Tamira Paszek to dwukrotna ćwierćfinalistka Wimbledonu i była 26. rakieta globu. W swoim dorobku ma trzy tytuły w głównym cyklu. Największy triumf święciła cztery lata temu w Eastbourne, gdzie w finale pokonała po dramatycznym boju Andżelikę Kerber (obroniła pięć piłek meczowych). Na przełomie 2014 i 2015 roku Austriaczka pauzowała przez sześć miesięcy z powodu kontuzji przywodziciela. To nie pierwsze jej zdrowotne problemy. W przeszłości m.in. cierpiała z powodu kontuzji pleców i naderwania ścięgna udowego oraz zmagała się z mononukleozą. W ubiegłym sezonie przeszła kwalifikacje do Wimbledonu, ale poza tym sporo grała w mniejszych turniejach (ITF, Challenger WTA). Doszła m.in. do półfinału turnieju ITF w Poitiers (pula nagród 100 tys. dolarów), eliminując m.in. Annikę Beck i Donnę Vekić.
Sezon 2015 Paszek zakończyła na 171. miejscu. Rok 2016 rozpoczęła od mocnego uderzenia. W Auckland jako kwalifikantka dotarła do półfinału. Po drodze pokonała dwie triumfatorki Rolanda Garrosa, Francescę Schiavone i Swietłanę Kuzniecową oraz półfinalistkę Wimbledonu 2013 Kirsten Flipkens. Nowozelandzka impreza jest dla niej szczególna. W 2008 roku osiągnęła w niej swój pierwszy półfinał w głównym cyklu.
- Kochałam ten turniej od dawna, byłam jeszcze młodą tenisistką. Myślę, że jego dyrektor wykonuje niesamowitą pracę, by impreza była świetna, sprowadza najlepsze zawodniczki. Auckland to piękne miasto i są tutaj wspaniali ludzie. Sądzę, że połączenie tego wszystkiego sprawia, że tenisistki chętnie tutaj przyjeżdżają - powiedziała Paszek. W 2006 roku Austriaczka wywalczyła tytuł w Portorożu. Miała wtedy 15 lat, dziewięć miesięcy i 18 dni. Jest siódmą najmłodszą triumfatorką turnieju WTA oraz trzecią najniżej klasyfikowaną (znajdowała się wtedy na 259. pozycji w rankingu).
Austriaczka zmieniła swój sztab szkoleniowy. Jej głównym trenerem jest teraz Andrei Pavel, były rumuński tenisista, w przeszłości klasyfikowany w Top 15 rankingu ATP. We wrześniu Paszek na stanowisku fizjoterapeuty zatrudniła Iulię Moldovan i rozpoczęła treningi w dwóch ośrodkach w swoim rodzinnym mieście Dornbirn (w Centrum Olimpijskim i CAMPUS). - Myślę, że odnalazłam teraz coś, na czym mogę bazować. Andrei to świetny trener. Bardzo mi pomaga i pozwala mi zachować na korcie moje własne instynkty. Okres przygotowawczy do sezonu spędziłam u siebie w Austrii. Przez kilka tygodni pracowałam w Centrum Olimpijskim nad przygotowaniem fizycznym. Zeszły rok był przeznaczony na odbudowę, więc wszystko rozpoczynam od zera. Teraz mogę bazować na odpowiednim przygotowaniu fizycznym i dlatego w tej chwili spora część mojej gry wygląda płynnie - opowiadała Paszek.
Paszek jest na najlepszej drodze, by po raz pierwszy od blisko trzech lat znaleźć się w czołowej "100" rankingu. Półfinał w Auckland pomógł jej awansować w rankingu na 126. miejsce. Dzięki temu została rozstawiona z numerem 14. w kwalifikacjach do Australian Open i teoretycznie czeka ją łatwiejsza droga do głównej drabinki. Na początek zmierzy się z Ukrainką Kateryną Kozłową. - Przyjemnie jest znowu być zdrową i z tego powodu jestem szczęśliwa - powiedziała Austriaczka. - Gdy borykasz się z czymś tak dołującym zaczynasz wszystko bardziej doceniać. Postaram się bawić się tym i każdego dnia zagrać najlepiej, jak będę potrafiła - dodała.
Cel 25-letniej Paszek na rok 2016 to powrót do czołowej "50" rankingu. - Staram się, by moje oczekiwania były możliwie najmniejsze, ale wydaje mi się, że jestem gotowa. Czuję się szczęśliwa, gram dobrze, więc wszystko się może zdarzyć - zakończyła Austriaczka, która z nowym trenerem, pełna nadziei rozpoczyna nowy rozdział swojej kariery.