Ana Ivanović: Kiedy przyjechałam do Paryża, nie spodziewałam się tego

Ana Ivanović po siedmiu latach znów awansowała do ćwierćfinału Rolanda Garrosa. Serbka jest zadowolona z poziomu, jaki zaprezentowała w niedzielę.

W tym artykule dowiesz się o:

Pogoda nie rozpieszczała tenisistów, których spotkania zaplanowano na niedzielę. Ana Ivanović i Jekaterina Makarowa zdołały rozegrać zaledwie pięć gemów, nim korty przykryto pomarańczowymi plandekami, a na trybunach pojawiły się dziesiątki parasoli. Po około dwóch godzinach Serbka i Rosjanka wróciły do rywalizacji i walczyły przez trzy sety. Finalnie była liderka rankingu triumfowała 7:5, 3:6, 6:1.
[ad=rectangle]
- Warunki nie pomagały nam w grze - przyznała na konferencji prasowej Ana Ivanović. - Było wietrznie, a opady deszczu wracały co jakiś czas. Cieszę się, że udało mi się utrzymać spokój po przerwie spowodowanej deszczem. Chociaż nie zagrałam dobrze w pierwszym gemie, to świetnie serwowałam w kolejnym. Byłam szczęśliwa z tego powodu.

- Doskonale zdawałam sobie sprawę, że w trzecim secie muszę podnieść poziom swojego tenisa, ponieważ moja rywalka jest niebezpieczną zawodniczką i świetnie gra wzdłuż linii. Starałam się odebrać jej argumenty.

Ivanović ostatni raz awansowała do ćwierćfinału Rolanda Garrosa w 2008 roku. Wówczas był to tylko jeden z siedmiu kroków po pierwszy tytuł wielkoszlemowy. Od pamiętnego triumfu minęło jednak sporo czasu.

- Z jednej strony czuję, że od tamtego momentu minęło sporo czasu, ale z drugiej odczuwam jak ten czas szybko leci i mam wrażenie, że to nie wydarzyło się aż tak dawno. 

- To jest naprawdę niesamowite. Szczerze mówiąc, kiedy przyjechałam do Paryża, nie spodziewałam się tego. Pracowałam bardzo ciężko w każdym pojedynku, a jeszcze więcej pracy włożyłam w przygotowania przed turniejem. Jestem dumna z poziomu, jaki zaprezentowałam w trzecim secie - dodała Serbka, która w ćwierćfinale spotka się z Eliną Switoliną.

Źródło artykułu: