Agnieszka Radwańska z Venus Williams zmierzyła się po raz 10. Stawką tego meczu dla Polki był szósty ćwierćfinał Australian Open, piąty z rzędu, a Amerykanka miała szansę awansować do 1/4 finału wielkoszlemowego turnieju po raz pierwszy od US Open 2010. Była liderka rankingu w IV rundzie imprezy tej rangi znalazła się po raz pierwszy od Wimbledonu 2011. Sezon rozpoczęła ona od wygrania ośmiu meczów (pięć w drodze po tytuł w Auckland i trzy w Australian Open). W poniedziałek Radwańska przegrała 3:6, 6:2, 1:6. Starsza z sióstr Williams podwyższyła na 6-4 bilans bezpośrednich pojedynków z krakowianką i w ćwierćfinale zagra z 19-letnią Madison Keys.
[ad=rectangle]
Kluczowy dla losów I seta okazał się maratoński siódmy gem, w którym zawodniczki rozegrały 30 piłek. Świetna kombinacja głębokiego returnu i bekhendu dała Williams pierwszego break pointa. Amerykanka zmarnowała go prostym błędem, ale kros bekhendowy dał jej drugą szansę na przełamanie. Krakowianka obroniła się zagrywając dobry forhend, ale też pomogła była liderka rankingu, która na bekhend zagrany na środek przez Radwańską odpowiedziała wpakowaniem piłki w siatkę. Niepewną akcją przy siatce (nie skończyła wymiany dwoma wolejami) Polka dała rywalce trzeciego break pointa, ale odparła go wygrywającym serwisem.
Venus miała też czwartą okazję, ale wpakowała forhend w siatkę. Odwrotnym krosem forhendowym Radwańska obroniła piątego break pointa, ale wspaniałe minięcie forhendowe po krosie przyniosło Williams szóstą szansę. Do przełamania doszło, gdy krakowianka wpakowała bekhend w siatkę. W dziewiątym gemie Amerykanka zmarnowała pierwszą piłkę setową psując, a drugą i trzecią obroniła Polka, odpowiednio wygrywającym serwisem i wspaniałym odwrotnym krosem bekhendowym na zakończenie wymiany złożonej z 19 odbić. Potężny return dał Williams czwartego setbola i wykorzystała go głębokim krosem forhendowym wymuszającym błąd.
W gemie otwarcia II seta Radwańska zmarnowała pierwszego break pointa pakując forhend w siatkę, a drugiego i trzeciego obroniła Williams kończącymi forhendami. W drugim gemie krakowianka wróciła z 15-40, posyłając wygrywający serwis i asa. Po chwili zaliczyła przełamanie, korzystając z trzech forhendowych błędów rywalki, w tym przestrzelonego drajw woleja. Wspaniała kombinacja returnu, drajw woleja i smecza dała krakowiance prowadzenie 4:1. W ósmym gemie Radwańska zmarnowała pierwszego setbola podwójnym błędem, ale przy drugim Williams przestrzeliła forhend.
W pierwszym gemie III seta Radwańska posłała dwa dobre returny, jeden kończący, drugi wymuszający błąd, i zaliczyła przełamanie. Kapitalna wymiana zwieńczona bekhendowym wolejem przyniosła Williams break pointa na 1:1 i wykorzystała go wolejem forhendowym (bardzo głębokim returnem od początku wypracowała sobie przewagę sytuacyjną). W czwartym gemie krakowianka oddała podanie do zera pakując bekhend w siatkę. Była liderka rankingu podwyższyła na 4:1, ale po morderczej walce na przewagi. Miała już 40-15, ale wyrzuciła trzy proste piłki. Odparła jednak break pointa kończącym forhendem i po rozegraniu 14 punktów zdobyła czwartego gema z rzędu. W szóstym gemie Polka oddała podanie wyrzucając prosty forhend. Potężny serwis na ciało dał Williams piłkę meczową i wykorzystała ją asem.
Radwańska od początku była bardzo sztywna, jakby nie poradziła sobie z presją walki z byłą liderką rankingu na głównej arenie obiektu w Melbourne (Rod Laver Arena w sesji nocnej. Mecze z Johanna Larsson i Varvara Lepchenko również rozgrywała na tym korcie, ale w dzień (oba zaczynały się o godz. 11:00 czasu miejscowego). Krakowianka długo nie potrafiła złapać swojego rytmu. W II secie zaczęły coraz częściej wychodzić jej kombinacyjne zagrania, spychała Williams do narożników. Jednak w przekroju całego spotkania Polka grała tenis zbyt bojaźliwy i podejmowała nietrafione decyzje taktyczne. Gdy szła do siatki najczęściej oznaczało to stratę przez nią punktu. Gdy grała dropszoty, przeważnie lądowały w siatce, bo były to próby grania krótkich piłek z frontalnej defensywy. Gdy wyrobiła sobie przewagę sytuacyjną w wymianie (takich sytuacji było jak na lekarstwo, bo zbyt wiele piłek grała na środek i to Venus była przeważnie w natarciu) zwalniała tempo, zamiast mocniej przycisnąć.
Po przełamaniu Amerykanki na otwarcie III seta, na serwisie Polki znów pojawiła się poważna rysa, a maratoński piąty gem, gdy zamiast 4:1 dla Williams mogło być tylko 3:2, był dla niej końcem marzeń o podboju Melbourne. Po raz kolejny słaby drugi serwis spętał jej nogi, a nakręcił grę agresywnej rywalki. Jednak trzeba przyznać, że Venus naprawdę się odrodziła i po perturbacjach zdrowotnych znów potrafi pokazać tenis najwyższej jakości. Przede wszystkim Amerykanka wygląda bardzo dobrze fizycznie, może polegać na swoim serwisie i wróciła u niej duża regularność w uderzeniach z głębi kortu.
W trwającym dwie godziny i pięć minut spotkaniu Williams zaserwowała sześć asów. Radwańska przy swoim drugim podaniu zdobyła tylko osiem z 29 punktów, a przy siatce, przy której zazwyczaj dzieli i rządzi, na swoją korzyść rozstrzygnęła tylko pięć z 18 akcji. Aktywna i bardzo bojowo nastawiona Amerykanka miała aż 40 wypadów do przodu i dało jej to 24 punkty. W sumie naliczono jej 43 kończące uderzenia i 36 niewymuszonych błędów. Radwańska miała 23 piłki wygrane bezpośrednio i 19 błędów własnych.
34-letnia Williams do ćwierćfinału Australian Open awansowała po raz pierwszy od 2010 roku. Jest ona finalistką tej imprezy sprzed 12 lat. Z Keys zagra o pierwszy wielkoszlemowy półfinał od czasu US Open 2010. Venus to zdobywczyni siedmiu wielkoszlemowych tytułów w singlu - pięciu w Wimbledonie i dwóch w US Open. Radwańska najlepszy start w Melbourne zanotowała w ubiegłym sezonie, gdy w drodze do półfinału wyeliminowała Wiktorię Azarenkę.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 40 mln dolarów australijskich
poniedziałek, 26 stycznia
IV runda gry pojedynczej kobiet:
Venus Williams (USA, 18) - Agnieszka Radwańska (Polska, 6) 6:3, 2:6, 6:1
Program i wyniki turnieju kobiet
Cytat:
"Isia jest na tyle dobra technicznie i Czytaj całość
I jak to widzę, by jak najmniej wyłaziło moje fanostwo (tja,Pomiędzy tym masa turniejów, masa czasu by nasza mądra Navratilova rozwiązała problem, który zna Wiktorowski, ale jest bezradny. A jeśli nie - to są następne sezony.
-----
Pamiętajcie - to dopiero pierwsza runda w tym sezonie.
Kto składa rękawice? Na pewno nie Aga, więc głowa do góry, bo my kibice powinniśmy poddawać się ostatni :) Czytaj całość