Puchar Federacji: Mecz Kvitovej z Kerber jak przejażdżka roller coasterem

Po triumfach w 2011 i 2012 roku, także w tym sezonie reprezentacja Czech okazała się najlepsza w Pucharze Federacji. W niedzielę pieczęć na tytule postawiła Kvitova po niesamowitym meczu z Kerber.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek
W sobotę Petra Kvitova bez straty seta pokonała Andreę Petković. W niedzielę stoczyła fascynujący bój z Andżeliką Kerber. Sytuacja na korcie zmieniała się jak w kalejdoskopie. W I secie Czeszka wróciła z 2:5 po obronie sześciu setboli. W II partii mistrzyni Wimbledonu wyszła na 3:0 z podwójnym przełamaniem, ale natchniona Kerber zdobyła dziewięć z 10 kolejnych gemów. W decydującej odsłonie Kvitová przezwyciężyła zmęczenie i wróciła z 0:3. Po meczu, który mógłby być ozdobą każdego wielkoszlemowego finału, zapewniła swojej drużynie trzeci tytuł w ciągu czterech lat. Spotkanie trwało dwie godziny i 57 minut, na ekstremalnie szybkiej nawierzchni w Pradze był to istny maraton.
- Byłam całkowicie wyczerpana, miałam skurcze, do czego nie jestem przyzwyczajona. Ale coś na mnie podziałało jak magnes i wydobyłam z siebie resztki energii - mówiła Kvitová w wywiadzie dla portalu sport.cz. Historia zatoczyła koło. W finale w 2011 roku, który odbył się w Moskwie, Czeszka przegrywała ze Swietłaną Kuzniecową 0:3 w III secie, ale odniosła zwycięstwo. - Zdecydowanie, to był podobny mecz do tego z Moskwy. Angie zagrała świetnie, ale ciągle to było tylko jedno przełamanie. Wiedziałam, że pojawi się jakaś szansa, myślałam tylko o tym, by nie przyszła zbyt późno. Kvitová musiała sięgać bardzo głęboko do swojego wewnętrznego zbiornika po energię. - Cały mecz taki był, emocjonalny i kosztujący niesamowitą ilość sił - stwierdziła. - W III secie wróciłam do gry, nie wiem jak. Czułam się źle, ale to był mój ostatni mecz, więc nie miałam czego oszczędzać. Pomyślałam, że muszę ten punkt wyszarpać. Nigdy nie wiadomo jak Lucie by zagrała. Angie również była tego świadoma i chciała pokazać swój najlepszy tenis. Jestem z niej dumna.

Kvitová podwyższyła na 23-7 bilans swoich pojedynków w Pucharze Federacji. W trzech finałach poniosła tylko jedną porażkę, w 2012 roku z Aną Ivanović. Pokonała Marię Kirilenko i Swietłanę Kuzniecową w 2011 oraz Jelenę Janković w 2012. Sezon 2014 zakończyła bez porażki. W I rundzie z Hiszpankami zabrakło jej, ale w półfinale z Włoszkami nie oddała nawet seta Camili Giorgi i Robercie Vinci. W ten weekend wygrała z Petković i Kerber.

- Czuję się świetnie. Jestem dumny z dziewczyn - powiedział Petr Pala, kapitan czeskiej drużyny. - Bez względu na to kto zdobył ostatni punkt, najważniejsze, że mecz został zakończony. Spotkanie z Kerber kosztowało mnie bardzo dużo sił. To był świetny tenis, walka o każdą piłkę. To był wyjątkowy moment i dziękuję kibicom - stwierdziła Kvitová w wywiadzie przeprowadzonym na korcie tuż niedzielnej bitwie.

- To były takie emocje, jakie mi w tym roku nigdy nie towarzyszyły - mówiła liderka czeskiej ekipy na konferencji prasowej. - Wimbledon był zupełnie inny, nie czułam takich emocji, bo przez cały czas grałam bardzo dobrze, a tutaj miałam wzloty i upadki. Wspaniale jest zagrać w finale Pucharu Federacji. Walczyć dla swojego kraju. Zawsze, nawet gdy nie czujesz się zbyt dobrze i nie masz już w sobie energii, znajdziesz coś i nie mam pojęcia jak to zrobiłam. Jestem po prostu zadowolona, że udało mi się to z siebie wydobyć - dodała Kvitová. - Myślę, że to był niezwykły mecz - mówił z kolei Pála. - Jestem bardzo dumny z Petry. Pokazała jaka jest dobra, prawdziwa z niej mistrzyni. Ale słowa uznania także dla Kerber.

- Nie zrobiłam dzisiaj nic szczególnie złego - stwierdziła Kerber, co nie znaczy, że jej gra była bezbłędna. Stoczyła z Kvitovą heroiczną walkę na śmierć i życie, nikt nie może mieć do niej żadnych pretensji o porażkę. Ten mecz został przegrany przez Niemki w sobotę, historia nie dawała im najmniejszych szans na sukces. Żadnej drużynie nie udało się wrócić w finale z 0-2 i tak póki co pozostanie. - To był jeden z najlepszych moich meczów w tym roku - kontynuowała Kerber. - Podczas Wimbledonu z Szarapową również zagrałam świetnie, ale dzisiejszy mecz był wyjątkowy.

- Stworzyłyśmy z Petrą bardzo dobre widowisko. Dałam z siebie wszystko, ale pod koniec kilka punktów dla niej zrobiło różnicę - stwierdziła Kerber. - Ten mecz był jak przejażdżka roller coasterem. Niemka użyła bardzo trafnego porównania, bo obie tenisistki toczyły zażarty bój niemal na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej. - Nie mogłyśmy się lepiej przygotować. Nie możemy winić zespołu. To doświadczenie uczyni nas silniejszymi - dodała Kerber.

Dla Czeszek to trzeci triumf pod kierownictwem Petra Páli, który kapitanem drużyny jest od 2008 roku. W sumie wywalczyły one ósmy tytuł (pięć było dziełem Czechosłowacji na przełomie 70. i 80. lat XX wieku). W ten sposób zostały samodzielnymi wiceliderkami, bo do tej pory współdzieliły to miano razem z Australijkami, które w latach 60. i 70. ubiegłego wieku święciły siedem triumfów. Bardziej utytułowane od Czeszek są tylko Amerykanki, które Puchar Federacji wygrały 17 razy (ostatni w 2000 roku). Niemki w finale zagrały po raz pierwszy od 22 lat i pozostają z dwoma tytułami (1987, 1992). W mistrzowskiej drużynie z 1992 roku była Barbara Rittner, która funkcję kapitana sprawuje od 2005 roku.

Czechy - Niemcy 3:1, O2 Arena, Praga (Czechy)
finał Grupy Światowej, kort twardy w hali
sobota-niedziela, 8-9 listopada

Gra 1.: Petra Kvitová - Andrea Petković 6:2, 6:4
Gra 2.: Lucie Šafářová - Andżelika Kerber 6:4, 6:4
Gra 3.: Petra Kvitová - Andżelika Kerber 7:6(5), 4:6, 6:4
Gra 4.: Lucie Šafářová - Andrea Petković nie rozgrywano
Gra 5.: Andrea Hlaváčková / Lucie Hradecká - Julia Görges / Sabina Lisicka 4:6, 3:6

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×