- Jestem bardzo zawiedziony. Bardzo chciałem zagrać, ale w dalszym ciągu odczuwam ból. To dla mnie bardzo trudny moment, gdyż jest to nasz pierwszy ćwierćfinał [w Grupie Światowej - przyp. red.] i moim zdaniem mieliśmy szansę wygrać to spotkanie - powiedział Kei Nishikori, który urazu pachwiny nabawił się podczas ćwierćfinałowego zwycięstwa nad Rogerem Federerem w Miami. Japończyk był następnie zmuszony poddać walkowerem półfinałowy pojedynek z Novakiem Djokoviciem.
Kapitan Japończyków, Minoru Ueda, znalazł już w miejsce Nishikoriego następcę, którym będzie Taro Daniel. - Od razu pomyślałem o Taro, ponieważ jest on przyszłością japońskiego tenisa i ma potencjał na to, by być w Top 100. Brak Keia z pewnością zniweczył nasze szanse, ale musimy wierzyć w zwycięstwo. Teraz będziemy mogli zobaczyć, jak pozostali nasi tenisiści zaprezentują się w tych rozgrywkach.
21-letni Daniel powrócił w poniedziałek na najwyższą w karierze 190. pozycję w rankingu ATP. W styczniu odpadał w finałowych rundach eliminacji do zawodów w Ad-Dausze oraz wielkoszlemowego Australian Open. Na początku lutego jako kwalifikant doszedł w swoim debiucie w głównym cyklu do ćwierćfinału imprezy w chilijskim Vina del Mar.
- Otrzymałem wiadomość w sobotę i musiałem podjąć szybką decyzję, ale jestem szczęśliwy, że jestem tutaj. Nigdy nie byłem członkiem żadnej drużyny, dlatego jestem bardzo podekscytowany występem w ćwierćfinale Pucharu Davisa. Jestem uradowany z tej szansy i sądzę, że może mi to bardzo pomóc w przyszłości - wyznał Daniel.
Nishikori pozostanie w Tokio na czas spotkania i będzie wspierał swoją drużynę. W ekipie Czech już wcześniej ogłoszono, że nie wystąpi jej obecny lider, Tomas Berdych. Reprezentant naszych południowych sąsiadów z powodu problemów zdrowotnych także wycofał się z półfinałowego pojedynku w Miami, w którym miał się zmierzyć z Rafaelem Nadalem.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!