Cechą najlepszych tenisistów jest umiejętność wychodzenia nawet z największych opresji. W sobotnie popołudnie w półfinale turnieju ATP w Rzymie trudne chwile przeżywał Novak Djoković. Serb miał niezwykle ciężką przeprawę z Milosem Raoniciem, w pewnym momencie znalazł się o trzy punkty od porażki, ale przetrwał bombardowanie ze strony przeciwnika i po raz drugi w drugiej konfrontacji pokonał Kanadyjczyka, tym razem 6:7(5), 7:6(4), 6:3.
[ad=rectangle]
23-letni Raonić, który zaczął pojedynek od serwisów przekraczających 230 km/h, wyszedł na kort bez respektu dla utytułowanego Serba, odważnie atakował i już w drugim gemie mógł wywalczyć przełamanie, lecz tenisista z Belgradu oddalił dwa break pointy.
Rozstawiony z numerem drugim Djoković miał przewagę w grze z głębi kortu, potrafił wywierać presję na serwującym rywalu, ale gdy już dochodziło do break pointów, Raonić zawsze bronił się asem serwisowym bądź wygrywającym podaniem. Serb się wściekał, krzyczał wniebogłosy, rzucał rakietą o kort, a niewykorzystane szanse mogły się na nim zemścić w dziesiątym gemie, w którym Kanadyjczyk wywalczył setbola, ale popełnił błąd w wymianie.
Ostatecznie o losach partii otwarcia decydował musiał tie break. Początkowo decydująca rozgrywka układała się po myśli Djokovicia, który objął prowadzenie 3-0, ale od tego momentu przegrał sześć punktów z rzędu. Raonić wyszedł na 6-3, a przy stanie 6-5 zamknął seta wygrywającym podaniem.
Raonić, turniejowa "ósemka", agresywne zagrania z głębi kortu przeplatał atakami - niekiedy chaotycznymi - przy siatce. Ta mieszanka działała destrukcyjnie na Serba, który już w gemach numer jeden i trzy drugiej odsłony musiał bronić się przed przełamaniem.
Pochodzącemu z Czarnogóry Kanadyjczykowi nie udało się uzyskać breaka, za to dokonał tego Djoković. 26-latek z Belgradu przełamanie uczcił głośnym okrzykiem, lecz po chwili mina mu zrzedła. Raonić wywalczył przełamanie powrotne najpierw popisując się cudownym skrótem, a przy break poincie posyłając return pod nogi serwującego Djokovicia.
O ile w początkowej fazie drugiej partii obaj tenisiści mieli słabszy okres serwisowy, o tyle od szóstego gema bardzo łatwo wygrywali własne podania i znów doszło do rozgrywki tie breakowej, w której Djoković był pod ścianą. Serb nie miał najmniejszego marginesu na błąd i go nie popełnił. Choć przegrywał już 2-3, zdołał wyrównać na 4-4 i wówczas zdobył trzy punkty z rzędu. Trzy punkty, których tak pragnął Raonić, bo dałyby mu one awans do finału.
Djoković wyszedł obronną ręką z opresji, a break wywalczony w premierowym gemie trzeciego seta pozwolił mu zyskać wiele pewności siebie. Raonić dzielnie walczył, miał nawet piłkę na odrobienie strat, jednakże jej nie wykorzystał. Jego poczynania zdominowały błędy, serwis i forhend już nie były tak pewnie zagrywane na przeciwną stronę kortu, a ataki przy siatce nie zaskakiwały Serba.
W dziewiątym gemie Djoković uzyskał trzy meczbole przy podaniu rywala. Pierwszego Kanadyjczyk obronił za pomocą serwisu, ale przy drugim popełnił niewymuszony błąd. Belgradczyk mógł świętować piąty w karierze awans do finału turnieju Internazionali BNL d'Italia. Awans wywalczony po równo trzech godzinach trudnego półfinałowego starcia.
Djoković, który triumfował w rzymskiej imprezie w latach 2008 i 2011, w walce o trzeci tytuł w zmierzy się z obrońcą trofeum, rozstawionym z "jedynką", Rafaelem Nadalem, bądź z oznaczonym numerem 12. Grigorem Dimitrowem.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 2,884 mln euro
sobota, 17 maja
półfinał gry pojedynczej:
Novak Djoković (Serbia, 2) - Milos Raonić (Kanada, 8) 6:7(5), 7:6(4), 6:3
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]
Bardzo podobały mi się dzisiaj minięcia Nole, kiedy Raonic robił wypad do siatki. Czytaj całość
Na PSNews dają teraz mecz Djoko z Rao - a to musztarda po obiedzie, bo nie był mecz wybitny.