Jako pierwsi na korcie pojawili się w niedzielę debliści. Nicholas Monroe i Artem Sitak wygrali pierwszego seta meczu z reprezentantami gospodarzy 6:3, a w drugim powrócili ze stanu 0:3. Marius Copil i Adrian Ungur, którzy otrzymali od organizatorów dziką kartę, z trudem utrzymali serwis w siódmym gemie i pozostali w walce o tytuł. Sytuacja Rumunów uległa zmianie przy stanie 6:5, kiedy udało im się przełamać serwis Nowozelandczyka.
[ad=rectangle]
Decydujący o zwycięstwie mistrzowski tie break na długo zostanie zapamiętany przez uczestników spotkania oraz zebraną na trybunach publiczność. Copil i Ungur jako pierwsi wypracowali meczbole. Premierowego rywale pewnie oddalili, a przy drugim faworyci gospodarzy byli bliscy szczęścia i już mieli się cieszyć z sukcesu, ale piłka po fantastycznym lobie wpadła w kort.
Emocje sięgnęły zenitu, kiedy 30-latek z Bukaresztu posłał forhend w aut i Monroe miał okazję na zwieńczenie pojedynku. Ungur szybko zrehabilitował się za poprzednie niepowodzenie, posyłając kapitalny return. Wspólnie z Copilem obronił w sumie pięć meczboli, popisując się m.in. świetnym minięciem po linii. Po godzinie i 42 minutach Rumuni wreszcie wykorzystali swoją szansę i mogli cieszyć się z premierowego mistrzostwa.
- To był nasz pierwszy finał w ATP World Tour i pierwsze zwycięstwo. Nigdy tego nie zapomnę, ponieważ mieliśmy tak wiele wzlotów i upadków. Naprawdę niełatwo było wskazać zwycięzcę, a atmosfera była lepsza niż podczas Pucharu Davisa - wyznał po meczu uradowany Ungur, który wspólnie z Copilem triumfował ostatecznie 3:6, 7:5, 17-15. Po 17 latach, od czasu zwycięstwa duetu Andrei Pavel i Gabriel Trifu, rumuński debel znów okazał się najlepszy w Bukareszcie.
Po niesamowitych emocjach związanych z finałem gry podwójnej przyszedł czas na decydujący mecz turnieju singla. Sąsiadujący ze sobą w rankingu Guillermo Garcia-Lopez (ATP 45) i Jiří Veselý (ATP 46) zmierzyli się ze sobą po raz pierwszy i stworzyli bardzo ciekawe widowisko.
W pierwszej partii wydarzenia na korcie zmieniały się jak w kalejdoskopie. Zaczęło się od prowadzenia doświadczonego Hiszpana, ale młodszy od niego o 10 lat Czech szybko odrobił stratę. W 11. gemie Veselý uzyskał jeszcze jedno przełamanie i po zmianie stron podawał po seta. Plany pokrzyżował mu kapitalny lob Garcii-Lópeza, który odparł dwa setbole, doprowadził do tie breaka i wygrał od stanu 3-5 cztery piłki z rzędu.
21-letniego Czecha nie zabolała jednak porażka z pierwszej partii. Hiszpan szybko zdobył co prawda przełamanie, ale jego leworęczny rywal wyrównał na po 2. Obaj panowie grali bardzo pewnie zza linii końcowej, dlatego nie było zaskoczeniem, że o losach drugiej odsłony także zadecydował tie break. Zanim jednak do niego doszło, ochrona musiała wyprosić z trybun jednego z fanów, który nie potrafił godnie się zachować.
Decydująca rozgrywka miała niezwykle dramatyczny przebieg. Veselý obronił kilka meczboli, a sam nie wykorzystał dwóch piłek setowych. Przed czwartą zmianą stron reprezentant naszych południowych sąsiadów minimalnie pomylił się w nieodpowiednim momencie i oznaczony "piątką" Hiszpan został triumfatorem rumuńskiej imprezy.
- Miałem trudności ze zwieńczeniem tego pojedynku. Byłem nerwowy i wiele myśli przychodziło mi wówczas do głowy. Jestem szczęśliwy z tego zwycięstwa. Po raz pierwszy w karierze wygrałem dwa tytuły w jednym sezonie - wyznał 31-letni Hiszpan, który za triumf w Bukareszcie otrzymał czek na 80000 euro oraz 250 punktów rankingowych, co pozwoli mu awansować o kilkanaście miejsc, na 31. lokatę. Na najwyższą w karierze 35. pozycję wskoczy w poniedziałek Veselý, który nie zdołał w Rumunii powtórzyć sukcesu z Auckland.
BRD Nastase Tiriac Trophy, Bukareszt (Rumunia)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 439,4 tys. euro
niedziela, 26 kwietnia
finał gry pojedynczej:
Guillermo García-López (Hiszpania, 5) - Jiří Veselý (Czechy, 7) 7:6(5), 7:6(11)
finał gry podwójnej:
Marius Copil (Rumunia, WC) / Adrian Ungur (Rumunia, WC) - Nicholas Monroe (USA) / Artem Sitak (Nowa Zelandia) 3:6, 7:5, 17-15
Młody Czech Vesely posiada niesamowite warunki fizyczne i potencjał...
przyszłość tenisa będzie między innymi do niego należała Czytaj całość