John Isner nie wywalczy swojego pierwszego w karierze tytułu w Europie. Rozstawiony z numerem pierwszym w turnieju w Nicei Amerykanin przegrał trzymające w napięciu do ostatniej piłki ćwierćfinałowe starcie z oznaczonym numerem siódmym Federico Delbonisem. Argentyńczyk zwyciężył 6:4, 5:7, 7:6(5) po dwóch godzinach i 12 minutach, czym wywalczył pierwszy w obecnym sezonie triumf nad tenisistą z Top 15 rankingu ATP.
[ad=rectangle]
Sytuacja w tym spotkaniu zmieniała się jednak jak w kalejdoskopie. Isner, 11. rakieta świata, przegrał pierwszego seta 4:6. W drugim przegrywał 4:5, ale obronił piłkę meczową i zapisał na swoim koncie trzy kolejne gemy, kończąc całą partię zwycięstwem 7:5. W trzeciej odsłonie Amerykanin wywalczył przełamanie w piątym gemie, ale nie był w stanie dokończyć dzieła. Potężny serwis, jego największa broń, zawiódł go w dziesiątym gemie. Delbonis odrobił stratę i okazał się lepszy w rozstrzygającym o losach awansu do 1/2 finału tie breaku, wykorzystując trzecią piłkę meczową.
Przeciwnikiem Argentyńczyka w piątkowym półfinale będzie pochodzący z Nicei Gilles Simon, który pokonał innego reprezentanta Albicelestes, Carlosa Berlocqa. Rozstawiony z "czwórką" Francuz wygrał 6:4, 6:1 w 85 minut, pięciokrotnie notując przełamanie, a ze swoim najbliższym rywalem, Delbonisem, ma rachunki do wyrównania, bowiem poniósł porażkę z jego rąk siedem tygodni temu w Casablance.
- Zagrałem dobrze taktycznie - mówił Simon. - Moim celem było utrzymywanie własnego podania oraz szukanie szans i wykorzystywanie ich przy jego serwisie. Grając z Berlocqiem, musisz być gotowy na twardą walkę, ale ja dziś zagrałem spokojnie. Moja gra jest zależna od mojego nastawienia mentalnego. Myślę, że zagrałem dobrze, nie popełniłem wielu błędów, co w ostatnim czasie nie jest dla mnie takie oczywiste - oceniał przebieg meczu jedyny reprezentant gospodarzy, który awansował do półfinału Open de Nice Côte d'Azur.
Równie imponującym wyczynem co Delbonis popisał się Ernests Gulbis. Rozstawiony z numerem drugim Łotysz zapowiadał, że pojedynek z Dmitrij Tursunow przyniesie wiele emocji: - Znam go, ale on dobrze zna mnie. To będzie świetny mecz - mówił, i wiele się nie pomylił. 25-latek z Rygi zwyciężył 6:3, 3:6, 7:6(5), wyrównując bilans bezpośrednich konfrontacji z Rosjaninem na 2-2, ale sukces przyszedł mu z największym trudem, po ponad dwugodzinnej batalii.
Oznaczony numerem piątym Tursunow w trzeciej partii prowadził 5:2, lecz serwując po zwycięstwo w meczu dał się przełamać i Gulbis wyrównał na 5:5, ale w 11. gemie musiał oddalić aż trzy break pointy, by wyjść na 6:5. W tie breaku znów Łotysz znalazł się o krok od porażki. Przegrywał 2-4, lecz z pomocą przyszedł mu rywal, którego seria niewymuszonych błędów pozwoliła tenisiście z Rygi awansować do 1/2 finału.
Gulbis, który w 2014 roku nie przegrał meczu w turniejach rozgrywanych we Francji (w lutym triumfował w Marsylii), w walce o finał stanie naprzeciw obrońcy trofeum, Alberta Montanesa, z którym na pięć pojedynków wygrał cztery. W czwartek Hiszpan po raz pierwszy w karierze - w trzecim starciu - pokonał Leonardo Mayera.
Open de Nice Côte d'Azur, Nicea (Francja)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 426,6 tys. euro
czwartek, 22 maja
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Ernests Gulbis (Łotwa, 2) - Dmitrij Tursunow (Rosja, 5) 6:3, 3:6, 7:6(5)
Gilles Simon (Francja, 4) - Carlos Berlocq (Argentyna) 6:4, 6:1
Federico Delbonis (Argentyna, 7) - John Isner (USA, 1) 6:4, 5:7, 7:6(6)
Albert Montañés (Hiszpania) - Leonardo Mayer (Argentyna) 6:7(6), 6:4, 6:4
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!