Jak przyznała w rozmowie z Grupą Wirtualna Polska, nie była w gronie optymistycznie nastawionych fanów tenisa. Spodziewała się kłopotów w finale Pucharu Hopmana, jednak Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz okazali się lepsi od Amerykanów i to Polacy wygrali w tym roku.
Krzysztof Gieszczyk: Mamy Puchar Hopmana, Amerykanie pokonani. Można powiedzieć, że to największy sukces polskiego tenisa?
Magdalena Grzybowska: Ciężko to oceniać, ale chyba nie... Trzeba pamiętać, że to mistrzostwa nieoficjalne, gdzie dostaje się zaproszenia. A w tych zaproszeniach duży udział mają agencje menedżerskie i to one w tym wypadku często decydują, czy się ktoś znajdzie na takim turnieju. Dla mnie Puchar Hopmana kojarzył się zawsze z zabawą, śmiechem, radością. To taka impreza otwarcia sezonu, który nie można porównywać nawet do półfinału Turnieju Wielkiego Szlema, nie mówiąc o finale. Wiadomo - to ogromny sukces, strasznie się cieszymy, bo mimo wszystko grają tam duże nazwiska, ale...
[ad=rectangle]
Co się zmieniło w porównaniu z zeszłym rokiem, gdzie finału nie udało się wygrać?
- Za "moich" czasów nie mieliśmy odpowiedniego zawodnika wśród tenisistów. Teraz jest Jerzy Janowicz, który okrzepł i jest bardziej dojrzałym tenisistą. Ważne jest też to, że oni razem z Agnieszką gdzieś na turniejach się "mieszają", przez co lepiej się rozumieją i znają.
Największe wrażenie robi...
- Wygrana z Sereną Williams. Niezależnie od tego, o jaki turniej chodzi, to jest coś.
Przecież to była zawodniczka, z którą Agnieszka nie potrafiła wygrać. Tak właśnie było przyjęte - że wygrać z nią się nie da i koniec. Przed turniejem Jerzy Janowicz mówił gdzieś w żartach, że Agnieszka "wszystko załatwi", no i jak widać - było w tym sporo racji. Może będzie to spotkanie, które pozwoli Agnieszce się przełamać i uwierzyć, że nawet ta przeciwniczka jest w zasięgu.
Amerykankę wszyscy dobrze znają, Johna Isnera nieco mniej.
- To ciekawy zawodnik. Miał przerwę w graniu, wrócił dopiero wtedy, kiedy skończył studia. To utalentowany i fajny zawodnik, z atutem, jakim jest bardzo mocny serwis. Choć może nie jest to zawodnik na miarę zwycięstwa w Turnieju Wielkiego Szlema.
Spodziewała się pani, że Polacy mogą ten turniej wygrać?
- Z powodów rodzinnych mocno ograniczyłam oglądanie spotkań tenisowych, ale raczej się nie spodziewałam. Myślałam, że skoro po drugiej stronie w finale stoi Isner ze swoim serwisem, jest Williams ze swoją osobowością, to ciężko będzie wygrać. A tu taka fajna niespodzianka. Widać, że najważniejsze w tym turnieju było zgranie fajnego teamu.
Rozmawiał: Krzysztof Gieszczyk
Ten turniej to nie jest jakaś tam pokazówka jak twierdzi świeżo samowykreowana para malkontentów - Pan Fibak i Pani Grzybowska!
Ten turniej dzięki udziałowi takich gwiazd jak Steffi Graff, Serena Williams, Roger Federer, Martina Hingis i wielu innych posiada wypracowaną renomę i prestiż, dzięki czemu przyciąga co roku kolejne gwiazdy. Należy być dumnym że została zaliczona do tego grona Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz! Ten turniej to światowe zjawisko sportowe, co z tego że nie doliczają punktów do rankingu, to większe wydarzenie i wyższa ranga niż np. turniej WTA rangi Mandatory Series rozgrywany w Indian Wells. Na meczach o Puchar Hopmana stadion był prawie pełny a na finale wypełniony do ostatniego miejsca, czyli ponad 20 tyś ludzi, podczas gdy na koronie wielkiego stadionu w Indian Wells zasiada garstka ludzi. Tej miary należy użyć przy ocenie znaczenia zawodów a nie, czy jest to turniej organizowany przez WTA, ATP czy związki tenisowe państwowe czy wręcz kontynentalne. Jak poważnie jest on traktowany przez samych zawodników, świadczy zachowanie Sereny Williams, która rozwaliła rakietę niezadowolona ze swej gry! Pan Fibak twierdzi, że jego tytułów mistrza świata w deblu nikt nie pamięta więc nikt nie będzie pamiętał o zdobytym Pucharze Hopmana i sukcesie polskich sportowców. Liczy się bowiem tylko udział w turniejach organizowanych przez ATP i WTA i Wielkie Szlemy. Jednak kariera zawodowa to w życiu nie wszystko panie Fibak. Liczy się też życie pozazawodowe, i akurat w pańskim przypadku jest zapamiętane bardziej niż pańskie sukcesy sportowe, które też są pomału zapominane i pomniejszane choćby z powodu wygłaszanych przez pana opinii i proroctw. Mam tu na myśli pańską karierę sutenera którą pamiętają wszyscy a nawet dzierży pan otrzymany od kibiców tytuł I stręczyciela RP. Być może tak kiedyś będzie traktowany zdobyty właśnie Puchar Hopmana, oczywiście w sensie pozytywnym! Pozostanie żywy w pamięci fanów tenisa, Agnieszki i Jerzego, tak jak pańskie niegdysiejsze, prawdziwe czy nie, wyczyny na polu mało prestiżowym. Czytaj całość
Turniej był jak najbardziej towarzyski, co wcale nie każe grac na Czytaj całość