Uzyskanie przepustki do turnieju Commercial Union Assurance Masters, który w grudniu 1976 roku odbywał się w Houston, jest bez wątpienia jednym z największym sukcesów polskiego tenisa. W końcowym rankingu zawodów Grand Prix Wojciech Fibak zajął ósme miejsce i jako ostatni zapewnił sobie wyjazd do Teksasu.
Na teksańskim dywanie
Uczestników turnieju w Houston podzielono na dwie grupy, po czterech zawodników w każdej z nich. Fibak trafił do grupy B, w której obok niego znaleźli się Amerykanie Eddie Dibbs i Roscoe Tanner oraz Hiszpan Manuel Orantes. Tenisista z Półwyspu Iberyjskiego był postrzegany jako faworyt do awansu do półfinału, wszak kilkanaście miesięcy wcześniej wygrał wielkoszlemowy US Open.
Warunki halowe służyły 24-latkowi z Poznania, który w fazie grupowej zwyciężył Orantesa 7:5, 7:6 i Dibbsa 6:2, 6:4. Lepszy od Fibaka był tylko Tanner (3:6, 6:7), ale nasz reprezentant z jedną porażką na koncie zameldował się w półfinale. Na tym etapie przyszło mu się zmierzyć z legendą argentyńskiego tenisa, Guillermo Vilasem. Mańkut z Buenos Aires miał już ugruntowaną pozycję w tourze, choć największe sukcesy święcił dopiero w kolejnych latach, wygrywając Australian Open, Rolanda Garrosa i US Open.
Pojedynek Fibaka z Vilasem był niezwykle zacięty i dramatyczny. Polak wygrał pierwszego i drugiego seta w stosunku 6:2, ale do rozstrzygnięcia potrzebował jeszcze jednej partii. Wówczas do ataku przystąpił Argentyńczyk, któremu nigdy nie leżała szybka, dywanowa nawierzchnia. Trzeci set 7:5, czwarty wygrany 6:3 i o losach spotkania zadecydowała piąta odsłona. Więcej zimnej krwi zachował w niej Fibak, który triumfował w całym pojedynku 6:2, 6:2, 5:7, 3:6, 8:6.
Houston, mamy problem!
Półfinałowe starcie z Vilasem kosztowało Fibaka sporo sił i nie pozostało bez znaczenia w pojedynku finałowym. A rywalem Polaka był dobrze mu znany Orantes, którego wcześniej zwyciężył w fazie grupowej. Zaczęło się dobrze. Pierwszy set dla Fibaka, ale w drugim lepszy był Hiszpan. W trzeciej partii tenisista z Poznania nie stracił gema, a w czwartej prowadził już 4:1 i wówczas miało miejsce wydarzenie, które przeszło do historii polskiego białego sportu.
Losy meczu miała zmienić ponoć uwaga Kirka Douglasa ("nie przejmuj się Orantes, trudno, przegrałeś, ale podnieś głowę"), którą nagłośniono w hali. - On pobudził Orantesa do walki w niemal przegranym meczu - mówił po latach Fibak. Hiszpan odrobił stratę, wracając z 3:5 i 0-30, po czym wygrał czwartą partię. W piątym secie wyczerpany Polak nie podjął już walki i przegrał ostatecznie 7:5, 2:6, 6:0, 6:7, 1:6.
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Numer jeden polskiego tenisa przyznał, że gdyby nie niewinny wywiad ze słynnym aktorem, zdobyłby wtedy tytuł. - Sugerowano mi, by za ten incydent zaskarżyć organizatorów turnieju, ale główną przyczyną przykrej przegranej był mój pięciosetowy mecz z poprzedniego dnia z Vilasem - przyznał Fibak.
Po wielu latach Hiszpan podzielił się swoimi spostrzeżeniami odnośnie tego turnieju. - Pamiętam, że miałem w tym meczu wiele problemów. Przegrywałem jednym setem do dwóch, a w kolejnym było 1:4. Musiałem to odwrócić - wyznał Orantes. - To był dla mnie w ogóle ciężki tydzień, bo oprócz Fibaka musiałem pokonać takich zawodników jak Eddie Dibbs, Roscoe Tanner czy Harold Solomon. To była dla mnie wielka radość - zakończył Hiszpan.
Sukcesy w deblu
Fibak wziął jeszcze w kończącym sezon Masters dwukrotnie, ale jako deblista. W styczniu 1979 roku poleciał do Nowego Jorku wspólnie z Tomem Okkerem i w półfinale polsko-holenderska para okazała się lepsza od Boba Lutza i Stana Smitha. W wielkim finale czekali już Peter Fleming i John McEnroe, którzy na kolejne lata zdominowali rozgrywki deblowe. Amerykanie zwyciężyli 6:4, 6:2, 6:4, sięgając po pierwsze z siedmiu tytułów w turnieju Masters. Drugie wywalczyli 12 miesięcy później, pokonując ponownie Fibaka i Okkera, tym razem 6:3, 7:6, 6:1.
Najlepszy polski tenisista z powodzeniem startował za to w turniejach Masters rozgrywanych pod egidą World Championship Tennis (WCT). W 1976 roku wspólnie z Karlem Meilerem (zmarłym w kwietniu 2014 roku), zwyciężył w Kansas City, a dwa lata później powtórzył ten wyczyn w parze z Okkerem. Za każdym razem finałowymi przeciwnikami Polaka i jego partnera byli Robert Lutz i Stan Smith. W 1980 roku Fibak i Okker zameldowali się w finale imprezy w Londynie, gdzie po pięciosetowym boju lepsi byli Brian Gottfried i Raul Ramirez.