Więcej w tym tygodniu nie mogłem zarobić - mówi Kristof Vliegen, zwycięzca turnieju KGHM Dialog Polish Indoors.

Vliegen za zwycięstwo skasował 15 300 euro. Do końca nie było jednak wiadomo, czy będzie najlepiej opłaconym tenisistą turnieju. Gdyby pokonany przez niego w finale Jurgen Melzer wygrał w deblu zainkasowałby łącznie 15 600 euro. Niestety ta sztuka mu się nie powiodła i do domu zabrał 12 830.

W tym artykule dowiesz się o:

Daniel Groszewski: Zawodnicy skarżyli się, że nawierzchnia w hali Orbita jest za szybka. Czy też tak uważasz?

Kristof Vliegen: Rzadko się zdarza granie na takiej nawierzchni, ale nie oszukujmy się: wszyscy wiedzieli, jakie warunki będą we Wrocławiu. Dla mnie było super, a dzięki tej nawierzchni udało mi się posłać jakieś 85 asów. Nie da się ukryć, że potrafię serwować. Dwa lata temu byłem w pierwszej dziesiątce ATP Tour pod względem liczby asów. To jest powód dla którego lubię tą nawierzchnię - po prostu na niej wygrywam.

Przyjaźnisz się z Kim Clijsters. Czy dawała ci jakieś tenisowe rady?

- Kim zakończyła karierę i teraz chce mieć trochę prywatności w życiu. Z tego właśnie powodu nie będę o niej zbyt dużo mówił. Chodziliśmy razem do jednej szkoły, ale teraz ona ma rodzinę i mieszka w Belgii, a ja jeżdżę po świecie i gram w tenisa. Rzadko rozmawiamy.

Czy to twoje pierwsze zwycięstwo w challengerze?

- Kiedyś wygrałem taki turniej w Holandii. Tak naprawdę od trzech lat jeżdżę na imprezy wyższej rangi, dlatego to dopiero mój drugi tytuł w tego typu imprezie.

Co sądzisz o obsadzie wrocławskiego turnieju?

- Jest bardzo mocna, ale wcale mnie to nie dziwi. Wrocław ma szanse, żeby z roku na rok była tutaj coraz mocniejsza obsada. Może tak się stać, jeżeli termin nie ulegnie zmianie.

Dlaczego ten termin jest taki dogodny?

- Po pierwsze nie ma teraz żadnej imprezy rangi ATP Tour na twardej nawierzchni. Po drugie dla tenisistów, którzy szybko pożegnali się z Australian Open to okazja do przygotowania się do meczów w Pucharze Davisa.

W finale spotkałeś się ze swoim przyjacielem Jurgenem Melzerem. Łatwiej było wygrać, dzięki temu że znasz jego słabe strony?

- Nie jest łatwo grać z żadnym zawodnikiem, a tym bardziej z przyjacielem. Znamy swoje słabe strony, ale mentalnie była to niewygodna sytuacja. Myślę, że udało mi się wygrać, bo nie okazywałem na korcie zbyt wielu emocji.

Jak Ci się podoba trofeum i nagroda pieniężna?

- Bardzo mi się podoba to trofeum. Pieniądze nie są najważniejsze, ale cieszę się, że udało mi się wygrać. Więcej w tym tygodniu nie mogłem zarobić (śmiech).

Czy zobaczymy cię tutaj za rok?

- Chciałbym do tego czasu awansować do najlepszej 50. rankingu ATP. Jeżeli się nie uda, wystąpię o zgodę do ATP i do organizatorów o przyznanie dzikiej karty. Zamierzam wrócić do Wrocławia i bronić tytułu!

Komentarze (0)