Nikołaj Dawidienko o swojej decyzji poinformował podczas czwartkowej konferencji, która odbyła się przy okazji rozgrywania turnieju Kremlin Cup. Tenisista urodzony w Siewierodoniecku ostatni oficjalny mecz rozegrał w Paryżu, w maju bieżącego roku. Dawidienko po tym turnieju informował, że musi się zastanowić nad kontynuacją kariery.
33-latek od kilku lat zmagał się z urazami, a w obecnym sezonie wygrał tylko sześć spotkań, co spowodowało gwałtowny spadek w rankingu na 244. miejsce. - O przejściu na emeryturę zadecydowałem w czerwcu. Czułem, że nie mogę już grać na najwyższym poziomie. Trenowałem dwa razy dziennie, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie będę osiągał oczekiwanych wyników. Czekałem na moment, kiedy się obudzę i powiem sobie, że już wystarczy - powiedział Dawidienko.
[ad=rectangle]
Zawodowa przygoda z tenisem Rosjanina trwała przez 15 lat, a pierwszy kontakt z rakietą nastąpił, gdy Dawidienko miał sześć lat, a do gry zachęcał go starszy brat, Edouard. 33-latek w swojej karierze zdobył 21 tytułów, a pięć sezonów z rzędu kończył w Top 10 rankingu ATP. Najlepsze wyniki przypadły na 2009 rok, kiedy tenisista mieszkający w Moskwie wygrał turniej rangi ATP Masters 1000 w Szanghaju i okazał się najlepszy w Finałach ATP World Tour.
Dawidienko nigdy nie miał okazji zagrać w wielkoszlemowym finale, jednak jak mówi sam, nie ubolewa z tego powodu. - Nigdy nie zagrałem w finale Wielkiego Szlema, ale nie żałuję tego. Byłem w ścisłej czołówce przez kilka lat - mówił tenisista pochodzący z Ukrainy.
W 2007 roku było głośno o aferze z udziałem Dawidienki. Podczas turnieju w Sopocie Rosjanin grał z Martinem Vassallo Arguello i pewnie wygrał pierwszego seta. Następnie 26-letni wówczas tenisista poddał mecz z powodu kontuzji nogi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że po łatwo wygranej pierwszej partii, wzrosła liczba zakładów na jego rywala i osiągnęła sumę siedmiu milionów dolarów. W 2008 roku tenisista mieszkający w Moskwie został uwolniony od zarzutów, jednak brzemię tego zdarzenia nigdy go nie opuściło.
Dawidienko wielokrotnie reprezentował Rosję w Pucharze Davisa, rozgrywając dla kraju 23 spotkania, z których wygrał 14. W 2006 roku był członkiem kadry, która triumfowała w tych rozgrywkach, w finale pokonując reprezentację Argentyny.
Wypowiadając nazwisko niegdyś trzeciego tenisisty na świecie, zawsze będzie one kojarzone z pojedynkami z Rafaelem Nadalem. Rosjanin jest jednym z niewielu tenisistów, którzy mogą się pochwalić dodatnim bilansem w starciu z Hiszpanem. Dawidienko wygrał sześć oficjalnych konfrontacji z Majorkaninem, przegrywając pięciokrotnie.
33-latek zawsze był uważany za sportowca, który nigdy nie daje za wygraną. - Od zawsze chciał zostać jednym z najlepszych. Nie posiadał ogromnego talentu, ale pracował jak mało kto. Ludzie w Rosji go kochają - opisuje Jewgienij Kafielnikow.
Pozytywnie na jego temat wypowiadają się również tenisiści. - Nikołaj grał jak robot, wydawało się, że odbijamy piłkę o ścianę. Zawsze chciał atakować, nigdy się nie cofał do defensywy, a jego bekhend był niewiarygodny. To zła wiadomość, że ktoś taki zakończył przygodę z tenisem - wyznał Tejmuraz Gabaszwili.
Podczas swojej kariery Dawidienko maksymalnie eksploatował organizm, często nie dając sobie chwili wytchnienia. W 2006 roku Rosjanin rozegrał aż 98 oficjalnych spotkań w głównym cyklu, wygrywając pięć turniejów, a jeden z nich odbywał się w Sopocie.
Stan Wawrinka, mistrz Australian Open 2014, nie kryje podziwu przed postacią Dawidienki. - Zawsze szanowałem jego styl gry. Był niesamowicie szybki i drzemała w nim dusza wojownika. Uważam, że był on najszybszym tenisistą, z którym miałem okazję się zmierzyć - powiedział Szwajcar.
Rosjanin nie lubił obecności fleszy kamer, prowadził proste życie. W 2006 roku ożenił się z Iriną, z którą ma dwuletnią córkę Jekaterinę. Dawidienko potrafił łączyć sprawy prywatne z ciągłymi podróżami, utrzymując rodzinę z dala od kortów.
Dawidienko nie pozostanie na dłużej bezrobotny. - Mam teraz nowe cele. Mogę powiedzieć, że będę pracował w biznesie. Będzie to dla mnie nowe wyzwanie, ale mam wielu przyjaciół w tej branży, którzy będą mi służyć dobrą radą - podsumował 33-latek.