Andrea Petković zakończyła obecny sezon porażką z Carlą Suarez 0:6, 0:6 w zmaganiach grupowych w Zhuhai. Niemka wówczas borykała się z kontuzją kolana, jednak nie chciała zejść z kortu i zdecydowała się dograć mecz do końca. Była półfinalistka Rolanda Garrosa zgodziła się na rozmowę z oficjalną stroną kobiecego tenisa, w której szczerze opowiedziała o trudach sezonu i zwątpieniu w uprawianie ukochanej dyscypliny.
- Miałam wrażenie, że straciłam miłość do tenisa - powiedziała Petković. - Gdy byłam w domu, czułam radość, jednak gdy wróciłam do touru, dopadła mnie depresja. Nie chciałam wcale wychodzić z łóżka.
Mama niemieckiej tenisistki w tym roku poważnie zachorowała, co wpłynęło na jej stan psychiczny. - Ten rok był trudny dla mojej rodziny. Chciałam zostać w domu, ale jestem profesjonalistką, więc wykonywałam swoją pracę. Cały czas trenowałam po trzy godziny dziennie, chodziłam na siłownię i wypełniałam swoje obowiązki, a wszystko kłębiło się w środku mnie. Każda minuta była torturą.
- Czułam to już w Australii. Pamiętam, gdy po turnieju w Sydney siedziałam gdzieś z boku i podeszła do mnie Andżelika Kerber. Powiedziała wtedy do mnie 'Andrea, to dopiero drugie zawody, a ty już masz załamanie nerwowe'.
Petković przyznała, że coraz częściej zadaje sobie pytanie o sens tego, co robi. - Miałam wiele wątpliwości. Poczułam, że w tym roku poznam odpowiedź na pytanie, czy chcę nadal grać w tenisa. Jest wiele innych rzeczy, które sprawiają mi przyjemność i w których mogę być dobra. Miałam wrażenie, że to pierwszy sezon, w którym marnuje swój czas. To dziwne, ponieważ nigdy mi się to nie przytrafiło. Tenis był zawsze moim wyborem i tym, co chciałam robić. Naprawdę muszę się zastanowić, czy chcę dalej grać.
Choć osobiście wolałbym żeby jednak odzyskała radość z gry.