnie wygrały serwujące. Przy stanie 4:2 dla mistrzyni Roland Garros 2012 Czeszka musiała uwijać się jak w ukropie, żeby nadążyć za szybkimi piłkami rywalki. Ostatecznie rezydująca na Florydzie tenisistka zaczęła ryzykować i trafiać. Przełamała na 5:2 i była o krok od kolejnego zwycięstwa w tym roku. Ostatni gem był z pewnością najlepszym w meczu. Czeszka obroniła osiem piłek meczowych, z czego jedną w epicki sposób. Za dziewiątą okazją Szarapowa wreszcie zamknęła mecz i bardzo sympatycznie pożegnała się z rywalką. Spotkanie trwało dwie godziny i 56 minut, zwyciężczyni zaserwowała sześć asów i osiem podwójnych. 27-latka z Monte Carlo zaś zaserwowała tylko jednego asa i popełniła cztery podwójne błędy serwisowe.

W całym meczu statystycy naliczyli tenisistkom sto niewymuszonych błędów. 54 po stronie Maszy, zaś 46 po stronie reprezentantki Czech. Turniejowa "czwórka" zagrała 30 piłek kończących, o pięć więcej od swojej rywalki.

Kolejną przeciwniczką byłej liderki rankingu będzie Kirsten Flipkens. Belgijka z Rosjanką mierzyły się już w tym roku, w ćwierćfinale halowego turnieju w Paryżu. Wówczas Szarapowa wygrała pewnie, 6:2, 6:2.

Swoją kolejną rywalkę poznała również Serena Williams, która męczyła się wcześniej z Caroline Garcia. Liderka rankingu WTA o miejsce w ćwierćfinale powalczy w poniedziałek ze swoją rodaczką Coco Vandeweghe. Amerykanka po dwóch godzinach i 30 minutach odwróciła losy pojedynku z Samanthą Stosur i zwyciężyła 5:7, 7:5, 7:5. Podopieczna Macieja Synówki zrewanżowała się Australijce za porażkę doznaną w II rundzie US Open 2011, gdy tenisistka z Gold Coast sięgnęła po mistrzowskie trofeum.

Młodsza z sióstr Williams grała dotychczas z Vandeweghe dwukrotnie i za każdym razem zwyciężała w dwóch setach. Po raz pierwszy panie spotkały się ze sobą w finale turnieju w Stanford rozgrywanego w 2012 roku. Kilka tygodni później, podczas wielkoszlemowego US Open, również górą była obecna liderka rankingu.

Sony Open Tennis, Miami (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy (Laykold), pula nagród 5,427 mln dolarów
sobota, 22 marca

III runda gry pojedynczej:

Maria Szarapowa (Rosja, 4) - Lucie Šafářová (Czechy, 26) 6:4, 6:7(7), 6:2
Coco Vandeweghe (USA, Q) - Samantha Stosur (Australia, 16) 5:7, 7:5, 7:5

Program i wyniki turnieju kobiet

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: