Roland Garros: Pokonać mistrza z Nicei, Łukasz Kubot rozpoczyna zmagania w Paryżu

Rafał Smoliński 26 Maja 2014, 10:29

W poniedziałek Kubot spotka się z rozstawionym w Paryżu z 18. numerem Ernestsem Gulbisem. Pochodzący z Rygi 25-latek to barwna postać na korcie, jak i poza nim. Niemal w każdym wywiadzie Łotysz potrafi "chlapnąć" coś bez zastanowienia, wyłamując się ze sztywnych ram, w których zamknięty jest obecny tenis. Potrafi zarzucić tzw. "Wielkiej Czwórce" męskiego tenisa, że są nudni, wypomnieć brak lojalności Djokoviciowi, zachwalać Holandię, gdzie zalegalizowana jest marihuana, czy przyznać, że w Top 100 rankingu są tenisiści o wiele słabsi od niego, o których on nawet nie słyszał.

Wraz z nadejściem 2013 roku Gulbis postanowił wziąć się w garść. Zatrudnił na stanowisku trenera Güntera Bresnika, byłego szkoleniowca Borisa Beckera i skupił się przede wszystkim na grze, ograniczając zabawę. - Przestałem palić, pić i zarywać noce. Więcej trenuję i wszystko zaczyna się układać - mówił w lutym podczas turnieju w Rotterdamie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Gulbis w ubiegłym sezonie wygrał dwa turnieje rangi ATP World Tour 250 (Delray Beach i Sankt Petersburg), dotarł do ćwierćfinału w Montrealu i 1/8 finału w Indian Wells (oba turnieje rangi ATP Masters 1000). W rankingu ze 136. miejsca, jakie zajmował na koniec 2012 roku, awansował na 24. pozycję.

Wraz z nadejściem roku 2014, Gulbis nie zamierzał spocząć na laurach i przystąpił do jeszcze bardziej wytężonej pracy. W ciągu pięciu początkowych miesięcy nowego sezonu wystąpił w sumie w 12 turniejach i aż w ośmiu z nich osiągnął przynajmniej ćwierćfinał. 25-latek, który jako jedyny Łotysz wystąpił jak na razie w Wielkim Szlemie, podtrzymał perfekcyjną passę w finałach głównego cyklu, sięgając po tytuły w Marsylii oraz Nicei. Sobotni triumf na Lazurowym Wybrzeżu był jego szóstym w ATP World Tour i zarazem premierowym na kortach o nawierzchni ziemnej.

- Jestem szczęśliwy, że tutaj wygrałem. Moim następnym celem jest awans do Top 10, a w dalszej kolejności do najlepszej ósemki. Jeśli będę grał dobrze w Wielkim Szlemie, to wtedy mam szansę to osiągnąć. Nie jest łatwo wykopać kogoś z czołówki, ponieważ znajduje się w niej sporo dobrych zawodników, ale pracuję nad tym - powiedział Gulbis po sobotnim zwycięstwie w Nicei, które zadedykował zmarłemu niedawno przyjacielowi. Dzięki temu triumfowi powrócił na najwyższe w karierze 17. miejsce w światowej klasyfikacji.

To właśnie występy w Wielkim Szlemie są największą bolączką Gulbisa, który jedyny ćwierćfinał osiągnął w 2008 roku w Paryżu. W swoich poprzednich 26 wielkoszlemowych startach zdarzało mu się aż 12 razy odpadać już po rozegraniu premierowego spotkania. Łotysz mierzył się wcześniej z Kubotem dwukrotnie, w sezonie 2011 w Tokio oraz w pierwszym dniu tego roku w Ad-Dausze, i za każdym razem zwyciężał w trzech setach. Polak nie będzie faworytem tego pojedynku, ale na mecze w Wielkim Szlemie potrafi się zmobilizować. Jeśli lubinianin zaprezentuje tenis, do którego przyzwyczaił wszystkich fanów białego sportu: znakomity serwis i return oraz agresywną grę przy siatce, to będzie w stanie zagrozić Gulbisowi. W końcu w 2011 roku jednego mistrza turnieju w Nicei zdołał na kortach Rolanda Garrosa pokonać.

Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 9,212 mln euro
poniedziałek, 26 maja

Bilans spotkań pomiędzy Łukaszem Kubotem a Ernestsem Gulbisem (główny cykl):

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!