Karolina Konstańczak: Jak często w czasie przerwy myślała pani o powrocie do tenisa?
Nicole Vaidisova: Nie chciałam, aby moja przerwa była aż tak długa, ale okazało się, że musiałam przejść dwie operacje ramienia i tak naprawdę nie miałam innego wyjścia. Chciałam, aby mój rozbrat z tenisem potrwał około roku, ale wyszły aż cztery lata, o wiele więcej czasu niż się spodziewałam.
[ad=rectangle]
Czy w czasie przerwy była pani związana z tenisem, czy był to raczej czas, kiedy wcale pani o tym nie myślała?
- Tak naprawdę cały czas byłam bardzo związana z tenisem. Chociażby podróże z kimś, kto uprawia ten sport. Jeśli jednak chodzi o mnie, to nie myślałam raczej o tym i zajmowałam się innymi rzeczami.
Pamiętam jeden turniej rangi ITF, w którym pani uczestniczyła w ubiegłym roku. Na korcie nie było dzieci do podawania piłek. Oczywiście na takich imprezach nie ma również systemu sprawdzającego ślad. Jak się pani odnajduje w takich warunkach?
- To nie było dla mnie dziwne, ponieważ spodziewałam się tego. Już przed wznowieniem kariery zdawałam sobie sprawę, jak to będzie wyglądało. Każdy musi zacząć od najniższego szczebla, aby piąć się w górę. Nie jestem więc tym zaskoczona w żaden sposób.
Jak się pani czuła, kiedy rozgrywała pani swój pierwszy mecz po przerwie?
- Muszę przyznać, że to było bardzo dziwne. Czułam się naprawdę zdenerwowana. Udało mi się wtedy wygrać, więc byłam bardzo podekscytowana.
Od półfinałów turniejów wielkoszlemowych, po imprezy ITF i kwalifikacje. Czy ma pani wystarczająco siły mentalnej, aby znów przez to wszystko przejść?
- To dobre pytanie i wielki znak zapytania. Mam nadzieję, że mam, ale tak naprawdę to czas pokaże, jak to wszystko będzie wyglądało. Od stycznia znów gram, więc zobaczymy, co będzie dalej.
Jakie stawia sobie pani cele na ten sezon?
- Po prostu zaczęłam grać i raczej nie miałam jakiś szczególnych celów. Chcę brać udział w tak wielu turniejach, w ilu jestem w stanie, aby wejść w odpowiedni rytm. Chciałabym przede wszystkim czerpać radość z bycia na korcie i po prostu się tym cieszyć.
Jak bardzo zmienił się kobiecy tenis od momentu, kiedy zakończyła pani karierę?
- Zmienił się bardzo. Pojawiło się wiele nowych tenisistek, których wcześniej nie znałam. Sporo nowych twarzy, młodych zawodniczek, które wkraczają do gry. Kobiecy tenis staje się coraz szybszy i mocniejszy.
Chciałabym się zapytać o klucz do sukcesu w czeskim tenisie. Nie jest to duży kraj, a ma wielu znakomitych zawodników na przestrzeni lat.
- Tak naprawdę nie wiem. Wydaje mi się, że to z pewnym stopniu jest jakiś mały zbieg okoliczności, że w jednym czasie jest tak wielu dobrych zawodników. Tenis jest obecnie bardzo popularny. Mamy wiele obiektów tenisowych, które sprzyjają rozwojowi zawodników.
Jaki był najbardziej pamiętny moment w całej pani karierze?
- Myślę, że turnieje wielkoszlemowe i przede wszystkim awans do półfinału. Oczywiście zdobycie tytułu oraz uczestniczenie w igrzyskach olimpijskich również zapisują się w pamięci.
Była pani w półfinale turniejów wielkoszlemowych, natomiast teraz często musi pani rywalizować w imprezach ITF z młodymi i niedoświadczonymi rywalkami. Czy uważa pani, że one czują większy respekt, mając na względzie pani wcześniejsze dokonania?
- Może czasami tak, ale z drugiej strony one niczego się nie boją. Są młode i nie czują strachu. Chcą zaprezentować się jak najlepiej, więc myślę, że to działa na ich korzyść.
Wraca pani do sportu, który cały czas w jakiś sposób ewoluuje. Czy uważa pani, że musi coś poprawić w swojej grze, aby wpasować się w to wszystko?
- Tak naprawdę w tym momencie muszę poprawić dosłownie wszystko w swojej grze. Nie grałam przez wiele lat, więc jest sporo rzeczy, które trzeba poukładać, aby razem funkcjonowały.
Czy była pani kiedyś w Polsce? Jak ocenia pani obiekt w Sobocie?
- To dopiero moja pierwsza wizyta w Polsce, chociaż ten kraj jest tak blisko Czech. Nie miałam jeszcze zbyt wiele czasu, aby zwiedzić Poznań, ale mam nadzieję, że będę miała dzień wolny i zrobię to w wolnej chwili. Centrum tenisowe i korty są naprawdę dobre. Jestem zadowolona również z hotelu.