Australian Open: Imponujący Andy Murray, Fernando Verdasco nie poszedł za ciosem

PAP/EPA / EPA/LUKAS COCH
PAP/EPA / EPA/LUKAS COCH

Andy Murray w imponującym stylu rozprawił się z Samem Grothem i awansował do 1/16 finału Australian Open 2016. Fernando Verdasco, który w I rundzie pokonał Rafaela Nadala, w czwartek sprawił zawód, przegrywając z Dudim Selą.

To był prawdziwie imponujący występ Andy'ego Murraya. W meczu II rundy Australian Open z Samem Grothem Szkot zaprezentował mistrzowską dyspozycję. Fantastycznie serwował (10 asów i 28 z 34 wygranych piłek po trafionym pierwszym podaniu), niemal nie popełniał błędów (tylko dziesięć niewymuszonych) oraz w fenomenalnym stylu radził sobie z podaniem rekordzisty świata pod względem szybkości serwisu, notując aż siedem przełamań. W czwartkowe popołudnie Murray udzielił lekcji tenisa potężnemu reprezentantowi gospodarzy, wygrywając 6:0, 6:4, 6:1.

- Dobrze returnowałem i dzięki temu wywieram presję na jego serwis. Prócz returnu dobrze również zagrywałem minięcia i loby. To było kluczowe do zwycięstwa - przyznał Murray. W III rundzie Szkot zmierzy się z João Sousą, z którym ma bilans 6-0, w tym dwukrotnie (sezony 2013 i 2015) pokonywał go w Melbourne. W czwartek Portugalczyk okazał się lepszy od Santiago Giraldo. - On jest całkiem innym rywalem niż Groth. Jest bardzo solidny z linii końcowej. Nie ma tak mocnego podania, ale jego serwis też sprawia kłopoty - scharakteryzował swojego najbliższego rywala Brytyjczyk.

Fernando Verdasco, który we wtorek sensacyjnie i w fenomenalnym stylu wyeliminował Rafaela Nadala, sprawił ogromny zawód. Przy ogłuszającym dopingu izraelskich fanów Hiszpan w meczu II rundy nie sprostał Dudiemu Seli, przegrywając 6:4, 3:6, 3:6, 6:7(4). Verdasco pretensje może mieć tylko do siebie. Trudno wygrać mecz w męskich rozgrywkach, kiedy popełnia się aż siedem podwójnych błędów serwisowych, w tym dwa pod rząd w tie breaku czwartego seta.

26 asów i aż 75 zagrań kończących pomogło Milosowi Raoniciowi wygrać z Tommym Robredo. Rozstawiony z numerem 13. Kanadyjczyk zwyciężył 7:6(6), 7:6(5), 7:5 i tym samym podwyższył bilans bezpośrednich konfrontacji z Hiszpanem na 6-0. O 1/8 finału Raonić powalczy z Viktorem Troickim, który bez straty seta poradził sobie z Timem Smyczkiem.

Agresywnie i skutecznie w czwartek grał także Gael Monfils. Francuz posłał 18 asów i 50 winnerów, popełniając przy tym ledwie dziesięć błędów własnych, i pokonał 7:5, 6:4, 6:1 Nicolasa Mahuta. - Od początku do końca grałem dobrze i byłem skoncentrowany. Świetnie serwowałem i wywierałem na nim presję - mówił paryżanin, który w III rundzie stanie naprzeciw kolejnego rodaka, Stephane'a Roberta. Francuski kwalifikant ograł 6:1, 6:7(6), 4:6, 7:5, 7:5 Rajeeva Rama.

Do kolejnej fazy Australian Open 2016 awansowali też dwaj Amerykanie. John Isner, pogromca Jerzego Janowicza z I rundy, wygrał 6:3, 7:6(8), 7:6(2) z Marcelem Granollersem, natomiast Steve Johnson także bez straty seta okazał się lepszy od Thomaza Bellucciego.

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród w singlu mężczyzn 15 mln dolarów australijskich
czwartek, 21 stycznia

II runda gry pojedynczej:

Andy Murray (Wielka Brytania, 2) - Sam Groth (Australia) 6:0, 6:4, 6:1
John Isner (USA, 10) - Marcel Granollers (Hiszpania) 6:3, 7:6(8), 7:6(2)
Milos Raonić (Kanada, 13) - Tommy Robredo (Hiszpania) 7:6(6), 7:6(5), 7:5
Viktor Troicki (Serbia, 21) - Tim Smyczek (USA, Q) 6:4, 7:6(5), 7:6(4)
Gael Monfils (Francja, 23) - Nicolas Mahut (Francja) 7:5, 6:4, 6:1
Steve Johnson (USA, 31) - Thomaz Bellucci (Brazylia) 6:3, 6:2, 6:2
Joao Sousa (Portugalia, 32) - Santiago Giraldo (Kolumbia) 6:3, 7:5, 3:6, 6:1
Dudi Sela (Izrael) - Fernando Verdasco (Hiszpania) 4:6, 6:3, 6:3, 7:6(4)
Stephane Robert (Francja, Q) - Rajeev Ram (USA) 6:1, 6:7(6), 4:6, 7:5, 7:5

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Komentarze (15)
avatar
basher
22.01.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
3mam kciuki za Kyrgiosa :) 
Bart0007
21.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ten wasz ulubiony szkot na razie ogrywa leszczy z drugiej 50 rankingu więc się nie podniecajcie...chętnie zobaczę znowu tego frustrata i jego upadek w finale z Novakiem. Mina szkota po przegran Czytaj całość
omi
21.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hahaha, Verdasco hmm :) czy któryś po pokonaniu Rafy wygrał potem kolejny mecz? -_^ ach Hegemon na pewno ale on jest poza systemem :) 
AkL
21.01.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dawać ten przygotowany artykuł o Lleytonie ! ! ! Na co czekacie, na tytuł w deblu?! 
avatar
erefka
21.01.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak nie Roger to Andy all the way. I mam nadzieję, że pani Kim nie zacznie rodzić w niewłaściwym momencie..
"Rafa course" znów w natarciu.