Trzy mecze i trzy zwycięstwa to bilans Jerzego Janowicza w tegorocznej imprezie Winston-Salem Open. W poniedziałek nasz reprezentant pewnie pokonał Carlosa Berlocqa, a dzień później po trzysetowym boju okazał się lepszy od João Sousy. W środę 23-letni łodzianin powrócił ze stanu 0-1, by wyeliminować rozstawionego z 12. numerem Edouarda Rogera-Vasselina. Z wszystkimi tymi tenisistami Polak wygrywał już w przeszłości, a dzięki triumfom na kortach Uniwersytetu Wake Forest zdobył 45 punktów do rankingu ATP
[ad=rectangle]
W czwartek Janowicz spotka się w ćwierćfinale z tenisistą, który w 2012 roku zadziwił cały świat. David Goffin, bo o nim mowa, już od najmłodszych lat miał predyspozycje, by w przyszłości zostać świetnym tenisistą. - Kiedy byłem młody, kochałem grać w tenisa. Każdy wolny czas po szkole spędzałem na korcie, a do tego mój ojciec był trenerem. Mój brat, który również grał w tenisa, dobrze sobie radził, więc zainteresowała się nim Belgijska Federacja Tenisowa. Gdy miałem osiem czy dziewięć lat, także poszedłem w jego ślady - opowiadał o swoich początkach z rakietą zdolny Belg.
Jeszcze na początku 2012 roku Goffin był postacią całkowicie anonimową, eks 10. juniorem świata, lecz bez sukcesów w turniejach wielkoszlemowych w kategorii chłopców. Pierwszy ćwierćfinał w głównym cyklu zanotował w Madrasie, ale najpiękniejsze chwile przeżył bez wątpienia kilka miesięcy później w Paryżu, gdzie na kortach Rolanda Garrosa dostał się jako lucky loser do IV rundy, w której przyszło mu się zmierzyć z samym Rogerem Federerem. - W dzieciństwie był moim idolem, dlatego nie mogłem się już doczekać, by wyjść na kort i dać z siebie wszystko to, co najlepsze. Nie musiałem kończyć każdej piłki, po prostu starałem się robić swoje i nie popełniać zbyt dużej liczby błędów. Ten mecz miał pokazać, czy dużo mi jeszcze do niego brakuje - wyznał tenisista, który urodził się w Rocourt, czyli tam gdzie przyszła na świat jego wielka rodaczka, Justine Henin.
Goffin uległ wówczas Federerowi w czterech setach, ale pozostawił po sobie znakomite wrażenie. - Z pewnością nie należy do grona zawodników potężnie zbudowanych, więc naturalne jest, że dobrze porusza się po korcie, a do jego mocnych stron należy gra zza linii końcowej. Do tego stara się dosyć wcześnie uderzać piłkę i jeśli tylko mu się na to pozwoli, to jest w stanie to wykorzystać. Posiada również ogromny potencjał, jeśli chodzi o czytanie gry. Zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie - komplementował swojego rywala utytułowany Szwajcar.
Popularny La Goff doskonale zdaje sobie sprawę ze swoim zalet i wad. - Mam niezły return, a do tego dobrze poruszam się po korcie. Sądzę, że oba te elementy mogę uznać za mocną stronę mojej gry. Muszę jeszcze poprawić serwis, ponieważ we współczesnym tenisie jest to duża broń, którą warto mieć w swoim repertuarze. Powinienem również starać się być bardziej agresywny - ocenił. Dobre wyniki pozwoliły mu w październiku 2012 roku awansować na najwyższe w karierze 42. miejsce w rankingu ATP, ale od nowego sezonu zaczęły się schody. Coraz więcej porażek, coraz większa presja oraz kontuzja lewego nadgarstka, która zmusiła go po wielkoszlemowym US Open 2013 do poddania się operacji.
Powrót na zawodowe korty nastąpił podczas styczniowego Challengera w Nowej Kaledonii, ale po tym występie Goffin wycofał się z eliminacji do wielkoszlemowego Australian Open 2014, dzięki czemu zagrał w nich Grzegorz Panfil. W Pucharze Davisa stoczył dwa pięciosetowe pojedynki z Michaiłem Kukuszkinem oraz Andriejem Gołubiewem, ale nie pomógł drużynie narodowej odnieść w Kazachstanie zwycięstwa. W Memphis przeszedł kwalifikacje, by odpaść już w I rundzie. Scenariusz ten powtarzał się także w kolejnych imprezach, dlatego Belg był zmuszony szukać punktów w zawodach rangi ATP Challenger Tour.
W Wimbledonie już w I rundzie pokonał Goffina Andy Murray, ale 23-latek z Liège nie przejął się tym i szybko powrócił na europejską mączkę, by szukać punktów w imprezach niższej rangi. Decyzja ta okazała się strzałem w "10" i przyniosła zdolnemu Belgowi triumfy w turniejach w Scheveningen, Poznaniu oraz Tampere. Goffin był jednak spragniony kolejnych sukcesów i mimo zmęczenia (rywalizował o punkty już czwarty tydzień z rzędu) przystąpił do zawodów ATP World Tour 250 w Kitzbühel. W Austrii również okazał się nie do pokonania i po zwycięstwie nad Dominikiem Thiemem sięgnął po pierwsze w karierze mistrzostwo w głównym cyklu.
Na kortach twardych w Winston-Salem Goffin wygrał w tym roku już pięć spotkań. Najpierw bardzo pewnie przeszedł przez eliminacje, a w głównej drabince ograł broniącego tytułu Jürgena Melzera, Leonardo Mayera oraz Jarkko Nieminena. Z Janowiczem, choć obaj mają po 23 lata, nie spotkał się wcześniej ani w czasach juniorskich, ani po przejściu na zawodowstwo. O sile Belga przekonał się już trzykrotnie Łukasz Kubot, który przegrał z nim w Roland Garros (2012, IV runda), Winston-Salem (2012, II runda) oraz Acapulco (2014, I runda). Goffin jest na fali, o czym najlepiej świadczy liczba 25 wygranych z rzędu pojedynków. Polaka czeka więc trudne zadanie, a jeśli zwycięży, to na pewno powróci do Top 50 światowej klasyfikacji.
Winston-Salem Open, Winston-Salem (USA)
ATP World Tour 250, kort twardy, pula nagród 598,2 tys. dolarów
czwartek, 21 sierpnia
ćwierćfinał:
kort centralny, nie przed godz. 21:00 czasu polskiego
Jerzy Janowicz (Polska) | bilans: 0-0 | David Goffin (Belgia, Q) |
---|---|---|
52 | ranking | 62 |
23 | wiek | 23 |
203/91 | wzrost (cm)/waga (kg) | 180/68 |
praworęczna, oburęczny bekhend | gra | praworęczna, oburęczny bekhend |
Łódź | miejsce zamieszkania | Liège |
Kim Tiilikainen | trener | Thierry van Cleemput |
sezon 2014 | ||
18-19 (18-19) | bilans roku (główny cykl) | 48-17 (11-11) |
półfinał w Montpellier | najlepszy wynik | tytuł w Kitzbühel |
10-10 | tie breaki | 0-5 |
295 | asy | 90 |
545 259 | zarobki ($) | 290 507 |
kariera | ||
2007 | początek | 2009 |
14 (2013) | najwyżej w rankingu | 42 (2012) |
65-55 | bilans w głównym cyklu | 41-50 |
0/1 | tytuły/finałowe porażki (główny cykl) | 1/0 |
2 559 833 | zarobki ($) | 1 147 192 |