Dla Jerzego Janowicza był to czwarty w karierze start w głównej drabince US Open. Niestety, Polak nie powtórzył wyniku z zeszłego roku, gdy osiągnął II rundę nowojorskiej imprezy. Podobnie jak w sezonach 2012-13, odpadł w I rundzie. Tym razem jego pogromcą został Pablo Carreno.
[ad=rectangle]
Janowicz i Carreño, którzy pojawili się na korcie nr 4 tuż po zakończeniu meczu Magdy Linette z Urszulą Radwańską, rozpoczęli spokojnie. Pierwsze gemy poniedziałkowego były rozgrywane pod dyktando serwujących, aż do ósmego, w którym Polak oddał podanie po serii błędów własnych, i to mając do dyspozycji nowe piłki. Hiszpan objął prowadzenie 5:3 i po chwili pewnie zakończył inauguracyjną odsłonę.
W gemie otwarcia drugiej partii Janowicz znów został przełamany, przy break poincie trafiając z forhendu w siatkę. Następnie Carreño obronił się przed breakiem i podwyższył prowadzenie. Łodzianin miał swoje szanse. W gemach i czwartym nie wykorzystał łącznie trzech break pointów. W końcu zdołał odebrać serwis przeciwnikowi z Barcelony, wywalczył przełamanie i wyrównał na 3:3.
Końcówka drugiego seta to był najlepszy okres Janowicza w poniedziałkowym pojedynku. Najlepszy polski tenisista ustabilizował podanie, ograniczył błędy, przejął inicjatywę na korcie i spotkała go za to nagroda w postaci zwycięstwa w tej odsłonie po tym, jak w dziesiątym gemie wywalczył kolejne przełamanie.
Trzecia odsłona rozpoczęła się tak, jak druga - od wyjścia na prowadzenie Hiszpana na 2:0. Co więcej, w siódmym gemie łodzianin po raz kolejny oddał podanie i przegrywał już 2:5. Ostatecznie ta partia zakończyła się wygraną Carreño 6:2.
W grze Janowicza przeważały błędy. Polak próbował agresywnych zagrań z linii końcowej, ale większość ostrych bekhendów czy forhendów wylatywało w aut albo trafiało w siatkę. Dodatkowo sprawiał wrażenia osowiałego, a jego poczynaniom brakowało werwy. Carreño natomiast czuł swoją szansę i aż kipiał determinacją.
Piąty gem czwartej odsłony przyniósł przełamanie dla Carreño. W tym momencie sytuacja Janowicza stała się arcytrudna. Polak przegrywał 1-2 w setach i miał stratę przełamania. I za nic w świecie nie mógł się dobrać do skóry rywala przy jego podaniu. W dziewiątym gemie Hiszpan uzyskał dwie piłki meczowe, lecz Polak obronił się i przedłużył swoje nadzieje. To, co nie udało się Carreño przy serwisie Janowicza, dokonał przy własnym. Mecz dobiegł po końca po 137 minutach, gdy nasz reprezentant posłał forhend w aut.
Janowicz w poniedziałkowym spotkaniu zaserwował 16 asów, popełnił jeden podwójny błąd serwisowy i wykorzystał dwie z dziewięciu piłek na przełamanie. Carreño tymczasem posłał dziewięć asów nie popełnił podwójnego błędu, na breaka zamienił pięć z ośmiu okazji i łącznie zdobył 123 punkty, o 20 więcej od łodzianina.
W II rundzie US Open 24-latek z Barcelony zagra ze swoim rodakiem, Roberto Bautistą, który pokonał Pierre'a-Huguesa Herberta. Janowiczowi natomiast pozostaje jeszcze występ w grze podwójnej, w której wraz z Tomaszem Bednarkiem stanie naprzeciw pary Mariusz Fyrstenberg / Santiago González.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu mężczyzn 16,5 mln dolarów
poniedziałek, 31 sierpnia
I runda gry pojedynczej:
Pablo Carreño (Hiszpania) - Jerzy Janowicz (Polska) 6:3, 4:6, 6:2, 6:4