- Czuję się pionierem. 15-20 lat temu męski tenis w Rumunii wyglądał następująco: Andrei Pavel był w Niemczech, a Adrian Voinea we Włoszech. W Rumunii nie było warunków do uprawiania tenisa. Teraz mamy większe wsparcie, powstał system, dzięki któremu młodzi mogą rozwijać swój potencjał - mówił najlepszy rumuński tenisista, Victor Hanescu.
[ad=rectangle]
Hănescu jest obecnie 122. rakietą świata, choć w 2009 roku był notowany na 26. pozycji. Przyznał, że najtrudniejszym etapem dla każdego tenisisty jest przejście z rozgrywek ATP Challenger Tour do ATP World Tour. - Gra w Challengerach to prawdziwe wyzwanie. Musisz zacisnąć zęby, przetrwać to i nauczyć się przezwyciężać trudności. Wielokrotnie zdarzyło mi się zatruć jedzeniem podczas Challengera czy mieszkać w hotelu o bardzo niskim standardzie. To trudne, ale to jedyny sposób, aby coś osiągnąć w tenisie.
- Jeśli nie uda ci przejść poziomu Challengerów, nie zarobisz wielkich pieniędzy - kontynuował. - To okrutne, że choć jesteś tenisistą z czołowej "100" rankingu, nie możesz utrzymać rodziny, bo prawie wszystkie pieniądze, jakie otrzymasz, musisz przeznaczyć na podróże, noclegi i inne niezbędne rzeczy.
Jedną z największych plag współczesnego tenisa jest ustawianie spotkań. Rumun wyjawił, że to zjawisko bardzo dobrze mu znane. - Każdy tenisista choć raz otrzymał ofertę ustawienia swojego spotkania. To są bardzo kuszące oferty, szczególnie gdy zaczynasz, ale możesz zrujnować swoją karierę, jeżeli wyjdzie na jaw, że sprzedałeś mecz.
Jak działają osoby, które chcą namówić tenisistę na ustawienie meczu? - Metody są bardzo różne. Czasami podchodzą do ciebie i mówią ci to w rozmowie. Zdarzało mi się również, iż otrzymywałem telefony z takimi ofertami czy wiadomości na Facebooku - wyjaśniał tenisista z Bukaresztu.
- Bukmacherzy są wszędzie. Z jednej strony władze tenisa chcą ukrócić ten proceder, z drugiej za odpowiednie kwoty przyjmują oferty od firm bukmacherskich. To dziwne, że walczą o czystość tego sportu, a jednocześnie pozwalają, aby firmy bukmacherskie były sponsorami turniejów - dziwił się 33-latek.
Hănescu stwierdził również, że problem dopingu w tenisie jest marginalny. - Kiedyś myślałem, że to poważny kłopot, ale zmieniłem zdanie. Tenisiści z pierwszej "50" rankingu są bardzo często kontrolowani. Każdego dnia muszą podawać, gdzie będą o danej godzinie, nawet gdy są na wakacjach. Wszystko po to, aby kontrolerzy mogli ich znaleźć.
Jednak inni mówią jak Niemen: "Dziwny jest ten świat!", również np. ktoś, kto udziela wywiadu Czytaj całość
A co w tym dziwnego?