Pokochać tenis, nowy początek Nicole Vaidisovej

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek
- Nicole ma wybuchowy tenis. Nie przepycha piłki nad siatką, tylko uderza w taki sposób, że rzadko coś wraca na jej stronę - tak relacjonował jej styl gry Bollettieri. - Jeśli będzie sprawna fizycznie, może być bardzo interesująco. Jeśli byłaby zawodniczką bez sukcesów, to byłaby zupełnie inna historia. Ale ona była gwiazdą, należała do Top 10 rankingu. Trudno odmówić racji amerykańskiemu trenerowi, ale z drugiej strony, gdyby Nicole czuła się spełniona jako tenisistka bez wątpienia by już nie wracała. Inna sprawa, że trudno skończyć tak bezpowrotnie z czymś, co przez długie lata było najważniejszą częścią życia. Nawet tak wielka mistrzyni, jak Henin zanotowała powrót, a przecież nie musiała, bo była tenisistką spełnioną.

W 2014 roku Vaidišová otrzymała dzikie karty do turniejów w Albuquerque i Las Vegas (główna drabinka) oraz w Macon i New Braunfels (kwalifikacje). Po tych turniejach jest klasyfikowana w rankingu na 614. miejscu. Cztery i pół roku przerwy to jednak bardzo dużo. Fizycznych braków nie da się tak szybko nadrobić, nawet jeśli starannie przygotowywała się do powrotu. Dobrym przykładem jest Barbora Zahlavova-Strycova, która miała półroczną przerwę z powodu zawieszenia za doping, ale ona jednak nie odłożyła rakiety w kąt. Przez dziewięć tygodni trenowała bardzo intensywnie, "jak zwierzę" (tak to określiła), a po powrocie bolało ją absolutnie wszystko.

Przykład Clijsters pokazuje, że można dokonać czegoś wielkiego po długiej absencji, ale tak naprawdę Belgijka to jedyny przykład tenisistki, która po długiej przerwie wróciła i zdobywała wielkoszlemowe tytuły. - Kiedy jesteś kontuzjowana przez miesiąc, tracisz bardzo wiele. A cztery lata? Nie wyobrażam sobie tego - to z kolei wypowiedź Karolíny Plíškovej dla dziennika "Blesk". Najbliższy sezon będzie dla Vaidisovej naprawdę trudny. Od tego, co uda się jej osiągnąć w 2015 roku, będzie zależała jej dalsza tenisowa przyszłość. Misja niemożliwa czy może jednak dzięki życiowym zawirowaniom stanie się również mocniejsza na korcie?

Łabędź z intuicją

Po turnieju w Albuquerque, ciąg dalszy kampanii powrotnej Czeszki nastąpił w Las Vegas. Dotarła tam do ćwierćfinału, po drodze rozbijając Veronicę Cepede Royg. Dwa zwycięstwa nad zawodniczkami z Top 200 rankingu to dowód, że z tej mąki może być chleb, jeśli tylko Vaidišová faktycznie dojrzała i nie zabraknie jej cierpliwości. W kolejnym tygodniu spotkało ją rozczarowanie w postaci nieprzebrnięcia eliminacji do turnieju w Macon, ale na takie zawody musi być przygotowana. W New Braunfels również nie przeszła kwalifikacji, ale do głównej drabinki dostała się jako "szczęśliwa przegrana". W I rundzie pokonała w trzech setach Marinę Mielnikową, by następnie ulec Irinie Falconi.

Nicole Vaidišová pierwszy kontakt z tenisem miała w wieku sześciu lat. Jak zostało wspomniane jest wychowanką słynnej Akademii Tenisowej Nicka Bollettieriego w Bradenton na Florydzie. Jej ogromną siłą zawsze był serwis i bekhend. Przy podaniu ciągle używa skróconego ruchu, ale po wznowieniu kariery z bekhendem trochę się szarpie. To nie jest jednak żadne zaskoczenie. Po dwóch operacjach barku potrzebuje czasu, by wrócić do odpowiedniego rytmu i odnaleźć płynność uderzeń. Z czasem to wszystko powinno działać mechanicznie. Z technicznej warstwy nic nie straciła, ale potrzeba jej meczów o punkty, by to w pełni wykorzystać. To wszystko co nabyła jako dziecko, oraz gdy dojrzewała w głównym cyklu, nie mogło wyparować. Wygrywała mecze w turniejach ITF do lat 18, gdy miała 12 lat. Jako 15-latka miała już tytuł w głównym cyklu. Gdy miała 17 i 18 lat trzy razy pokonała Amélie Mauresmo, z czego dwa razy w wielkoszlemowych turniejach, gdy Francuzka była liderką rankingu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×